Uchwalona niedawno przez sejm nowelizacja ustawy o sporcie autorstwa ministerstwa sportu wprowadzi zmiany, których celem jest zwiększenie równość płci w związkach sportowych. Szef resortu, Sławomir Nitras, zapewnia, że to krok ku nowoczesnym standardom, ale parytety płci budzą też sprzeciw w niektórych związkach i mogą wywołać poważne problemy organizacyjne. Dotyczy to zwłaszcza największego związku, czyli PZPN, który znalazł się w ostatnim czasie w poważnym kryzysie sportowym i wizerunkowym.
Kobiety w zarządach – nowe zasady
Jednym z kluczowych składników nowelizacji jest wymóg, by w zarządach związków sportowych każda z płci miała co najmniej 30% reprezentacji, jeśli zarząd liczy więcej niż pięć osób. Dla PZPN, gdzie zarząd składa się z 18 członków, oznacza to konieczność wprowadzenia do niego aż sześciu kobiet. W obecnych realiach, gdzie kobiety stanowią zaledwie 4% zarejestrowanych zawodników w Polsce, wypełnienie tego wymogu może okazać się dla federacji niemal niewykonalne.
PZPN oddaje sprawę walkowerem
Jak zauważają ci, którzy znają kulisy polskiego sportu, głos PZPN nie był brany pod uwagę podczas przygotowywania nowych przepisów. Wynika to z faktu, że obecne władze nie traktują Cezarego Kuleszy jako partnera do rozmowy. Wręcz przeciwnie – niektórzy widzą nowe przepisy jako celowo wymierzone w pozycję prezesa PZPN. W dużej mierze ma to być konsekwencją politycznych powiązań Kuleszy z politykami PiS, takimi jak Kamil Bortniczuk (poprzedni szef resortu sportu), Adam Bielan, Łukasz Mejza oraz były szef TVP, wielki fan futbolu, Jacek Kurski. Kulesza nie ukrywał zażyłości z politykami, regularnie goszcząc ich w swojej loży podczas meczów, a nawet brylując w ich towarzystwie podczas prywatnych imprez. Jakby tego było mało, wiceprezesem PZPN wciąż jest Mieczysław Golba, senator Suwerennej Polski, blisko związany ze Zbigniewem Ziobro.
Do tego dochodzą niejasności wokół wielomilionowej inwestycji, którą Bortniczuk i Kulesza ogłosili tuż przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi. Chodzi o budowę Narodowego Centrum Szkolenia, Badań i Treningu Piłki Nożnej w Otwocku, na którą PZPN miał otrzymać ponad 300 mln zł ze środków publicznych. Po zmianie władzy dotacja została cofnięta w wyniku jednej z pierwszych decyzji nowego ministra – Sławomira Nitrasa. Kilka tygodni temu Najwyższa Izba Kontroli złożyła w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w procesie podejmowania decyzji o przyznaniu tych pieniędzy dla PZPN. Te napięcia dają dziś o sobie znać.
– PZPN nie jest dziś partnerem dla ministerstwa sportu. To znamienne, że zdanie ludzi z federacji nie było w ogóle brane pod uwagę, właściwie nie brali oni udziału w pracach nad projektem, chociaż zarządzają najważniejszym związkiem. W tym momencie głos Kuleszy nie jest po prostu brany pod uwagę. Można wręcz odnieść wrażenie, że ta ustawa jest wdrażana w tak radykalnej formie po to, żeby zrobić mu na złość. Ciągną się za nim powiązania z PiS, dlatego już na starcie miał bardzo trudną pozycję do rozmów z nowymi władzami. Teraz ucierpi przez to całe środowisko – mówi osoba znająca kulisy pracy związku w rozmowie z Salon24.
Atmosfera „wieczoru kawalerskiego”
Nowelizacja nakłada na związki sportowe obowiązek dostosowania się do nowych przepisów w ciągu zaledwie sześciu miesięcy od jej wejścia w życie. A to może rodzić kolejne problemy dla PZPN, choć tych i tak ostatnio nie brakuje: począwszy od fatalnego wizerunku, po słabe wyniki kadry trenera Michała Probierza, która właśnie spadła do Dywizji B Ligi Narodów.
Największym wyzwaniem jest szybkie znalezienie kobiet, które muszą odnaleźć się w atmosferze nazywanej przez niektórych „ciągłym wieczorem kawalerskim”. Chodzi o specyficzny klimat, jaki panuje w największym związku sportowym. Tylko w ostatnich latach media obiegły liczne przykłady tego, jak potrafią się zabawić w PZPN. Wystarczy wspomnieć przypadek rozśpiewanej delegacji PZPN do Kiszyniowa, której przewodził Mirosław Stasiak, działacz skazany za korupcję (nagranie z tego zdarzenia stało się hitem internetu) czy huczne imprezy podczas mistrzostw świata w Katarze, do którego PZPN sprowadził za pomocą poczty dyplomatycznej ogromne zapasy alkoholu i kabanosów, o czym informował portal Meczyki.pl.
Międzynarodowy konflikt na horyzoncie?
Narastające napięcia między Sławomirem Nitrasem a Cezarym Kuleszą mogą sprowokować reakcję FIFA i UEFA. Zresztą, jak nieoficjalnie słyszymy, Kulesza odgraża się, że nie boi się Nitrasa właśnie dlatego, że ma za plecami Gianniego Infantino i Aleksandera Čeferina. Obie organizacje rygorystycznie egzekwują niezależność związków sportowych od polityki. Jeśli uznają, że działania polskiego rządu ingerują w autonomię PZPN, mogą zdecydować nawet o jego zawieszeniu. Dla polskiego futbolu byłby to potężny cios, skutkujący wykluczeniem reprezentacji czy drużyn klubowych z międzynarodowych rozgrywek. To natomiast wywołałoby kolejny kryzys.
Także problemy organizacyjne w PZPN stają się coraz bardziej widoczne, co pokazał ostatni mecz reprezentacji Polski z Portugalią. Chaos sięgnął zenitu, gdy bramkarz założył na drugą połowę nie swoje spodenki, a Karol Świderski nie mógł wejść na boisko w kluczowym momencie, ponieważ… nie został zgłoszony do udziału w meczu.
Gdyby jeszcze polska reprezentacja wygrywała mecze i dawała kibicom powody do radości, być może na mniejsze komplikacje można byłoby przymknąć oko. Jednak brak wyników, chaos organizacyjny i narastające napięcia nie ułatwiają sytuacji Kuleszy i spółce. A nadciągająca ustawa jeszcze im tę sytuację skomplikuje.
PP
Inne tematy w dziale Sport