fot. PAP/Rafał Guz
fot. PAP/Rafał Guz

Wojciech Olejniczak - czerwony człowiek PiS. Niebezpieczne związki w polityce

Redakcja Redakcja SLD Obserwuj temat Obserwuj notkę 33
Od zapomnianej medialnej koalicji do intratnej posady w Alior Banku – tak Wojciech Olejniczak budował sobie układy w PiS. Dzięki nim przetrwał w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy. O pełnej "przypadków" karierze Wojciecha Olejniczaka - pisze Mariusz Kowalewski.

Wojciech Olejniczak, były działacz SLD i minister rolnictwa w rządach Leszka Millera i Marka Belki, został dziś zatrzymany przez CBA. Nieoficjalnie wiadomo, że akcja służb ma związek z jego pracą w Alior Banku i nieprawidłowościami związanymi z udzieleniem linii kredytowej dla producenta wędlin Henryka Kani. Do banku Olejniczak trafił w czasie, kiedy w kraju niepodzielenie rządził PiS, człowiek kojarzony z lewicą dostał intratną posadę w kontrolowanym przez państwo banku. W banku, gdzie pierwsze skrzypce odgrywali ludzie Zbigniewa Ziobry.

Niebezpieczne związki. Początek

Wiosna 2008 roku. Od kilku miesięcy w Polsce rządzi pierwszy rząd PO–PSL. W opozycji jest PiS, który stracił władzę po tym, jak Jarosław Kaczyński wymyślił sobie wcześniejsze wybory. Liczył, że jego partia dostanie samodzielną większość. Ale się przeliczył. Mimo że koalicja PO–PSL rządziła już krajem kilka miesięcy, nie mogła odbić mediów publicznych. Wtedy nikomu nie przyszłoby na myśl siłowe przejmowanie TVP. Starano się odbić media za pomocą ustawy. Bez niej największe szanse na kontrolowanie mediów publicznych miał opozycyjny PiS. Potrzebował jednak koalicjantów.

SLD, którą rządzili wówczas Wojciech Olejniczak i Grzegorz Napieralski, był jak panna na wydaniu. W mediach obaj zapewniali, że nie stworzą z PiS żadnej koalicji. Potajemnie jednak Olejniczak i Napieralski prowadzili z PiS rozmowy. Najpierw Sojusz ramię w ramię z partią Jarosława Kaczyńskiego zablokował ustawę medialną PO–PSL. Później zaś oba ugrupowania stworzyły wspólną koalicję w TVP. PiS wziął TVP 1, a lewica zachowała kontrolę nad TVP 2 i niektórymi ośrodkami lokalnymi.

Główne skrzypce podczas tamtych negocjacji grała wówczas czwórka polityków. Z SLD byli to Grzegorz Napieralski i Wojciech Olejniczak, z PiS Adam Lipiński i Maciej Łopiński.

Człowiek z przypadku

Wojciech Olejniczak to taki bohater z przypadku. Ma szczęście znajdować się w odpowiednim miejscu i czasie. I tak jest niemal od początku jego działalności. Do wielkiej polityki trafił dzięki temu, że jego ojciec działał w PZPR. Tam Sylwester Olejniczak poznał Leszka Millera. Ten, odwiedzając gospodarstwo rolne swojego kolegi, poznał jego syna Wojciecha.

Kilkanaście lat później dwudziestoparoletni Olejniczak zapragnął wystartować w wyborach do Sejmu. Jego promotorem był sam Miller. Ale miał przeciwko sobie lokalne struktury lewicy. Nie był w stanie ich przekonać do wpuszczenia na listy młodego, ambitnego działacza. W 2000 roku, podczas wyborów prezydenckich, Olejniczak zakręcił się w sztabie Aleksandra Kwaśniewskiego, gdzie odpowiadał za kontakty z mediami. Do sztabu młody działacz wszedł niemal z marszu z Rady Krajowej Związku Młodzieży Wiejskiej, gdzie na stanowisku przewodniczącego zastąpił Andrzeja Szejnę. W sztabie Kwaśniewskiego Olejniczak blisko współpracował z Ryszardem Kaliszem. Ta znajomość zaowocowała kilka lat później, kiedy w SLD doszło do "nocy długich noży" i wycięto z partii skonfliktowanych z Kwaśniewskim działaczy. Ale o tym później.

W 2001 roku Olejniczak już nie musiał korzystać ze starych znajomości swojego ojca i nie musiał prosić Millera o wpisanie go na listę wyborczą. Miejsce dostał za zasługi w kampanii Kwaśniewskiego. Tym sposobem, mając 27 lat, został posłem z okręgu sieradzkiego.


Przez pierwsze dwa lata pracy w Sejmie Olejniczak niczym szczególnym się nie wyróżniał. Był członkiem Sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Sejmowej Komisji Europejskiej. W 2003 roku został też pełnomocnikiem rządu ds. dostosowania rolnictwa do wymogów UE.

Był to okres, kiedy SLD pełzało od jednego kryzysu do drugiego. Z partii, która wygrała wybory w 2001 roku, niewiele zostało. Media częściej niż o sukcesach rządów pisały o kolejnych aferach lewicowych polityków. Ta najgłośniejsza związana była z poprawką do ustawy, która umożliwiałby przejęcie Polsatu przez Agorę. Od nazwiska głównego oskarżonego nazwano ją aferą Rywina. SLD zgodziło się wtedy na powołanie komisji śledczej, a ta de facto doprowadziła do upadku rządu Leszka Millera. Ale nim to się stało, Miller wciągnął do rządu syna znajomego rolnika. Tak w 2003 roku Wojciech Olejniczak został szefem resortu rolnictwa. Miller liczył, że młody polityk, absolwent Wydziału Ekonomiczno-Rolniczego SGGW w Warszawie, do tego nieobciążony przeszłością w PZPR, pozwoli odbudować wizerunek rządu. Ale nic takiego nie miało miejsca. Olejniczak szybko został nową twarzą skompromitowanego rządu, ale mu nie pomógł. Miller musiał odjeść, a jego miejsce zajął Marek Belka.

Wendeta na zlecenie

W maju 2005 roku Olejniczak, namówiony przez Kwaśniewskiego i Ryszarda Kalisza, odszedł z rządu i został szefem SLD. Miał ratować partię przed niebytem. Ale Kwaśniewski i Kalisz, którzy go wymyślili, wykorzystali też go do wendety. Słuchając swoich starszych kolegów, Olejniczak zrobił jedną z największych czystek w Sojuszu. W wyborach w 2005 roku nie wpuścił na listy Millera. Jednym pociągnięciem Olejniczak pozbył się swojego promotora, ale też zajadłego wroga Aleksandra Kwaśniewskiego. Z list prócz niego wypadli wtedy też Marek Dyduch i Józef Oleksy. Nastał czas niepodzielnych rządów Olejniczaka. Nie trwały one jednak zbyt długo. Trzy lata później ze stanowiska szefa klubu usunął go Grzegorz Napieralski. Olejniczak był wtedy eurodeputowanym.  W 2014 roku Olejniczak bez powodzenia ubiegał się o ponowny wybór na Parlamentu Europejskiego. Po nieudanej kampanii zaczął powoli wycofywać się z życia politycznego.

Może piłka, może triathlon

Nim jednak Olejniczak na dobre zniknął z pierwszych stron gazet, w 2013 roku został prezesem Polskiego Związku Triathlonu i Członkiem Zarządu Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Była to taka mała nagroda pocieszenia. W 2012 roku, tuż przed EURO, które Polska wspólnie organizowała z Ukrainą, Olejniczak był przymierzany na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Miał na tym stanowisku zastąpić Grzegorza Lato. Jego promotorem był były sędzia piłkarski Michał Listkiewicz. Ale tak naprawdę kandydaturę Olejniczaka rozprowadzał Aleksander Kwaśniewski. Mimo wsparcia byłego prezydenta nie udało się zbudować większości, która pozwoliłaby wskoczyć Olejniczakowi do najpotężniejszego związku sportowego w kraju. W ramach niejako pocieszania były szef SLD zajął się triatlonem.

- W 2005 roku, kiedy skończyłem 30 lat, postanowiłem się zmienić. Znowu zacząłem dużo jeździć na rowerze, biegać, po pewnym czasie doszło pływanie. Tak narodziła się u mnie miłość do triathlonu – opowiadał w jednym z wywiadów Olejniczak.

W 2015 Olejniczak był namawiany do startu w wyborach na prezydenta. Nie był już tym samym politykiem, który niemal dekadę wcześniej wchodził do rządu i miał ratować SLD. Sam Olejniczak nie zgodził się startować w wyborach. Później w TVP powiedział:
- Startować w wyborach prezydenckich tylko po to, żeby wzmocnić postać, pojeździć trochę po kraju, bez pełnej wiary w zwycięstwo? Uznałem, że to nie ma sensu. Wtedy też Olejniczak zapowiedział, że wycofuje się z polityki.

Rok później PiS wygrał wybory. Partia Jarosława Kaczyńskiego przejęła samodzielną kontrolę nad parlamentem. Z kolei do pałacu prezydenckiego wprowadził się Andrzej Duda. PiS miał pełnię władzy.

Niebezpieczne związki 2.0

Po wygranych wyborach PiS zaczął konsumować władzę i przejmować spółki z udziałem skarbu państwa. Nim przyszło do dzielenia poważnych konfitur na początku stycznia 2016 roku, partia Jarosława Kaczyńskiego przejęła TVP i wprowadziła do niej Jacka Kurskiego. Z ramienia pałacu prezydenckiego TVP niejako kontrolował Maciej Łopiński. TVP z Kurskim na czele stała się zapleczem Solidarnej Polski. Przy publicznej telewizji kręcił się też Witold Ziobro, brat byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro. Na początku rządów zjednoczonej prawicy Solidarna Polska powoli, bez zbędnego rozgłosu, przejmowała spółki skarbu państwa.

Ważną postacią w całej układance był Michał Krupiński, polski menadżer po studiach na SGH i uniwersytecie Harvarda. Specjalista, których w Solidarnej Polsce brakowało. Z partią połączył go Witold Ziobro, który prywatnie wtedy przyjaźnił się z Krupińskim.
W 2016 roku Krupiński został prezesem PZU. Ubezpieczyciel od wiosny 2015 roku ma 32 proc. udziałów w Alior Banku. PZU kontroluje też PEKAO SA.

Wróćmy jednak do Alior Banku. W czerwcu 2016 roku p.o. prezesa tego banku został były minister w pierwszym rządzie Donalda Tuska, Michał Chyczewski. Ten pochodzący z Białegostoku menadżer był uznanym na rynku specjalistą od banków i funduszy zarządzających. Ale poza tymi atutami był przyjacielem Michała Krupińskiego.

I właśnie w 2016 roku do Alior Banku trafił Wojciech Olejniczak. Został dyrektorem w Biurze Kredytów Agro, czyli dziale, który miał odpowiadać za ściąganie do banku klientów z sektora rolno-spożywczego i przetwórczego.

Olejniczak wyleciał z hukiem z banku w 2019 roku. Media opisywały wtedy, że jego odejście ma związek z kredytami, które bank udzielił firmie Henryka Kani. Chodzi o syna zmarłego 21 listopada biznesmena, również Henryka. Producent wędlin miał problem z obsługą swoich zobowiązań. Jednym z jego największych kredytodawców był właśnie Alior. Bank miał podwajać Henrykowi Kani limity wierzytelności, mimo że ten nie był w stanie obsługiwać terminowo swojego zadłużenia. Nieprawidłowości wykrył wewnętrzny audyt. Bank złożył w tej sprawie zawiadomienie.

Wrócili koledzy, wróciła praca

Po odejściu z Alior Banku w 2019 Olejniczak trafił do mBanku, gdzie pracował w pionie inwestycyjności. I pewnie byłby tam do dziś, gdyby nie wybory w 2023 roku, które PiS wygrał, ale ostatecznie przegrał. Władzę w kraju przejęła koalicja KO-Trzecia Droga-Lewica. I to ona teraz rozdaje karty w spółkach skarbu państwa.

Niespełna dwa miesiące po przejęciu władzy nazwisko Wojciecha Olejniczaka znalazło się na liście osób, które mogą trafić do rad nadzorczych lub zarządów spółek skarbu państwa. Niedługo później został powołany do rady nadzorczej PZU. Pod koniec sierpnia rada nadzorcza ubezpieczyciela oddelegowała Olejniczaka do zarządu spółki. Po zatrzymaniu byłego polityka SLD PZU wydało oświadczenie, w którym napisano: „Z wiedzy, jaką posiadamy, zatrzymanie nie ma nic wspólnego z działalnością biznesową PZU SA, a dotyczy aktywności zawodowej Wojciecha Olejniczaka z okresu 2016 -2019, na kilka lat przed dołączeniem do Rady Nadzorczej PZU SA".

W czerwcu 2024 Olejniczak trafił do rady nadzorczej VRG – odzieżowej spółki kontrolującej takie marki, jak Vistula, Bytom czy Kruk. W radzie Olejniczak reprezentuje Otwarty Fundusz Emerytalny PZU „Złota Jesień”.

Mariusz Kowalewski
 

Na zdjęciu Wojciech Olejniczak, fot. PAP/Rafał Guz
 







Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj33 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (33)

Inne tematy w dziale Polityka