W środę posłowie zajmują się rządowymi projektami zmian w składce zdrowotnej. Choć proponowane zmiany wprowadzą pewne udogodnienia dla przedsiębiorców, to pojawiają się wątpliwości, czy będą to rozwiązania wystarczające, by zadowolić wszystkich.
W Sejmie debata nad zmianami w składce zdrowotnej
Zgodnie z planowanym harmonogramem, w środę posłowie będą debatować nad jednym z dwóch rządowych projektów dotyczących zmian w składce zdrowotnej. Projekt autorstwa Ministerstwa Zdrowia zakłada, że dochody z sprzedaży środków trwałych, takich jak nieruchomości, nie będą uwzględniane przy obliczaniu podstawy składki zdrowotnej. Nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych z publicznych środków ma wejść w życie 1 stycznia 2025 roku.
Ministerstwo Finansów zgłosiło do projektu autopoprawkę, która od 2025 roku obniży minimalną podstawę składki zdrowotnej dla przedsiębiorców do 75 proc. płacy minimalnej. Rząd szacuje, że zmiana przyniesie korzyści dla około 934 tys. przedsiębiorców, zwłaszcza tych o najniższych dochodach lub odnotowujących straty. Dzięki temu mogą oni zaoszczędzić do 105 zł miesięcznie. Zabezpieczono również środki w budżecie na 2025 rok, które mają pokryć ubytek wpływów do NFZ, a całkowity koszt rozwiązania dla budżetu wyniesie około 945 mln zł.
Drugi projekt rządowy ma szerszy zakres i przewiduje dalsze obniżki składki zdrowotnej dla niektórych przedsiębiorców od 2026 roku.
Dlaczego proponowane zmiany w składce zdrowotnej mogą nie wystarczyć
Proponowane zmiany mogą być postrzegane jako niesprawiedliwe dla przedsiębiorców z kilku powodów. Jednym z nich jest nierówność w obciążeniach podatkowych. Obniżenie składki zdrowotnej dotyczy jedynie przedsiębiorców osiągających najniższe dochody lub odnotowujących straty. Przedsiębiorcy osiągający wyższe dochody nadal będą płacić składki w pełnej wysokości, co może budzić poczucie nierówności, zwłaszcza że ci, którzy zarabiają więcej, często ponoszą wyższe koszty prowadzenia działalności.
Brak uwzględnienia różnorodności sytuacji przedsiębiorców
Nie każdy przedsiębiorca o wyższych dochodach realnie osiąga wyższy zysk – wielu z nich reinwestuje w rozwój firmy, co nie jest brane pod uwagę w kalkulacjach składki. Z kolei przedsiębiorcy z niskimi dochodami mogą działać w sposób nieefektywny, ale i tak zyskują na zmianach.
Reformy koncentrują się głównie na najmniejszych przedsiębiorstwach, pomijając grupę średnich przedsiębiorców, którzy często są kręgosłupem gospodarki. Ta grupa, mimo relatywnie wyższych dochodów, może zmagać się z wysokimi kosztami operacyjnymi, a obciążenia składkowe pozostaną dla nich bez zmian.
Rząd przewiduje, że koszt reform wyniesie około 945 mln zł rocznie, co zostanie pokryte z budżetu państwa. Oznacza to, że ostatecznie wszyscy podatnicy – w tym przedsiębiorcy – będą musieli partycypować w finansowaniu ubytku w NFZ, co może być postrzegane jako redystrybucja niesprawiedliwa wobec tych, którzy nie korzystają z obniżek.
Marginalizacja kluczowego problemu
Zmiany w składkach nie rozwiązują głównego problemu, jakim jest brak przejrzystości w systemie finansowania ochrony zdrowia oraz niedopasowanie wysokości składek do realnych potrzeb przedsiębiorców i ich rodzin. W efekcie proponowane rozwiązania mogą być postrzegane jako doraźne i niesprawiedliwe wobec większej grupy płatników.
Te czynniki mogą prowadzić do poczucia, że zmiany są korzystne tylko dla wybranej grupy przedsiębiorców, podczas gdy pozostali ponoszą wyższe koszty, nie otrzymując w zamian proporcjonalnych korzyści.
na zdjęciu: obrady Sejmu. fot. PAP/Rafał Guz
SW
Inne tematy w dziale Polityka