Agata Załęcka była gościem Salon24
Agata Załęcka była gościem Salon24

Załęcka o najbardziej poruszającym momencie w karierze. „Czułam się odrzucona i porzucona”

Redakcja Redakcja Wideo Salon24 Obserwuj notkę 4
- Pamiętam, jak przygotowywałam się do roli dziewczyny na wózku. A postanowiłam przygotować się naprawdę dobrze, tak, żeby nikt nie poczuł się urażony, że zignorowałam temat. Wtedy prawie przestałam chodzić, bo ciągle poruszałam się na wózku pod okiem osoby, która jest na wózku od lat - mówi Agata Załęcka, aktorka oraz multimedalistka, sześciokrotna rekordzistka Polski we freedivingu głębokościowym.

Wywiad jest częścią nowego programu Salon24.pl „Tłumaczymy, jak się nie poddać” prowadzonego przez Mariannę Fijewską- Kalinowską. Cały odcinek programu znajdziesz tutaj:


Marianna Fijewska-Kalinowska: Wiedziesz życie profesjonalnej sportsmenki oraz profesjonalnej aktorki. Zastanawiam się, jaki był najbardziej poruszający moment w twojej karierze w jednym i drugim życiu?

Agata Załęcka: We freedivingu doznałam dosyć mocnej kontuzji. Zdarzyła się podczas nurkowania w czasie kursu instruktorskiego, pod okiem instruktora. To była mocna kontuzja. Wszyscy myśleli, że ja jestem tak doświadczona, że będę wiedziała, co z tym zrobić, a ja zupełnie nie wiedziałam. Byłam dość mocno zrozpaczona. Dwa miesiące w ogóle nie nurkowałam, dochodziłam do siebie. Cierpiałam. Cierpiałam psychicznie, a zbliżały się mistrzostwa świata. Przez tę kontuzję odradzano mi udział w nich. Czułam się odrzucona i porzucona, bo zdarzyło mi się coś na oczach innych i nikt nie wyciągnął do mnie dłoni. Czułam się absolutnie samotna. Jak to się mówi- wypluta i wyrzucona. Ale minęły dwa miesiące i mi się poprawiło. Skonsultowałam swój stan z lekarzem i postanowiłam wrócić najpierw do delikatnych, a potem do regularnych treningów. I tak się składa, że w kolejnych miesiącach zrobiłam dwa rekordy na mistrzostwach świata. Myślę, że nasze ciała i umysły są niesamowite, a w naszych charakterach jest siła, która pozwala przenosić góry. Ta historia bardzo dużo mnie nauczyła. Odbudowałam się na nowo. Twardsza. 


Teraz wszyscy, którzy nas słuchają i oglądają, zastanawiają się, jakiej kontuzji doznałaś… 

Ale nie chciałabym o tym mówić. 

To doświadczenie, o którym opowiadasz, było trudne i budujące jednocześnie. Możesz powiedzieć o podobnym doświadczeniu w twojej karierze aktorskiej?

W aktorstwie bardzo buduje mnie bycie na scenie, granie przed widzami i granie z moją ekipą ze spektaklu „Jutro będzie futro”. To wspaniała ekipa aktorska, wspaniali ludzie! Budują mnie reakcje publiczności na moją rolą. Przebywanie wśród aktorów, artystów także jest bardzo budujące. Lubię być wśród swoich. 

A która rola była dla ciebie najbardziej poruszająca i ucząca?

Pamiętam, jak przygotowywałam się do roli dziewczyny na wózku. A postanowiłam przygotować się naprawdę dobrze, tak, żeby nikt nie poczuł się urażony, że zignorowałam temat. Wtedy prawie przestałam chodzić, bo ciągle poruszałam się na wózku pod okiem osoby, która jest na wózku od lat. Mówi się zresztą, że osoby na wózku chodzą, a nie jeżdżą, więc my dużo chodziłyśmy razem po mieście i zauważyłam wtedy, że istnieją trzy najczęstsze typy reakcji ludzi. Pierwszy: „Nie patrzę, nie patrzę, bo coś mi się stanie!”. Drugi: „Ojej, jaka biedna! Może jakoś jej pomogę?”. Trzeci: „Ha, ciekawe, jak zgrzeszyły w tym życiu, że to im się stało…”. I wiesz co, gdybym była konstruktorem wózków inwalidzkich, to skonstruowałabym taki wózek, który umieściłby osobę poruszającą się na nim, na wysokości oczu stojącego człowieka. Wtedy nikt nie czułby się mniejszy.

Czego cię to doświadczenie nauczyło?

Szanuj zdrowie, ciesz nie z tego, co masz.To jest bardzo ważne.

To prawda, wdzięczność jest bardzo ważna… ale chciałam teraz poruszyć z tobą temat mniej przyjemny niż wdzięczność. W ukazujących się od lat sondażach dotyczących ilości spożywanego alkoholu przez dane grupy zawodowe, prym niezmiennie wiodą dziennikarze oraz aktorzy. Jeśli chodzi o dziennikarzy, te wyniki mnie nie zaskakują. Wiem, jak wielu dziennikarzy mierzy się z problemami, ale zastanawiam się, jak to jest w świecie aktorów i z czego twoim zdaniem ten stan rzeczy wynika?

Przede wszystkim cieszę się, że jestem freediverką, bo nie mam czasu na imprezy. Już od dawna nie wiem, co to kac. A jeśli przygotowuję się do zawodów, to już w ogóle jestem skoncentrowana tylko na tym. Ale zaskoczę cię! Środowisko aktorskie się zmieniło, nie jest już tak spożywające, jak kiedyś. Jest wiele osób, które rzuciło używki, przestało pić w ogóle. Dzięki temu mieli czas i pieniądze, żeby na przykład pobudować domy. Spotykam też coraz więcej osób, które bardzo o siebie dbają, zdrowo jedzą, chodzą na jogę, czy uprawiają inny sport. Jest nawet jeszcze jedna aktorka prócz mnie, która uprawia freediving! Młodsze pokolenie aktorów bardzo zdrowo podchodzi do życia. (…) A dziennikarzy zapraszam pod wodę na trening freedivingowy! Pod wodą można dojść do siebie samego, poukładać sobie rzeczy w głowie, uspokoić się. 


(…) Jesteś żoną Jakuba Kwiatkowskiego, byłego rzecznika PZPN, a aktualnie prezesa TVP Sport. Zarówno ty, jak i on jesteście znani, a jako para bywacie na świeczniku. Jak zainteresowanie medialne wpływa na wasz związek?

Absolutnie nie czuję, żebyśmy byli na świeczniku! Być może tak jest, ale my żyjemy zupełnie normalnie. Na pewno bardzo się wspieramy, a teraz gdy Kuba pracuje w mediach mamy jeszcze więcej tematów wspólnych. (…) Nie śledzę plotkarskich portali, być może dlatego, że na co dzień spędzam czas z aktorami, wiem, co się u kogo dzieje, to nie jest duże środowisko. 

A jak radzisz sobie z hejtem internetowym, który przecież w jakimś zakresie dotyczy każdej medialnej osoby? Dotykają cię negatywne komentarze? 

Mam aktualnie dobrą prasę, a wielu ludzi wysyła w moją stronę pozytywną energię. Jest tak zwłaszcza, od kiedy reprezentuję nasz kraj- ludzie to doceniają, lubią, szanują i dopingują. Jeśli już zdarza się coś negatywnego, staram się przede wszystkim wyznaczać granicę. Ostatnio ktoś napisał coś o mnie i o moim mężu, a ja odpowiedziałam, że nie życzę sobie, by tak pisał, bo to nie jest prawda. Nie jestem osobą, która schowa się do dziupli, jeśli czytam o sobie coś niesprawiedliwego i nieprawdziwego. Potrafię się przeciw temu zbuntować albo to zignorować. Ignorancja jest często najlepszą bronią. Natomiast jeśli ten hejt jest związany z czymś prawdziwym, co się faktycznie zdarzyło, to trzeba wziąć to na klatę. (…) Moja psycholog sportowa mówi: - Agata, czy masz wpływ na pogodę, gdy startujesz?

- Nie mam. 

- Czy masz wpływ na drugiego zawodnika? 

-Nie mam. 

- Czy masz wpływ na swój start. 

- Mam! 

- Widzisz, jak na niewiele rzeczy masz wpływ i na jak niewielu rzeczach musisz się skupić! 


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj4 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (4)