Powodzianie mają za złe rządzącym, że mimo wielu deklaracji nie otrzymali świadczeń w wysokości 100 tys. i 200 tys. złotych na odbudowę domów. Wojewoda dolnośląski zrzuca winę na procedury i opieszałość samorządów. Marcin Kierwiński tłumaczy z kolei, że to wina poprzedniej władzy i pozostawionych przez PiS przepisów. Dwa miesiące po powodzi i 11 miesięcy od sformowania nowego rządu.
Redakcje TVP Wrocław, a wcześniej RMF FM pojechały na zalane we wrześniu tereny, by sprawdzić, jaką pomoc otrzymali powodzianie. Okazuje się, że wbrew deklaracjom polityków zostali kompletnie zapomniani. Z ich relacji przebija załamanie i złość. Jedyne, co otrzymali na razie choćby mieszkańcy Lądka-Zdroju czy Stronia Śląskiego, to błyskawiczny zasiłek w wysokości 2 i 8 tys. złotych na przeżycie. O większych kwotach na odbudowę nie ma co marzyć. Urzędnicy w samorządach twierdzą, że to wina skomplikowanych procedur. Co na ten temat sądzi pełnomocnik rządu ds. powodzi?
Kierwiński: pozostałości z czasów PiS są straszne
- Pieniądze są zabezpieczone i na bieżąco są przekazywane do gmin. Ale faktycznie tempo wypłat przez OPS nie jest zadawalające - zapewnił Marcin Kierwiński na portalu X. - System musi być prosty ale także odporny na nadużycia. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach samorządy (bo to przez nie idzie wypłaty) bardzo przyspieszą. A moją rolą jest eliminowanie wszelkich wątpliwości - dodał polityk KO.
Na uwagę jednej z internautek, że urzędnicy mogą obawiać się zarzutów w związku z szybkim transferem pieniędzy do powodzian, Kierwiński zapowiedział zmianę przepisów prawa. I oskarżył pośrednio PiS o brak wypłat milionów złotych z budżetu. - Pewnie zmienimy niektóre przepisy. Pozostałości z czasów PiS są niestety straszne - napisał.
Na krytykę ze strony polityków opozycji, Kierwiński odpowiedział, iż jest to wykorzystywanie tragedii ludzkiej. - To naturalne. Na wszystkim chcą zbijać kapitał. Na początek rozwalili państwo, a teraz starają się rozliczać, gdy chcemy je naprawiać. W tej sprawie wiele jest do zrobienia jeszcze i cały proces odbudowy potrwa wiele miesięcy.
"Rząd zdał egzamin"
Jak miała wyglądać pomoc dla powodzian? Deklaracje po niecałych 2 miesiącach pełnienia funkcji pełnomocnika rządu ds. odbudowy po powodzi są zupełnie inne, niż we wrześniu i w październiku. - Jeżeli chodzi o tę walkę bieżącą o dobytek i zdrowie Polaków: tak, rząd zdał egzamin. Wszystkie służby działają w najwyższej gotowości - deklarował Kierwiński, gdy fala powodziowa zalewała kolejne miasta na południu Polski.
- Państwo zdało egzamin, pracuje i nie ma mowy, że ktokolwiek zostanie pozbawiony pomocy - obiecywał Witold Zembaczyński, poseł KO.
- Nie zostawimy nikogo samemu sobie. Ministra obrony poprosiłem o skierowanie na tereny zagrożone dodatkowych sił - to już słowa Donalda Tuska z połowy września. - Sytuacja na terenach po powodzi musi być lepsza nie tylko od tej po zniszczeniach, ale też lepsza od tej przed powodzią - dodawał premier kilka dni później.
- Tu na 140 złożonych wniosków o pomoc w wysokości 100 lub 200 tys. złotych wypłaconych zostało okrągłe zero. I to bardzo zła wiadomość. Bez pieniędzy od rządu powodzianie sobie nie poradzą - mówiła dziennikarka TVP Wrocław w materiale o tym, jak powodzianie w Kłodzku są pozostawieni bez pomocy.
Fot. Marcin Kierwiński, pełnomocnik rządu ds. odbudowy po powodzi/zalane Kłodzko/gov
GW
Inne tematy w dziale Społeczeństwo