fot. PAP/Grzegorz Momot
fot. PAP/Grzegorz Momot

Wraca spór o konie nad Morskim Okiem. Górale wściekli na minister klimatu

Redakcja Redakcja Głos Regionów Obserwuj temat Obserwuj notkę 12
Władze wszystkich gmin Powiatu Tatrzańskiego są przeciwne wprowadzeniu elektrycznych busów na trasę do Morskiego Oka. Górale upierają się, aby konie nadal pozostały częścią górskiego krajobrazu i nie nie chcą "bezdusznych maszyn".

Górale sprzeciwiają się pojazdom elektrycznym na drodze do Morskiego Oka

Samorządowcy z Podhala wyrażają zaniepokojenie planami zakupu przez Tatrzański Park Narodowy elektrycznych pojazdów za ponad 3 miliony złotych.  Pojazdy miałyby wozić do Morskiego Oka osoby z niepełnosprawnościami.

Stowarzyszenie Przewoźników do Morskiego Oka poinformowało w sobotę, że wspólne stanowisko w tej sprawie zostało skierowane do MKiŚ, które zapewniło zakup czterech „elektryków” na ten szlak. Władze gmin z Podhala, w tym Zakopanego, Bukowiny Tatrzańskiej, Poronina, Kościeliska, Białego Dunajca oraz władze powiatu Tatrzańskiego stanowczo przeciwiają się wprowadzeniu elektrycznych pojazdów na tę trasę.

Minister Paulina Hennig-Kloska podjęła decyzję o zakupie „elektryków" bez konsultacji

Starosta Tatrzański Andrzej Skupień powiedział, że minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska odwołała spotkanie planowane po wakacyjnych testach „elektryków” i sama podjęła decyzję o zakupie busów elektrycznych.

- Mięliśmy przeanalizować wyniki testów i wspólnie podjąć decyzję, co dalej. Nie możemy się godzić na takie traktowanie, że bez samorządów zapada decyzja na szczeblu ministerialnym o transporcie na naszym terenie. TPN nie jest uprawniony do świadczenia przewozów pasażerskich, a do utworzenia nowych linii komunikacji potrzebna jest odpowiednia infrastruktura. Wprowadzenie takiego transportu mogłoby stworzyć niebezpieczeństwo dla turystów wędrujących tą trasą – powiedział PAP starosta Skupień.

Dodał, że wozacy nadal są zainteresowani testami wozów konnych wspomaganych elektrycznie, a dysponując funduszami ministerialnymi, można by przeznaczyć środki na opracowanie takich zaawansowanych wozów.

W maju doszło do spotkania minister Hennig-Kloski w siedzibie TPN w Zakopanem z przedstawicielami wozaków organizujących konny przewóz na trasie do Morskiego Oka i aktywistami działającymi na rzecz zwierząt. Wypracowano wówczas 12-punktowe porozumienie, które m.in. zakładało rozpoczęcie testów elektrycznych busów na trasie do Morskiego Oka.

Aktywiści domagają się całkowitego wycofania transportu konnego z trasy do Morskiego Oka. Twierdzą, że zwierzęta cierpią, ciągnąc wozy pod górę, a trasa jest zbyt wyczerpująca, by praca koni mogła odbywać się w humanitarnych warunkach.

- Zmiana, która została zaproponowana w transporcie do Morskiego Oka, nie jest poparta żadnymi argumentami. To działania lobby, które kieruje się swoim interesem, a na pewno nie dobrostanem koni, bo wszystkie badania przeprowadzone szczegółowo co roku wskazują, że konie są w dobrej kondycji, więc nie ma żadnych argumentów, aby zaprzestać kursowania wozów konnych - skomentował wójt gminy Bukowina Tatrzańska Andrzej Pietrzyk.

Górale nie chcą, by konie zastąpiły "bezduszne maszyny"

Górale wystosowali wspólny list do Ministerstwa Klimatu i Środowiska. "Jesteśmy za wprowadzeniem wozów hybrydowych, gdzie silnik elektryczny jeszcze bardziej poprawiłby komfort pracujących koni na drodze do Morskiego Oka. Nie wyobrażamy sobie, aby w Tatrach zwierzęta zastąpiły bezduszne maszyny. Liczymy, że takie rozwiązanie rozwieje wszelkie wątpliwości, a konie nadal pozostaną częścią górskiego krajobrazu. Jesteśmy regionem, gdzie zachowała się żywa tradycja góralska. Chcemy, by dorastały w niej dalej nasze dzieci, by naszą kulturę mogli nadal podziwiać turyści. Meleksy, czy elektryczne busy tego nie zapewnią. Wręcz przeciwnie, zniszczą część naszej tożsamości towarzyszącej nam od wieków" - piszą górale zajmujący się przewozem turystów nad Morskie Oko.

Konie pracujące na trasie do Morskiego Oka co roku, przed każdym letnim sezonem turystycznym, przechodzą szczegółowe badania weterynaryjno-hipologiczne, w tym ortopedyczne. W bieżącym roku 303 z 307 koni zostało dopuszczonych do pracy na trasie przez wszystkich członków komisji, a w ubiegłym roku dwa konie nie przeszły badań i zostały wycofane z pracy. Zasady pracy koni na górskim odcinku ściśle określa regulamin Tatrzańskiego Parku Narodowego.

- Mamy nadzieję, że normalność zwycięży. Szczegółowe badania lekarskie wykluczają, że konie na trasie do Morskiego Oka są źle traktowane i pracują ponad siły. Teraz dostaliśmy wsparcie wszystkich samorządów z powiatu Tatrzańskiego. Dobrostan koni jest pod stałą kontrolą. Tak zwani obrońcy praw zwierząt mają w tym jakiś cel i wymyślają różne niestworzone historie. Z jednej strony mówią, że po górach trzeba chodzić pieszo, a z drugiej proponują turystom podwózkę busami. To hipokryzja - powiedział PAP szef przewoźników konnych do Morskiego Oka Władysław Nowobilski.

ja

Zdjęcie ilustracyjne, fot. PAP/Grzegorz Momot

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj12 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo