Polska stoi przed dużym wyzwaniem zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego w najbliższych latach - wynika z raportu Polskich Sieci Energetycznych. Dokument, opracowany dla potrzeb rządu, pokazuje, że luka mocowa, czyli niedobór mocy niezbędnej do stabilnego zasilania kraju, może wynieść nawet 4,2 GW. To ogromna ilość, odpowiadająca mocy czterech największych bloków węglowych w kraju.
W latach 2025-2030 może brakować energii elektrycznej
Już wcześniej eksperci zwracali uwagę na potencjalne wyzwania związane z kryzysem energetycznym. Według prof. Władysława Mielczarskiego, w latach 2025-2030 może brakować energii elektrycznej przez kilkanaście godzin rocznie, a po 2030 roku nawet przez kilkaset godzin rocznie. Jest to związane z planowanym wyłączaniem starych jednostek węglowych oraz opóźnieniami w realizacji nowych inwestycji energetycznych.
W raporcie PSE czytamy, że jeśli nie podejmiemy działań, to na początku lat 30. XXI wieku może nam brakować blisko 9,5 GW mocy w stabilnych elektrowniach.
Z aktualnych dokumentów Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) dotyczących generacji mocy, które trafiły do rządu, a do których dotarła „Rzeczpospolita”, wynika, że już w 2026 roku niedobory mocy do produkcji energii elektrycznej mogą sięgnąć 4,2 GW. Dla porównania największy blok węglowy w Polsce – w Kozienicach – ma moc 1 GW.
Wyzwania związane z kryzysem energetycznym
Aby zapobiec ewentualnym niedoborom mocy, PSE sugerują wydłużenie eksploatacji istniejących elektrowni węglowych (tych, które miały być zamykane). Przedłużenie działania starszych jednostek o kilka lat może pomóc w zaspokojeniu zapotrzebowania na energię w okresie przejściowym. Komisja Europejska się na to zgadza pod pewnymi warunkami. Rząd musiałby zmienić regulacje i nadal zapewniać im pomoc publiczną, co wcale nie jest takie oczywiste.
Prognozy wskazują, że w 2034 roku deficyt mocy może wzrosnąć do 9,4 GW, nawet przy założeniu budowy nowych elektrowni gazowych o mocy 4,5 GW. Aby wypełnić tę lukę, PSE planuje rozwój mocy gazowych i projektów jądrowych. Jednym z założeń jest budowa elektrowni jądrowej o mocy 1 GW, jednak realne rozpoczęcie jej działalności w połowie lat 30. jest bardzo optymistyczne. Alternatywą może być rozwój dodatkowych mocy gazowych, zwłaszcza że takie jednostki mogą działać w trybie podszczytowym, wspomagając system w okresach tzw. „suszy pogodowej,” czyli braku energii z OZE.
Choć odnawialne źródła energii (OZE) odpowiadają już za niemal połowę mocy zainstalowanej, ich rzeczywisty wkład w produkcję energii jest mniejszy. W przypadku trudnych warunków pogodowych, jak susza wiatrowa, produkcja energii z wiatru jest drastycznie ograniczona, co zmusza PSE do sięgania po rezerwy. Przykładem jest sytuacja z listopada, gdy na 10,5 GW zainstalowanej mocy wiatrowej pracowało jedynie 20 MW, czyli 0,2% mocy. Prognozy zakładają dalszy wzrost OZE, lecz nie zastąpią one stabilnych źródeł konwencjonalnych.
Konieczność nowych inwestycji i mechanizmów wsparcia
Istotny jest też rozwój magazynów energii. Implementacja technologii magazynowania energii pozwoli na lepsze zarządzanie nadwyżkami produkcji z odnawialnych źródeł energii i ich wykorzystanie w okresach zwiększonego zapotrzebowania.
Raport wskazuje, że budowa nowych mocy węglowych i gazowych będzie wymagała także stworzenia pięciu mechanizmów wsparcia, obejmujących m.in. przedłużenie rynku mocy, wsparcie elastyczności systemu poprzez magazyny energii oraz specjalne programy dla nowych jednostek gazowych, które mogłyby docelowo przejść na spalanie wodoru. Długoterminowy plan zakłada też zastąpienie starych elektrowni węglowych jednostkami pracującymi na paliwach niskoemisyjnych.
Problem braku energii wymaga też natychmiastowych decyzji legislacyjnych. Obecnie rząd przygotowuje nowe regulacje, które mają wesprzeć utrzymanie i budowę mocy energetycznych, jednak brak jest szczegółowych rozwiązań prawnych, co budzi obawy wśród spółek energetycznych. Scenariusz braku energii może mieć dalekosiężne konsekwencje społeczne, a jak pisze „Rzeczpospolita,” grozi to nie tylko spowolnieniem rozwoju gospodarki, ale też potencjalnymi buntami przedsiębiorstw i konsumentów.
Z raportu PSE wynika jednoznacznie, że choć obecnie ryzyko blackoutu w Polsce jest niskie, to bez odpowiednich działań i inwestycji w infrastrukturę energetyczną, w nadchodzących latach mogą pojawić się problemy z zapewnieniem ciągłości dostaw energii elektrycznej.
ja
Zdjęcie ilustracyjne; fot. Pixabay
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Gospodarka