W listopadzie powinniśmy poznać nowego prezesa Totalizatora Sportowego. Do spółki chce wrócić Wojciech Szpil. Wśród polityków jego kandydaturę ma promować obecny wiceminister sportu, znany bukmacher i były prominentny polityk PO. A koalicjanci walczą między sobą o to, kto przejmie kontrolę nad tą strategiczną spółką.
Gra o tron w Totalizatorze Sportowym
W połowie listopada Rada Nadzorcza Totalizatora Sportowego powinna wyłonić nowego prezesa spółki. Jak dowiedział się Salon24, poważnym kandydatem na objęcie tego stanowiska jest Wojciech Szpil.
Byłby to powrót tego menadżera do spółki po ośmiu latach rządów PiS. Szpil kierował bowiem Totalizatorem w latach 2012 – 2016. Jego wybór na prezesa jednej z najważniejszych spółek skarbu państwa budził wtedy bardzo duże kontrowersje.
Szpil do Totalizatora Sportowego przyszedł w 2009 roku, po wybuchu afery hazardowej. Został członkiem zarządu odpowiedzialnym za marketing. Szpil do spółki trafił dość dużym przypadkiem.
Kulisy wejścia do Lotto
Kulisy jego nominacji wyszły podczas przesłuchań przed komisją hazardową. Pierwotnie członkiem, a właściwie członkinią zarządu odpowiedzialną za marketing, miała zostać Magdalena Sobiesiak. Za jej kandydaturą lobbował m.in. Marcin Rosół, ówczesny szef gabinetu politycznego ministra sportu. Kiedy jednak wokół ministerstwa zaczęło kręcić się CBA, które prowadziło operację specjalną w sprawie afery hazardowej, Rosół kandydaturę Sobiesiak wycofał i zaczął lobbować za Szpilem.
Menadżer szybko skonfliktował się z zarządem spółki. Tak opisywał to Cezary Łazarewicz w Tygodniku Wprost.
„Już w pierwszym roku pracy Szpila pojawiają się wątpliwości dotyczące jego osoby. Zaczęło się od drobnostki. Totalizator Sportowy przekazał sporą kwotę – 600 tys. zł – na organizowaną przez samorząd warszawski imprezę „MixKultura”. Pieniądze trafiły do firmy Dobra Rada, a gdy prezes Sławomir Dudziński zakwestionował wielkość wpłaty i próbował ustalić, dlaczego akurat tej spółce przekazano pieniądze, usłyszał od Szpila, że tego partnera wskazało przecież miasto. Miasto z kolei twierdziło, że to Totalizator postawił warunek: przekażemy pieniądze, gdy imprezę będzie produkować Dobra Rada.”
Później wątpliwości wokół Szpila było jeszcze więcej. Media rozpisywały się o jego dwuznacznych powiazaniach z wybranymi domami mediowymi, które miały być beneficjentami współpracy w Totalizatorem Sportowym.
Jednym z takich przykładów były negocjacje, jakie Szpil prowadził z TVP na temat studia Lotto. Menadżer przez kilkanaście miesięcy nie był w stanie podpisać umowy z telewizją. Doprowadziło to do otwartej wojny między Szpilem a ówczesnym prezesem Totalizatora, Sławomirem Dudzińskim. Ten drugi sprawdzając stan negocjacji odkrył, że Szpil do rozliczeń z TVP za prowadzenie studia włączyć miał jeden z domów mediowych. Prezes Dudziński o całej sprawie poinformował wówczas radę nadzorczą spółki. Nic jednak nie wskórał.
Dudziński o działaniach, które mogły szkodzić spółce, informował w 2012 roku ówczesne Ministerstwo Sportu i Ministerstwo Skarbu. Nic nie wskórał. Kierujący wówczas Ministerstwem Sportu Andrzej Biernat nie zainteresował się sprawą. Z kolei Mikołaj Budzanowski, ówczesny minister skarbu, początkowo nie zareagował na pisma prezesa. Sam Dudziński zaczął głośno domagać się odwołania Szpila. Pisma prezesa zostały jednak bez reakcji ministra Budzanowskiego. Ostatecznie pracę w Totalizatorze stracił Dudziński, a Szpil zajął jego miejsce i szybko został okrzyknięty niezatapialnym.
Igrzyska na koszt PKOL
W 2012 roku Szpil będąc jeszcze członkiem zarządu Totalizatora stał się bohaterem afery związanej z Igrzyskami Olimpijskimi w Londynie. Spółka skarbu od lat należy do największych sponsorów Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Tak było też w 2012 roku.
Szpil do stolicy Anglii pojechał z żoną oraz dwojgiem swoich dzieci. Bawił tam przez tydzień. Mieszkał w hotelu Hilton Paddington. Dzięki wejściówkom VIP miał nieograniczony dostęp do najważniejszych wydarzeń igrzysk.
Jak relacjonował wtedy Wprost, wyjazd Szpila i jego rodziny na igrzyska zasponsorował Polski Komitet Olimpijski, który w tamtym czasie miał problemy z wypłatą premii za wyniki dla sportowców.
Ministerstwo Sportu, którym kierował wtedy Andrzej Biernat, broniło Szpila pisząc, że pojechał on na igrzyska na własny koszt.
Wygnanie z Totalizatora Sportowego i złoty mercedes
Wojciech Szpil z Totalizatora odszedł w marcu 2016 roku po wygranych przez PiS wyborach do Sejmu. Partia Jarosława Kaczyńskiego samodzielnie rządziła Polską. Ministrem skarbu był wówczas Dawid Jackiewicz, który, tak samo jak teraz obecna koalicja, tropił nadużycia w spółkach skarbu swoich poprzedników. Raport ze śledztwa Jackiewicz przedstawił na początku maja 2016 roku w Sejmie.
Raport był bardziej humorystyczny niż konkretny i został zapamiętany z tego, że Jackiewicz z mównicy sejmowej oskarżył jednego z prezesów z czasów rządów PO – PSL o to, że zażądał dla siebie złotego mercedesa. Media szybko ustaliły, że chodziło o Szpila. Szkopuł był w tym, że złoty mercedes nie był wcale wykonany z kosztownego kruszcu, a jedynie pomalowany na kolor złoty. Poza tym był to stary model samochodu niemieckiej marki, wart nie więcej niż 60 tys. zł.
- Powiedziałem, że jeden z prezesów zażyczył sobie złotego mercedesa i to prawda. Gdy nie znaleziono złotego, zażądał najbardziej zbliżonego koloru i taki kupiono. Mówiłem o fanaberiach prezesów. To mógł być mercedes różowy w żółte kropki. On musiał być taki, bo takie życzenie miał prezes - tak minister skarbu Dawid Jackiewicz tłumaczył później mediom swoje wystąpienie w Sejmie.
Sprawa, mimo że była bardziej humorystyczna niż poważna, przykleiła się do Szpila.
Koledzy pomogą wrócić do Totalizatora Sportowego
Po niedawnym trzęsieniu ziemi w Totalizatorze Sportowym, w wyniku którego poleciał prezes Rafał Krzemień, rada nadzorcza spółki szuka nowego menadżera, który objąłby ster spółki. Jednym z faworytów ma być właśnie Szpil. Z ustaleń Salon24 za jego kandydaturą bardzo mocno lobbuje Ireneusz Raś, obecny wiceminister sportu związany z PSL, w przeszłości aktywny poseł małopolskiej Platformy. Raś wyleciał z partii w 2021 roku za krytykowanie poczynań ówczesnego przewodniczącego Borysa Budki. Polityk szybko odnalazł się jednak w PSL. W ubiegłorocznych wyborach Raś dostał się do Sejmu startując z list Trzeciej Drogi. Formalnie związany jest z PSL.
– Razem z nim za Szpilem lobbuje inny jego dobry znajomy z dawnych czasów, Andrzej Biernat – mówi nam polityk Koalicji i dodaje, że razem z nimi aktywnie działa jeden z dużych bukmacherów, który próbuje swoimi kanałami wstawić się za tą kandydaturą.
Inny polityk Koalicji w rozmowie z nami zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt. Szpil może być tylko narzędziem, które jest potrzebne do rozegrania sprawy Totalizatora. Nie da się ukryć, że o tę spółkę jest mała wojna.
Chodzi o to, że poprzedni prezes Rafał Krzemień, choć nie jest członkiem partii, to uważany był za człowieka Platformy Obywatleskiej.
- Szkopuł w tym, że Totalizator marzy się od samego początku Trzeciej Drodze i jak tylko Krzemień został prezesem, rozpoczęła się w koalicji cicha wojna – opowiada nasz informator.
W sprawie Totalizatora doszło nawet do małego rozłamu w samej Trzeciej Drodze. Koalicji udało się bowiem na swoją stronę przeciągnąć PSL. – Polska 2050 została na całkowitym aucie – opowiada nasz rozmówca.
Ta zagrywka najbardziej była widoczna podczas podziału dyrektorów oddziałów regionalnych Totalizatora Sportowego. Nowy zarząd półki wymienił 13 z 17 dyrektorów. Stanowiska rozdano w dość prosty sposób: - 10 przypadło ludziom z PO, 2 z PSL, 1 z Lewicy. Polskę 2050 pominięto.
Jak się okazało, decyzje te były uzgadniane z Ministerstwem Aktywów Państwowych, co potwierdziła nam osoba z kręgu zarządu Totalizatora.
Ministerstwo Aktywów Państwowych pytane o dyrektorów regionalnych odpowiada:
- Wykonując uprawnienia właścicielskie zgodnie z obowiązującym porządkiem prawnym, Skarb Państwa nie posiada kompetencji w zakresie podejmowania bezpośrednich decyzji i ingerowania w bieżącą działalność zarządów spółek z udziałem Skarbu Państwa. Wszelkie kwestie związane z prowadzeniem spraw spółki, w tym polityka kadrowa należą do kompetencji zarządu.
Kandydaci, którzy chcą przejąć schedę po Krzemieniu, mieli czas na złożenie swoich aplikacji do 31 października. – Raś i Biernat próbują rozprowadzić Szpila. Ma być takim prezesem ponad podziałami. Z jednej strony Trzecia Droga będzie mogła powiedzieć, że jest ich i PO będzie mogła mówić, że jest od nich. Lewicy nikt nie traktuje w tej rozgrywce poważnie – opowiada nam osoba znająca kulisy wojny o Totalizator.
Raś w rozmowie z Salon24 zapewnia, że nie lobbuje za kandydaturą Szpila. – Takie informacje pewnie się pojawiają, bo bardzo dobrze znam Pana Wojciecha Szpila i cenię go jako fachowca. Nie chcę mu zaszkodzić w konkursie. Mogę się jednak za niego pomodlić, by został prezesem – mówi Raś.
Szpil nie odpowiedział na nasze pytania.
Ostatecznie nie wiadomo czy Szpil złożył swoje CV, bo dokumenty konkursowe zostały utajnione przez szefa rady nadzorczej spółki. Nowego prezesa Totalizatora Sportowego powinniśmy poznać 20 listopada.
Mariusz Kowalewski
na zdjęciu: Wojciech Szpil podczas konferencji prasowej nt. XVII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina w 2015 roku. PAP/Marcin Obara
Inne tematy w dziale Polityka