Europoseł PiS Patryk Jaki ma dość - jak mówi - manipulacji TVN24. Niedawno redakcja "Czarno na Białym" wyemitowała program o wątkach z inicjatywy "Praca dla więźnia". Starano się udowodnić, że hala w Zakładzie Karnym w Rzeszowie była wynajmowana za dużo niższą cenę przedsiębiorcy niż wynosiła stawka rynkowa. Jaki spotkał się z autorem materiału. Dyskusja trwała kilka minut.
"To był sztandarowy program Patryka Jakiego, który pełnił funkcję wiceministra sprawiedliwości odpowiedzialnego za więziennictwo. "Praca dla więźniów" działa w ten sposób, że państwo buduje hale przy zakładach karnych, wynajmują je przedsiębiorcy, płacąc Służbie Więziennej i prowadzą w nich swoją produkcję, do której zatrudniają więźniów. Tak jest też w Rzeszowie, tylko że tam przedsiębiorca płaci dziesięciokrotnie niższy czynsz od rynkowego. Miał zatrudniać 600 więźniów, a zatrudnia 30 i na dodatek w części hali prowadzi usługę dla innej firmy. Jak się okazało to nieprzypadkowy przedsiębiorca" - opisuje "Czarno na Białym" swój materiał, oparty przede wszystkim na dokumentach z NIK.
Jaki zarzucał manipulacje TVN24
W materiale zarzucono, że wokół inwestycji w Rzeszowie zawiązał się układ polityczny, w którym jedno z głównych miejsc miał Patryk Jaki. Europoseł odpowiedział na reportaż "Czarno na Białym". Spotkał się z reporterem TVN24 i nagrywał z ukrytej kamery rozmowę. W niej dziennikarz twardo stał przy swoich racjach, ale na zarzuty o manipulację odpowiadał umorzeniami sprawy przetargu na halę w Rzeszowie ze strony prokuratury i wynikami kontroli NIK.
Jaki tłumaczył, że sąd rozpatrzył 15 spraw, które badała NIK i tylko w jednej zauważył nieprawidłowości. Co do reszty - zgodził się z decyzjami prokuratury. - Dlaczego nie ma tego w Pana materiale? - dopytywał za każdym razem europoseł. Poza tym wyjaśnił, z czym zgodził się sąd, że inna - niższa - jest cena dzierżawy hali w zakładzie karnym, a czymś zupełnie innym w kosztach jest inwestycja na terenie otwartym, gdzie dostęp ma każdy.
Dziennikarz TVN24 nagrany przez Jakiego
W pewnym momencie dziennikarz TVN24 domyślił się, że może być nagrywany. - Mam nadzieję, że Pan nie nagrywa tej rozmowy? Bardzo panu dziękuję - powiedział i odszedł od stolika, opuszczając spotkanie z europosłem.
Dlaczego Jaki nagrywał z ukrycia dziennikarza, który po emisji materiału nie chciał z nim porozmawiać telefonicznie, co polityk uwiecznił na swoim kanale YouTube?
- Od razu odpowiadam tym, którym nie podobają się moje metody. Używam tylko takich jakich od dawna używa TVN, aby niszczyć ludzi strony propolskiej. Ja tylko się uparłem, że nie będę jak wielu biernie się temu przyglądać. Co więcej wprowadzam też lepszy standard - tłumaczy Jaki.
- Ponieważ oni tym razem nawet nie zaprosili mnie do rozmowy wideo. Oskarżali wycinając jakieś fragmenty starych wypowiedzi. A ja kolejny raz pokazuję(nie pocięte kawałki) ale całą rozmowę, aby każdy mógł poznać stanowiska obu stron i uczciwe wyrobić sobie stanowisko. A nie z czego (nie)słynie CnB TVN, powycinać fragmenty, zmanipulować wszystko, dołożyć złą muzykę, czarne kolory, “anonimowych” oskarżycieli - aby niszczyć wszystkich przeciwników Tuska. Walczymy o uczciwe standardy. Polacy mają prawo do poznania pełnych racji obu stron - zaznaczył.
Uważacie, że nagrywanie z ukrycia dziennikarzy podczas spotkań jest właściwe? Kto ma w tym sporze rację?
GW
Inne tematy w dziale Kultura