Aleksander Moszeński, zwany "portfelem Łukaszenki" i blisko związany z prezydentem Białorusi, od lat regularnie bywa w Warszawie. Jak się okazuje, wynajmuje on biuro w budynku należącym do Agory przy ul. Czerskiej, w którym mieści się m.in. redakcja „Gazety Wyborczej”. Koncern medialny twierdzi, że nie wiedział o powiązaniach firmy Santa Trade z białoruskim oligarchą.
Aleksandr Moszeński – „portfel Łukaszenki” i rybny potentat
Aleksandr Moszeński jest znanym białoruskim oligarchą, nazywanym „portfelem Łukaszenki”, przez wzgląd na bliskie związki z białoruskim dyktatorem. Należy do kręgu jego zaufanych współpracowników i jest jednym z najbogatszych ludzi w kraju. Prowadzi firmę Santa Bremor, która przetwarza ryby i owoce morza kupowane w Islandii, które następnie eksportuje do Białorusi i Rosji. Jak podają media, Moszeński wspiera reżim Łukaszenki i prowadzi interesy, które korzystnie wpływają na polityczne cele dyktatora.
Polska spółka Santa Trade Sp. z o.o. jest własnością litewskiej firmy Santa Trade UAB. W 2023 roku dziennikarskie śledztwo litewskich mediów publicznych LRT, islandzkiego tygodnika „Heimildin” i Białoruskiego Centrum Śledczego ujawniło, że w maju 2022 roku cypryjska firma Newride Services Limited przejęła wszystkie udziały białoruskiej Santa Bremor w litewskiej Santa Trade UAB. Nową właścicielką została córka oligarchy Aleksandra Moszeńskiego, Jana Moszeńska, która przejęła zarządzanie firmą po rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Dzięki temu oraz dochodowym interesom prowadzonym w Islandii, współpracownik Łukaszenki mógł uniknąć sankcji i korzystać z ulg podatkowych na Litwie.
Współpracownik Łukaszenki ma biuro w siedzibie Agory
26 października, program „Superwizjer” TVN 24 ujawnił, że od około trzech lat Moszeński regularnie przebywa w weekendy w Warszawie, gdzie posiada biuro. Reportaż autorstwa Bertolda Kittela pokazał, że siedziba Santa Trade – firmy związanej z Moszeńskim – znajduje się właśnie w budynku należącym do Agory przy ul. Czerskiej. Sam Moszeński w rozmowie z dziennikarzem śledczym wyjaśnił, że jego firma nie prowadzi interesów w Polsce, a biuro w Warszawie służy głównie do działań marketingowych i zapewnienia możliwości łatwego podróżowania z warszawskiego lotniska.
Serwis press.pl zwrócił się do biura prasowego Agory z zapytaniami, jak doszło do tego, że w gmachu spółki znajduje się siedziba biura firmy powiązanej z Moszeńskim. Jak wyjaśniła rzeczniczka prasowa Agory Anna Marucha, brak nazwiska Moszeńskiego w dokumentach uniemożliwił identyfikację firmy jako związanej z białoruskim oligarchą. "Nie mamy informacji, aby jakkolwiek był on powiązany z którymś z najemców. (...) Żaden z najemców powierzchni biurowej w budynku Czerska 8/10 nie znajduje się na liście sankcyjnej, co jest sprawdzane za każdym razem przed podpisaniem umowy najmu" - napisano w odpowiedzi.
Dziennikarze „Gazety Wyborczej” zaniepokojeni sytuacją
Dziennikarze „Gazety Wyborczej” twierdzą, że nie mieli pojęcia o działalności firmy powiązanej z Moszeńskim w budynku, gdzie mieści się redakcja. Jeden z dziennikarzy przypomniał, że najemcy mają praktycznie swobodny dostęp do budynku przez całą dobę, co budzi pytania o bezpieczeństwo i poufność materiałów dziennikarskich przechowywanych w tym miejscu.
Wojciech Czuchnowski, dziennikarz „Gazety Wyborczej”, podkreślił, że jeśli Agora nie zdawała sobie sprawy z tożsamości najemcy, to sytuacja ta powinna była zostać wychwycona przez polskie służby kontrwywiadowcze. Jak stwierdził, polskie służby powinny monitorować działania Moszeńskiego i informować o potencjalnych zagrożeniach.
ja
Na zdjęciu siedziba Agory, fot. Wikipedia
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Polityka