Marianna Schreiber broni freak fightów. "Nie miałabym z czego żyć jako samotna matka"

Redakcja Redakcja Celebryci Obserwuj temat Obserwuj notkę 30
O społecznej szkodliwości zjawiska freak-fightów mówi się coraz głośniej, lecz Marianna Schreiber przekonuje, że nie ma się czego obawiać. Jak wprost stwierdziła, walki pato-celebrytów w klatkach dają młodym ludziom perspektywy na rozwój oraz... pomagają samotnym matkom, takim jak ona, w utrzymaniu dzieci. - Bez walk nie miałabym z czego żyć - wyznała w Polsat News.

Marianna Schreiber zdaje się trzymać powiedzenia, w myśl którego "tylko krowa nie zmienia poglądów". Była żona Łukasza Schreibera jeszcze niedawno była zadeklarowaną przeciwniczką "freak-fightów", czyli walk w klatkach między znanymi w sieci pato-celebrytami. Po wzięciu udziału w kilku starciach influencerka zaczęła jednak zawzięcie bronić popularnego wśród młodzieży "sportu". Swój ostatni pojedynek MMA Schreiber stoczyła z "Gohą", znaną z internetowych pato-streamów 51-letnią alkoholiczką, co jednak nie jest dla niej powodem do wstydu. Na antenie Polsat News influencerka postanowiła wziąć w obronę swoje główne źródło utrzymania. 


Marianna Schreiber broni walk celebrytów 

– Wiem, że jest temu przyczepiona łatka patologii. Tam są zachowania, których też nie popieram. Sama mam 9-letnią córkę i wydaje mi się, że nie mam się czego wstydzić – stwierdziła Schreiber w rozmowie z Polsat News. Influencerka zaznaczyła również, że piętnowane obecnie freak-fighty niesłusznie otrzymały łatkę patologicznych. - To nie jest patologia. We freak fightach to jak i w normalnej pracy. Ja sama pracowałam do niedawna na uczelni, robiłam doktorat i też były tam osoby, które nie zachowywały się ok. Musimy potępiać zachowania destrukcyjne, które źle wpływają na młodzież - porównała. Jednocześnie sama nie zaprowadziłaby swojego dziecka na galę, w której okładają się influencerzy. 


"Fame" MMA daje "rozwój"? "Proszę milczeć"

Schreiber zwróciła uwagę na pozytywne aspekty uprawiania tego "sportu". To właśnie dzięki toczonym w klatkach walkom jest w stanie utrzymać po rozstaniu z Łukaszem Schreiberem swoją 9-letnią córkę.

– Ja, kiedy zostałam samotną matką z dnia na dzień, gdyby nie te freak fighty, nie miałabym za co żyć. Takim osobom one dają rozwój, takim osobom dają szansę. Dają młodym ludziom szansę wyjścia z patologii, bo przychodzą tam ludzie, którzy mają problemy – powiedziała Schreiber.

Na argumenty celebrytki zareagował Jarosław Królewski - biznesmen i prezes Wisły Kraków. - Szanowna Pani Marianno Schreiber, według danych GUS z Narodowego Spisu Powszechnego 2021, w Polsce jest około 1,9 miliona samotnych matek wychowujących dzieci. Walczą codziennie. Po cichu. Większość bez silikonu. Z szacunku do nich - proszę milczeć - napisał. 


Czy walki MMA z pato-celebrytami to idealne rozwiązanie dla samotnych matek? I czy rząd faktycznie powinien ograniczyć dostępność gal tak, jak erotyki i reklamy alkoholu w telewizji?  

Fot. Marianna Schreiber/Instagram 

GW

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj30 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Rozmaitości