W Polsce przybywa chorych na udar, tymczasem specjalistyczny szpital w dużym mieście musiał zamknąć oddział neurologii i leczenia udarów. To kolejna lecznica ograniczająca przyjęcia pacjentów.
Problemy Specjalistycznego Szpitala Miejskiego im. Mikołaja Kopernika w Toruniu
Do coraz dłuższej listy szpitali wstrzymującej przyjęcia chorych dołączył właśnie Specjalistyczny Szpital Miejski im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. Tutaj jednak powodem nie jest brak zapłaty przez NFZ za nadwykonania, ale braki kadrowe. Pacjenci nie będą przyjmowani na oddział neurologii i leczenia udarów. Sprawa jest bardzo poważna i dlatego dyrektor placówki Jan Gessek wydał specjalne oświadczenie, w którym wyjaśnia przyczyny trudnej decyzji, pisząc, że „mimo podjętych działań w celu realizacji podtrzymania świadczeń zdrowotnych w zakresie diagnostyki i leczenia schorzeń układu nerwowego w Oddziale Neurologii i Leczenia Udarów, przystąpił do procedury administracyjnej świadczeń zdrowotnych”.
Dalej dyrekcja informuje, że zawiadomiła już także organ założycielski, tj. zarząd miasta Toruń, oraz wystąpiła już w tej sprawie do wojewody kujawsko-pomorskiego, czego skutkiem było właśnie wstrzymanie przyjęć, zarówno w trybie pilnym, jak i planowym. Chorzy nie będą trafiać do tej placówki, aż do odwołania decyzji. Na razie nie wiadomo, kiedy to nastąpi. Szefostwo szpitala tłumaczy, że decyzja o zamknięciu oddziału neurologicznego „podyktowana była brakiem możliwości zapewnienia personelu o kwalifikacjach wymaganych do pracy oddziału. Pomimo podjętych w ostatnim czasie rozmów z lekarzami specjalistami w zakresie neurologii, których brakuje na terenie województwa kujawsko-pomorskiego, nie udało się wypracować rozwiązania, umożliwiającego dalsze sprawne funkcjonowanie oddziału.”
Pacjenci muszą szukać pomocy w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym im. Ludwika Rydygiera
Po zamknięciu oddziału szpital miejski stara się, by pacjenci nie pozostali bez opieki. W tym celu w porozumieniu z prezydentem Torunia dyrektor Gessek nawiązał współpracę z Wojewódzkim Szpitalem Zespolonym im. Ludwika Rydygiera w Toruniu i placówka zabezpieczy „ciągłość realizacji świadczeń neurologicznych w trybie pilnym oraz planowych”. By wspomóc w tym działaniu Szpital Wojewódzki, miejski szpital poszerzy bazę dla pacjentów, którzy będą „wymagali rehabilitacji neurologicznej i ogólnoustrojowej”.
Dalej dyrekcja zapewnia, że nadal podejmuje nieustanne działania, by przywrócić działanie oddziału neurologicznego. Jednoczenie prosi o wyrozumiałość i potwierdza, że najważniejsze jest dobro pacjentów.
Niewykluczone, że widmo ograniczenia działalności krąży również nad innymi oddziałami, bo Specjalistyczny Szpital Miejski ogłosił również konkurs ofert o udzielenie świadczeń zdrowotnych dla lekarzy neurologów, a także specjalistów w zakresie hematologii, chorób wewnętrznych i medycyny ratunkowej, pielęgniarek, opiekunów medycznych i diagnostów, a nawet techników farmacji.
W Polsce od lat dramatycznie brakuje lekarzy
Wprawdzie według Eurostatu w naszym kraju na tysiąc mieszkańców przypadało 3,4 lekarza. Na pierwszy rzut są powody do optymizmu, bo to wynik lepszy niż np. w Belgii i Francji, gdzie w obu tych krajach przypada 3,2 lekarza na tysiąc mieszkańców (to najgorszy wynik w UE). Jednak polski wyniki to siódmy od końca wynik spośród 22 państw UE. Najlepiej wypadała Austria - 5,4 lekarza na tysiąc mieszkańców. Kolejne były: Cypr - 4,9 lekarza na tysiąc mieszkańców; Litwa, Hiszpania i Niemcy - 4,5. (brak danych dla Finlandii, Grecji, Luksemburga, Portugalii i Słowacji). Problemem jednak jest to, że nie wszyscy polscy lekarze pracują z pacjentem, zwłaszcza w placówkach z kontraktami NFZ, nierównomierne rozłożenie lekarzy w Polsce i w poszczególnych specjalizacjach. Dopóki to się nie zmieni, to takich problemów, jak w Toruniu jest i będzie coraz więcej.
Tomasz Wypych
Zdjęcie ilustracyjne przedstawiające szpitalną salę, fot. gov.pl
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo