Eksperci są zgodni: teoretycznie oprocentowanie lokat wzrosło, ale to wzrosty kosmetyczne, bez znaczenia dla portfela oszczędzających. Oznacza to, że ciągle nie opłaca się trzymać pieniędzy na lokatach.
Oprocentowanie lokat jest niepoważnie niskie
Październik to tradycyjnie miesiąc oszczędzania, ale jak na razie to hasło nie ma pokrycia w rzeczywistości. Bo wprawdzie był już drugim miesiącem z rzędu, w którym przeciętne oprocentowanie najlepszych depozytów, kosmetycznie wzrosło. Niestety potrafiło się to wiązać ze skróceniem okresu naliczania promocyjnego oprocentowania lub ograniczeniem maksymalnej kwoty, którą można bankowi powierzyć. Wpisuje się to w przygotowania do łagodzenia polityki monetarnej przez Radę Polityki Pieniężnej, choć nie ma pewności kiedy ruch taki nastąpi.
Dokładnie 5,59 proc. – wynosi obecnie średnie oprocentowanie najlepszych lokat i rachunków oszczędnościowych. To o zaledwie 0,04 pkt. proc. więcej niż miesiąc temu. Niewiele pociesza fakt, że w sierpniu przeciętne oprocentowanie najlepszych depozytów HREIT oszacował na 5,4 proc. Widać, że wzrosty oprocentowania lokat są praktycznie nieodczuwalne dla portfela oszczędzających. Powodów do zadowolenia nie ma tym bardziej, jeśli porównamy najnowszy odczyt do tego sprzed 12 miesięcy.
Banki kuszą nam promocjami? To manipulacja
Dziś banki kuszą nas bowiem promocjami z przeciętnym oprocentowaniem o prawie 0,5 pkt. proc. niższym niż rok temu.
- Z jednej strony mamy więc dane, które sugerują, że w trakcie ostatnich dwóch miesięcy oferta depozytowa banków była nieśmiało poprawiana, ale jak zajrzymy głębiej, to pozytywna diagnoza nie jest wcale taka oczywista. W samym tylko październiku w 5 bankach zauważyliśmy bowiem podnoszenie oprocentowania, ale w kolejnych 5 ruch był odwrotny. Do tego w instytucjach, które zaoferowały wyższe oprocentowanie, zdarzało się jednoczesne skrócenie okresu naliczania promocyjnego oprocentowania lub ograniczanie maksymalnej kwoty, którą można bankowi powierzyć. W naszym zestawieniu nie brakuje też propozycji, które kończą się pod koniec października i nie wiadomo czy i w jakiej formie będą przedłużane – wyjaśnia Bartosz Turek, główny analityk HREIT.
Zmiany te łatwiej zrozumieć, jeśli dodamy jeden brakujący element. Chodzi o to, że powszechne stało się już oczekiwanie cięć stóp procentowych w najbliższych miesiącach. Raczej mało kto uważa dziś, że stanie się to jeszcze w 2024 roku, ale już z każdym mijającym miesiącem przyszłego roku ruch taki wydaje się coraz bardziej prawdopodobny. Trudno się więc dziwić, że w tabeli najlepiej oprocentowanych depozytów królują te na krótkie terminy. Powinny się one skończyć zanim RPP faktycznie obniży koszt pieniądza w Polsce. Jeśli ponadto tym razem prognozy dotyczące cięć stóp w okolicy marca lub kwietnia 2025 roku okażą się słuszne, to już w pod koniec 2024 roku należałoby się spodziewać, że banki zaczną się do takich ruchów szykować powoli ograniczając oprocentowanie lokat.
Zdarzają się korzystne lokaty. Ale zawierają liczne kruczki
Na razie jednak nadal w czołówce promocyjnych depozytów są produkty dające szansę na zysk na poziomie 7-8 proc. w skali roku. Takie oprocentowanie wiąże się jednak z dodatkowymi warunkami. Klasycznymi „gwiazdkami” są limit kwoty, krótki okres korzystania z promocyjnego oprocentowania oraz kierowanie tych ofert do nowych klientów lub co najmniej osób, które przynoszą do banku nowe środki.
Nierzadko warunkiem koniecznym jest też aktywne korzystanie z dodatkowych produktów (karta, konto, aplikacja mobilna). Do tego bardzo często, jeśli chcemy cieszyć się z wyższego oprocentowania, to musimy nie tylko regularnie zasilać konto lub utrzymywać minimalne saldo na rachunku, ale też aktywnie korzystać z usług płatniczych (karty lub BLIKa). Co najmniej kilka banków wymaga ponadto od osób zakładających depozyty udzielania tzw. zgód marketingowych. To znaczy, że promocyjne oprocentowanie będzie naliczane, ale dopiero wtedy, kiedy pozwolimy pracownikom banku kontaktować się z nami w sprawach sprzedaży innych produktów lub usług.
Efekt jest taki, że jedni znajdują satysfakcję w przenoszeniu oszczędności po kilka razy w roku z banku do banku, aby za każdym razem zyskać dodatkowych 100, 200 czy np. 300 złotych odsetek, a inni rezygnują z takiej żonglerki. To, że nie jest ona wcale taka prosta potwierdzają ostatnie dane banku centralnego. Te za sierpień pokazują na przykład, że w ósmym miesiącu br. zanosiliśmy nasze oszczędności na lokaty w nadziei, że dostaniemy w zamian przeciętnie 4,08% odsetek w skali roku. W tym samym czasie przeciętne oprocentowanie promocyjnych depozytów było na poziomie 5,47% rocznie, a czołowe propozycje kusiły obietnicą odsetek na poziomie 7-8%. Mimo tego „statystyczny” faktycznie zakładany depozyt dawał zarobić prawie o połowę mniej.
- Dla porządku musimy dodać, że w naszym zestawieniu zajmujemy się tylko „czystymi depozytami”. Pomijamy więc oferty, w ramach których ponosimy dodatkowe ryzyko inwestowania w fundusze inwestycyjne, zaciągamy kredyt na zakup auta lub w pakiecie z lokatą bierzemy kartę kredytową. W naszym rankingu zbieramy co miesiąc informacje o najlepiej oprocentowanych lokatach, ale też rachunkach oszczędnościowych. Skupiamy się na takich, w ramach, których powierzamy pieniądze na maksymalnie 12 miesięcy oraz takich, które przeznaczone są dla szerokiego grona klientów (pomijamy oferty z limitami wiekowymi czy dedykowane dla najzamożniejszych osób). Kluczowe jest dla nas bezpieczeństwo, a więc lokata lub rachunek oszczędnościowy muszą podlegać pod gwarancję BFG (lub identycznej instytucji z innego kraju UE). I choć przyjmujemy oferty, w ramach których trzeba skorzystać z produktów dodatkowych (konta, karty, a nawet ubezpieczenia), to robimy to tylko wtedy, gdy można z nich zrezygnować lub uniknąć kosztów aktywnie korzystając z karty lub konta – podsumowuje Bartosz Turek.
Tomasz Wypych
Fot. Bank (zdjęcie przykładowe). Źródło: Pixabay.com
Inne tematy w dziale Gospodarka