System przymusowej mobilizacji na Ukrainie wymknął się spoza kontroli - dowiedział się Salon24 od ukraińskiego żołnierza, który poprosił o zachowanie anonimowości. Funkcjonariusze z Terytorialnych Centrów Rekrutacji urządzają łapanki na mężczyzn w wieku poborowym. Potrafią ich wyciągać z drogi do pracy. Nie oszczędzają też chorych i niepełnosprawnych. Ukraina nie zamierza się zatrzymywać, bowiem właśnie zapowiedziała kontynuację mobilizacji na ogromną skalę.
Nowe prawo na Ukrainie. Mężczyźni muszą się zgłaszać
O siłowym łapaniu dekowników do wojska wiadomo już od zeszłego roku. W ostatnich miesiącach zjawisko to nasiliło się. Funkcjonariusze niesławnych Terytorialnych Centrów Rekrutacji wyłapują młodych Ukraińców z restauracji, barów, a nawet miejsc pracy.
W sieci pojawiły się dziesiątki nagrań, na których widać mężczyzn w mundurach szarpiących się z cywilami. To funkcjonariusze TCR, którzy próbują wyłapywać do wojska Ukraińców w wieku poborowym.
Na nagraniach z Charkowa widać, że tego typu interwencje przeprowadzane są niezwykle brutalnie. Mundurowi używając przemocy próbują wciągnąć poborowych do furgonetek. W obronie tych drugich często stają zwykli przechodnie.
Na innych materiałach opublikowanych w sieci widać, że dochodzi do szarpanin, w których niekiedy to wojskowi dostają łomot od rozwścieczonych cywilów. Ludzie są zmęczeni i przerażeni takim systemem mobilizacji. Notowania zaufania do rządu i władz wojskowych na Ukrainie spadają.
Władze państwa niechętnie komentują zajścia z udziałem TCR. Wiadomo też, że udostępnianie takich nagrań w sieci jest zabronione. Osoby, które opublikują je w mediach społecznościowych mogą zostać skazane za "narażanie bezpieczeństwa państwa".
Zjawisko "łapanek" nasiliło się po przyjęciu przez Ukrainę nowego prawa. Przepisy wymagają od mężczyzn w wieku poborowym zgłaszania swojego miejsca pobytu i danych kontaktowych do lokalnych komisariatów wojskowych. Nie oznacza to, że zgłoszone osoby od razu trafią do wojska, ale brak wpisania się do rejestru może skutkować automatycznym wylądowaniem na liście osób uchylających się od odbycia służby wojskowej.
Ukraiński żołnierz dla Salon24: Mobilizacja wymknęła się spod kontroli
Portalowi Salon24.pl udało się skontaktować z ukraińskim żołnierzem, który zgodził się anonimowo opowiedzieć o kulisach działalności funkcjonariuszy TCR. Jego zdaniem, władze nie panują nad zachowaniem funkcjonariuszy tej służby.
- Łapanki mogą dotknąć każdego, kto jest w wieku poborowym. Jeśli nie posiada on przy sobie dokumentu zaświadczającego o poważnej chorobie lub posiadaniu bliskich na utrzymaniu, to jest on automatycznie zatrzymywany - wyjaśnił nam żołnierz. Dodał, że spotkał się on z sytuacją, w której żołnierze z TCR czekali na mężczyzn przed wejściem do fabryki.
Największym problemem jest jednak niewydajny system przymusowego poboru. Nasz rozmówca tłumaczy, że TCR łapiąc ludzi "jak leci" często aresztują chorych, niezdolnych do służby lub nawet żołnierzy po cywilu.
- W moim mieście doszło do sytuacji, w której dwa różne patrole dwa razy zatrzymały mężczyznę po kilku wylewach. Został on dwukrotnie wypuszczony po wyjaśnieniu sprawy w lokalnym centrum rekrutacji - powiedział w rozmowie z Salon24 mundurowy.
Nieoficjalnie wiadomo, że funkcjonariusze TCR otrzymują nagrody za złapanie odpowiedniej liczby rekrutów (około 2 tys. hrywien). Mieszkańcy Ukrainy narzekają też, że część z mundurowych bierze tysiące dolarów łapówki od zamożnych mężczyzn za ich wypuszczenie.
"Ludzie nie chcą się stać mięsem armatnim"
Młodzi mężczyźni coraz mniej chętnie zaciągają się dobrowolnie do armii. Ukraińcy nieoficjalnie przyznają, że warunki w wojsku dla poborowych są coraz gorsze.
Zmobilizowani tracą kontakt ze swoimi rodzinami. Zdarza się, że raptem po kilkutygodniowym szkoleniu trafiają już na linię frontu. Młodemu wojsku brakuje bardzo często odpowiedniego sprzętu i kompetentnych oficerów.
Ukraina ogłasza mobilizację na ogromną skalę
We wtorek 29 października francuska agencja AFP poinformowała, że Ukraina zamierza powołać dodatkowe 160 tys. żołnierzy do swojego wojska w ciągu najbliższych trzech miesięcy. Taką informację mieli przekazać dziennikarzom we wtorek urzędnicy w Kijowie.
Na Ukrainie zaczyna brakować rąk do pracy
Nieprzemyślany system mobilizacyjny w połączeniu z masowym exodusem Ukraińców z kraju nie pozostaje bez wpływu na gospodarkę. Okazuje się, że w broniącym się przed agresją państwie, zaczyna brakować rąk do pracy. Największy problem jest z brakiem pracowników w przemyśle.
Agencja Bloomberga szacuje, że od początku wojny siła robocza Ukrainy spadła już o 25 proc.
Mateusz Balcerek
Fot. Zmobilizowani żołnierze na Ukrainie. Źródło: X/Necroscope
Inne tematy w dziale Polityka