Minister sprawiedliwości Adam Bodnar złożył pozew przeciwko Mateuszowi Morawieckiemu. Szef MS domaga się od byłego premiera m.in. przeprosin za przypisanie mu odpowiedzialności za ugodzenie nożem polskiego żołnierza na polsko-białoruskiej granicy.
Poszło o słowa, że Bodnar "ma krew na rękach"
O sprawie jako pierwsza poinformowała w poniedziałek "Rzeczpospolita". Potwierdził to PAP dr Kamil Rudol, jeden z pełnomocników prawnych Bodnara, którzy w poniedziałek wnieśli do Sądu Okręgowego w Warszawie pozew cywilny o ochronę dóbr osobistych.
Jak wyjaśnił dr Rudol, sprawa obejmuje kwestię ochrony dóbr osobistych w związku ze słowami Morawieckiego o tym, że minister Bodnar "ma krew na rękach". Według prawnika jest to określeniem nieakceptowalnym z perspektywy prawnej i ludzkiej nie tylko dla jego klienta, ale także dla opinii publicznej.
Pozew w sądzie, nie ma terminu rozprawy
Poinformował też, że pozew został złożony w Sądzie Okręgowym w Warszawie, który najpierw podejmie czynności formalnoprawne, a następnie już merytoryczne. Termin rozpoznania sprawy zależny jest od sędziego, m.in. od liczby spraw, które są w jego referacie. Prawnik przypomniał też, że zgodnie z procedurą pozwany - po otrzymaniu odpisu pozwu - zostanie zobowiązany do przedstawienia swojego stanowiska w tej sprawie, czyli do odpowiedzi na pozew, po którym z kolei powód może zostać zobowiązany do przedstawienia repliki.
W rozmowie z "Rzeczpospolitą" pełnomocnicy Bodnara adwokaci dr Michał Zacharski i dr Kamil Rudol podkreślili też, że słowa Morawieckiego to fałszywe sugestie, które działają na wyobraźnię i są stygmatyzujące. "Choćbyśmy byli najbardziej odporni na to, co mówią o nas inni, pomyślmy, co odpowiedzielibyśmy naszym dzieciom, gdyby spytały nas: 'dlaczego mówią i piszą o tobie, że masz krew na rękach?" - zaznaczyli. Dodali, że pozew w imieniu Bodnara może poprawić standardy dyskursu publicznego.
Co dokładnie powiedział Mateusz Morawiecki
Pozew - jak przypomniała gazeta - dotyczy wydarzeń z maja i czerwca. 28 maja w okolicach Dubicz Cerkiewnych jeden z mężczyzn, którzy próbowali sforsować stalową zaporę chroniącą polską granicę, zaatakował nożem polskiego żołnierza. Raniony w klatkę piersiową wojskowy, szer. Mateusz Sitek, zmarł kilka dni później w szpitalu. Jeszcze tego samego dnia do sytuacji żołnierzy na granicy odniósł się Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej przy granicy z Białorusią.
"Drodzy żołnierze, drodzy funkcjonariusze. Ja wam dziękuję. Dziękuję wam w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej i wszystkich Polaków, za waszą odważną postawę, za to, że nie wahacie się bronić nas, naszych granic, wbrew temu, co robią obecnie rządzący. A co oni robią? Powołują, to prokurator Bodnar, który ma krew na rękach tym co się stało, powołuje zespół. Ale wiecie państwo do czego? Zespół do wyłapywania takich zachowań żołnierzy, które mogą doprowadzić żołnierzy do aresztu. Czy Wy coś z tego rozumiecie? Ja naprawdę zastanawiam się, komu to wszystko służy" – cytuje słowa Morawieckiego "Rzeczpospolita".
Poza przeprosinami Bodnar domaga się od Morawieckiego wpłaty 10 tys. zł na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.
ja
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Polityka