Prawie codziennie pojawiają się nowe doniesienia dotyczące potencjalnych kandydatów na prezydenta. Coraz więcej wskazuje na to, że kandydatem Prawa i Sprawiedliwości będzie Przemysław Czarnek. Czy taka decyzja, jeśli rzecz jasna to się potwierdzi, będzie zaskoczeniem i co ona oznacza?
Natomiast bardzo jestem ciekaw, jak, jeśli do tej drugiej tury dojdzie, pan Czarnek będzie pozyskiwał centrowy elektorat. Jak to zrobi z tym bagażem swoich licznych wystąpień, nacechowanych zachowaniami pozbawionymi elementarnej kultury osobistej, które przez lata prezentował. Ja życzę powodzenia, prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, wszystkim sztabowcom. Alleluja i do przodu!
Zobaczymy, jaki wynik uzyska kandydat PiS-u w wyborach prezydenckich. Tak naprawdę na sto proc. nie wiemy leszcze, czy na pewno będzie to Czarnek. Natomiast, gdybym miał mówić o jakimkolwiek rozpadzie czy naprawdę potężnych tarapatach PiS-u, to dojdzie do nich tylko w sytuacji najczarniejszego i mało realnego, to podkreślam, scenariusza, w który kandydat PiS-u nie wchodzi do drugiej tury wyborów prezydenckich. Wtedy rzeczywiście w tej partii nastąpiłoby największe trzęsienie ziemi w jej dziejach i być może nawet prezes Kaczyński mógłby go nie przetrzymać.
Natomiast, ponieważ ten scenariusz uważam za mało prawdopodobny, to sądzę, że w razie porażki w drugiej turze prezes PiS uzna, że zrobił wszystko, co powinien. Rozczarowanym wyborcom powie, że „moce ciemności okazały się znowu potężniejsze, różni nasi zagraniczni wrogowie i agenci w Polsce zmobilizowali wszystkie siły, mają ogromną przewagę w mediach, no i znakomitego kandydata na ostatniej prostej zaszczuli. Dlatego nie wygrał, ale jedziemy do przodu, za dwa lata będą wybory parlamentarne, odegramy się” – takiej narracji w przypadku porażki w drugiej turze możemy się spodziewać z ust prezesa. I to ten scenariusz wydaje mi się bardzo prawdopodobny. I on nie zwiastuje jakiegoś rozpadu PiS-u.
Jednak te dwie twarze istnieją. Czy w dłuższej perspektywie partię czeka rozłam, czy może te grupy stoczą ze sobą bój sukcesję?
Czy on to zrobi, trudno powiedzieć. Sądzę, że on to rozważa, ale na razie nie widzę jakichś objawów zewnętrznych, żeby ku temu zmierzał, więc zapewne czeka na rozwój wydarzeń. Natomiast nie wiem, czego się spodziewa po PiS-ie, bo moim zdaniem walka o sukcesję rozgrywa się właśnie w tym momencie. I za sprawą większości działaczy tej partii, następcą Kaczyńskiego będzie w niej ktoś czarnkopodobny, a nie morawieckopodobny.
Moim zdaniem to, że Tusk gra na osłabienie koalicjantów, jest jasne. Natomiast premier nie jest naiwny i zdaje sobie sprawę, że mieliśmy w polskich dziejach na razie jeden taki fenomen, który się nazywa małżeństwo (podkreślam: małżeństwo!) Aleksandra i Jolanty Kwaśniewskich, którzy zdołali wspólnym wysiłkiem, dzięki niewyobrażalnej pracy medialnej itd. osiągnąć zwycięstwo w pierwszej turze wyborów prezydenckich w 2000 roku.
To się szybko nie powtórzy, chociażby dlatego, że dzisiaj Polska jest podzielona jednak nieco w inny sposób. Dwa obozy są bardziej wyrównane, oba mają po trzydzieści kilka procent i szansa, że któryś z nich nagle z trzydziestu kilku skoczy w pierwszej turze na pięćdziesiąt tylko dlatego, że nie wystartuje np. Szymon Hołownia, jest iluzoryczna, a wiara w to moim zdaniem jest naiwnością. Ten scenariusz nie wydaje mi się prawdopodobny.
Dojdzie raczej do sytuacji, w której w drugiej turze zamelduje się kandydat PiS-u i kandydat Platformy, obaj wyraźnie przed całą resztą. Osiągając wyniki, najprawdopodobniej zaczynające się od cyfry 3 na początku. W drugiej turze nastąpi to zasadnicze starcie. Prognozuję, że to nie będzie zwycięstwo jakąś miażdżącą większością. To znaczy, uważam, że Polska jest po prostu kolejną spolaryzowaną demokracją, w której wybory prezydenckie rozstrzygają się minimalną większością, co jest niestety ze szkodą dla demokracji. Taki sobie jednak zafundowaliśmy system polityczny i będziemy teraz cierpieć z tego powodu.
Właśnie, dlatego mówię, że naprawdę na poważnie o wyborach prezydenckich zaczniemy mówić na przełomie stycznia i lutego, jak się nam uformuje cała lista kandydatów. Zobaczymy, jak się to kształtuje w sondażach. Dzisiaj to wszystko jest moim zdaniem grubo przedwczesne. Nie znamy ostatecznej listy kandydatów, a co jest najistotniejsze, do końca nie wiemy też, jakie będą nastroje społeczne po Nowym Roku, w którą stronę będą się zmieniały, albo nie będą się zmieniały. Jeśli się nie będą zmieniały, to ten scenariusz, o którym mówiłem wcześniej, czyli druga tura przedstawiciela KO i PiS, będzie najbardziej prawdopodobny. I przebieg ostatniej debaty obu kandydatów albo brak tej debaty, może być rozstrzygający.
Źródło zdjęcia: Przemysław Czarnek. Fot. PAP
Komentarze
Pokaż komentarze (184)