Sztuczna inteligencja zastapi dziennikarzy? Fot. PAP/Jacek Bednarczyk
Sztuczna inteligencja zastapi dziennikarzy? Fot. PAP/Jacek Bednarczyk

Sztuczna inteligencja zamiast dziennikarzy. Ekspert: Matrix na naszych oczach

Redakcja Redakcja Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 11
Dochodzi do pomieszania pojęć, zestawienia maszyny z czwartą władzą. Aż boję się myśleć, jak daleko to jeszcze może pójść. I nawet nie muszę się mocno zastanawiać, bo mam w tyle głowy te wszystkie scenariusze z literatury science fiction, gdzie mamy to przepracowane, co pójdzie źle, jeżeli jako ludzkość zachłyśniemy się sztuczną inteligencją i w odpowiednim momencie się nie opamiętamy. Bo jeżeli jako społeczeństwo damy przyzwolenie, na to, żeby dziennikarzy zastąpić algorytmem, programem, awatarem dziennikarza, to dochodzimy do jakiegoś absurdu. To jest tak, jakby scenariusz Matrixa realizował się na naszych oczach – mówi Salonowi 24 doktor Piotr Łuczuk, redaktor naczelny think tanku CYTADELA, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa i medioznawca UKSW.

Kilka dni temu głośno było o eksperymencie w Radiu Off Kraków, które zamiast zwolnionych pracowników na antenie pojawiły się udające ludzi boty. Już to budziło spore kontrowersje, ale redakcja poszła dużo dalej, gdy przy użyciu sztucznej inteligencji przeprowadzono „wywiad” z nieżyjącą noblistką, Wisławą Szymborską. Czy to oznacza, że dziennikarstwo będzie umierać, czy eksperyment nie spełni swoich oczekiwań, stanie się jedynie epizodem, a może przeciwnie oczekiwania spełni, okaże się czymś pozytywnym, nie zagrożeniem, ale szansą dla dziennikarstwa?

Dr Piotr Łuczuk: Zacznijmy może od tego, że „eksperymentu” krakowskiego radia w ogóle nie nazywałbym dziennikarstwem. Dziennikarstwo to jednak jakiś kod kulturowy, umiejętność przekazywania informacji w oparciu o fakty, w oparciu o zasady przyświecające mediom na całym świecie. Czyli zasady niemieszania komentarza z informacją, rzetelnego przekazywania informacji, dbania o dobro swojego odbiorcy.

Przede wszystkim musimy tutaj postawić mocno nacisk na komunikację. W kontekście nadawcy i odbiorcy to dziennikarz jest tą osób bardzo uprzywilejowaną, która odbiorcy tego komunikatu, odbiorcy informacji przedstawia pewien obraz rzeczywistości, świata, dokonuje selekcji informacji, wybiera najważniejsze informacje z tego, co nas właśnie otacza i przekazuje to wszystko odbiorcom, oczywiście przez swój pryzmat. I właśnie to jest w dziennikarstwie kluczowe, że każdy z dziennikarzy ma trochę inny styl mówienia, inny styl pisania. Jeżeli mówimy o dziennikarzach muzycznych, no to inny gust muzyczny, publicyści tak samo, każdy z nich ma inny warsztat, inne poglądy. I to jest w tym wszystkim tak naprawdę piękne.

Trwało to długie lata i wydawać by się mogło, że te ostrzeżenia, które ja już od dłuższego czasu powtarzałem za Martinem Fordem, wizjonerem z Doliny Krzemowej, autorem książki „Świt Robotów”, od kilku dobrych lat, to się spotykało z niezrozumieniem środowiska dziennikarskiego. Argumentami, że przecież to jest niemożliwe, że dziennikarstwo jako takie jest zagrożone przez automatyzację. Tyle że widzieliśmy już sygnały wczesnego ostrzegania i je przespaliśmy.


To znaczy?

Takim ostrzeżeniem było chociażby zastąpienie pracowników polskiego oddziału MSN, Microsoftu, algorytmem. Doprowadziło to do sytuacji, że redakcja składająca się z osób nadzorujących agregacje treści ze wszystkich największych mediów informacyjnych w kraju i na świecie, no całość tego projektu została sprowadzona do algorytmu, który robił to za ludzi i tak naprawdę z całego zespołu, wystarczyła jedna osoba, mająca nadzorować pracę całego algorytmu. I to był taki pierwszy sygnał wczesnego ostrzegania, zresztą też pod moim kierunkiem powstała na ten temat praca naukowa dotycząca właśnie rozwoju sztucznej inteligencji i zagrożeń, przed jakimi stanąć może dziennikarstwo.

Moja studentka analizowała m.in. jako case study przykład MSN-u, ale też już wtedy mogliśmy się troszeczkę pobawić czatem GPT, który na naszych oczach się rozwijał. Świat nauki miał do tego narzędzia dostęp trochę wcześniej, potem zaczęli z niego korzystać wszyscy: uczniowie, nauczyciele, rodzice, dzieci, pracownicy różnego szczebla. Ten czat GPT automatyzował pewne procesy, uczniom pomagał np. odrabiać zadania domowe. I to właśnie były sygnały wczesnego ostrzegania, że ten rozwój jest niesamowity i tej siły nie da się tak po prostu zatrzymać. Teraz stajemy przed bardzo poważnym wyzwaniem tego, czy będziemy w stanie w ogóle takie dziennikarstwo przez duże D obronić.

Tylko, czy tu trochę nie przesadzamy. Wadze radia tłumacza się eksperymentem, oficjalnie o nim informują?

Dla mnie to jest jednak absurdalna sytuacja. Bo ja rozumiem eksperyment, w którym do zespołu dziennikarskiego dołożono by awatar udający dziennikarza i sprawdzenie, na przykład na odbiorcach, czy zwrócą uwagę, będą dostrzegać różnice pomiędzy tym, co jest wytworem sztucznej inteligencji, które audycje, jakie programy, jakie treści, są stworzone przez dziennikarza, człowieka, a które przez sztuczną inteligencję. W tym momencie dochodzi jednak do jakiegoś pomieszania pojęć, zestawienia maszyny z jakby nie było czwartą władzą.

Aż boję się myśleć, jak daleko to jeszcze może pójść. I nawet nie muszę się mocno zastanawiać, bo mam w tyle głowy te wszystkie scenariusze z literatury science fiction, gdzie mamy to przepracowane, co pójdzie źle, jeżeli jako ludzkość zachłyśniemy się tą sztuczną inteligencją i w odpowiednim momencie się nie opamiętamy. Bo jeżeli jako społeczeństwo damy przyzwolenie, na to, żeby dziennikarzy zastąpić algorytmem, programem, awatarem dziennikarza, to dochodzimy do jakiegoś absurdu. To jest tak, jakby scenariusz Matrixa realizował się na naszych oczach. Nie ma w tym cienia przesady.


Dobrze, ale przecież sztuczna inteligencja może być pomocna w pracy dziennikarza?

Tak i ja nie chcę być tutaj jakimś wielkim przeciwnikiem, bo jeżeli chodzi o automatyzację pracy, to to jest świetne narzędzie. Pamiętajmy jednak o tym, że jest to TYLKO narzędzie. Próba zastąpienia dziennikarzy, oddanie maszynom czwartej władzy, jest bardzo niebezpiecznym eksperymentem. Może spowodować bardzo groźny precedens. W przypadku krakowskiej rozgłośni mówimy o redakcji, powiedzmy okołokulturowej, czy nawet lepiej lifestylowej, offowej.

Wyobraźmy sobie jednak, co się stanie, czy co by mogło się stać, gdyby taki algorytm zaczął nam przekazywać informacje o tym, co się dzieje w otaczającym nas świecie. Przekazywać je, cenzurować je. To już zresztą widzimy, algorytmy tak działają, zamykają nas w bańce informacyjnej, robią to jeszcze mniej lub bardziej skutecznie, natomiast jeżeli dziennikarze zostaną wyrugowani, wygumkowani z przestrzeni medialnej i ich miejsce zajmie algorytm, to my z tej bańki informacyjnej nie będziemy w stanie w ogóle się wydostać.


Gdy oglądamy profile na YouTube, czy czytamy gazety, to robimy to z uwagi na to, że albo lubimy jakiegoś redaktora, albo przeciwnie, nie znosimy go, chcemy się podenerwować, wejść choćby w pozorną interakcję. Ludzie lobią kontakt z drugim człowiekiem, więc pytanie, czy media tworzone przez boty w ogóle się przyjmą?

To prawda – ludzkość do tego stopnia potrzebuje kontaktu z drugim człowiekiem, że roboty humanoidalne, dlaczego wyglądem przypominają ludzi. Przecież to mogłyby być blaszane kostki, które by się poruszały na jakichś gąsienicach niczym czołgi, natomiast to by wywoływało negatywne konotacje. W wielu badaniach naukowych udowodniono, że człowiek, obcując z robotem, bardziej go akceptuje, jeżeli ten robot ma ludzką twarz. Mamy słynny eksperyment Elona Muska i Tesli.

Na jednej z wielkich imprez Elona Muska i Tesli świat zobaczył, że boty Tesli Optimusy pokazują możliwość wchodzenia w interakcje z ludźmi, którzy mieli możliwość obcowania z tymi robotami praktycznie namacalnie. Pokazuje, jak niewiele nam brakuje do tego scenariusza, chociażby z „Ja, robot” Isaaca Asimova, ale to jest właśnie miecz obosieczny. Tak, żeby wlać trochę optymizmu, oczywiście sztuczna inteligencja to bardzo duże ułatwienie. Jeżeli chodzi o wykorzystanie sztucznej inteligencji, chociażby przez dziennikarzy do skracania depesz informacyjnych, omawiania tych depesz, przerabiania treści w jakiś taki sposób „pod klucz”, narzucania tego swojego sznytu dziennikarskiego, jest wręcz nieoceniona.

Nie wolno jednak wylać dziecka z kąpielą, zastępować dziennikarzy robotami. Stad tylko krok do Matrixa, którego scenariusz będzie jednak naszą rzeczywistością.

Źródło zdjęcia: Sztuczna inteligencja zastapi dziennikarzy? Fot. PAP/Jacek Bednarczyk

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj11 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Kultura