Podwyżka płacy minimalnej to droga donikąd? Ekspert: będą z tego problemy

Redakcja Redakcja Finanse osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 37
O tym, czy ktoś, kto zarabia pensję minimalną, ma szansę na kredyt oraz o dobrych i złych skutkach, jakie niesie ze sobą podwyżka płacy minimalnej w Polsce, rozmawiamy z Marcinem Czuganem, radcą prawnym, prezesem Związku Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce.

Salon24: W Polsce trwa dyskusja o płacy minimalnej, a głównym tematem jest to, czy takie pieniądze wystarczą na życie. Związek Przedsiębiorców Finansowych w Polsce uważa, że obecnie funkcjonujące przepisy premiują tych, którzy nie spłacają zobowiązań.

Marcin Czugan, radca prawny, prezes Związku Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce: Bo trochę tak to wygląda. A to może mieć poważne skutki dla konsumentów, przedsiębiorców i całej gospodarki. Tylko w 2024 r. wierzyciele odzyskają o około 30 proc. mniej (wobec 2023 r.) pieniędzy z wynagrodzeń swoich dłużników.

4.666 zł brutto miesięcznie - to nowa stawka minimalnego wynagrodzenia w Polsce, która zacznie obowiązywać od początku 2025 r. To o 8,5 proc. więcej niż obecnie i o 80 proc. więcej niż w 2020 r. Dla porównania, w okresie sierpień 2020 - sierpień 2024 średnia pensja w sektorze przedsiębiorstw wzrosła o 53 proc. Około jedna piąta pracujących Polaków zarabia pensję minimalną. Ta kwota stanowi jednocześnie już prawie 70 proc. mediany wynagrodzeń w Polsce. W 2020 r. stosunek minimalnej pensji do mediany wynosił 55 proc. 


Salon24: Jaki zatem pensja minimalna ma wpływ na długi?

Marcin Czugan: Wyobraźmy sobie teraz dwie rodziny (2 osoby dorosłe + dzieci). Każda z dorosłych osób zarabia miesięcznie pensję minimalną - w sumie to 8.600 zł brutto (2x4.300 zł) na rodzinę. Pierwsza rodzina regularnie i terminowo spłaca zobowiązania, jak np. czynsze czy raty. Druga - nie płaci nic. Na gruncie obecnie obowiązujących przepisów ta druga rodzina jest premiowana. A to dlatego, że egzekucja ich zobowiązań - na mocy regulacji o kwocie wolnej od potrąceń - jest praktycznie niemożliwa. Bez szans na odzyskanie środków są nie tylko instytucje finansowe, od których dłużnicy pożyczyli pieniądze, ale też np. spółdzielnie mieszkaniowe, samorządy czy nawet osoby prywatne. Przytoczone wyżej liczby i dynamika wzrostu wynagrodzeń są bardzo ważne dla zrozumienia istoty wyzwania, przed którym stoi obecnie polska gospodarka.

Salon24: Zgoda, ale nie zapominajmy, że głównym powodem wprowadzenia kwoty wolnej od potrąceń z wynagrodzenia za pracę było zabezpieczenie minimum egzystencji pracownika.

Marcin Czugan: Tak, ale działo się to w czasach, gdy poziom minimalnego wynagrodzenia znajdował się w okolicach kwoty zapewniającej to minimum. Dziś widać, że te wartości znacząco różnią się od siebie, a to powoduje, że coraz większa grupa ludzi – mówiąc wprost – jest chroniona przed koniecznością spłaty zobowiązań. Z szacunków ZPF wynika, że tylko w 2024 r. wierzyciele wyegzekwują o około 30 proc. mniej (wobec 2023 r.) środków z wynagrodzeń swoich dłużników.


Salon24: Czy to oznacza, że klient z pensją minimalną jest bez szans na kredyt lub pożyczkę?

Marcin Czugan: Według szacunków Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, w 2025 r. pensję minimalną będzie pobierać 3,1 mln Polaków. To 20 proc. pracujących w gospodarce narodowej. Utrzymywanie przepisów, które potencjalnie chronią tak dużą grupę osób przed egzekucją zobowiązań, może okazać się również fatalne dla nich samych.

Instytucje finansowe odmawiają udzielania pożyczek i kredytów klientom otrzymującym minimalne wynagrodzenie, antycypując w ten sposób prawdopodobieństwo bezskutecznej egzekucji wierzytelności w przyszłości. W efekcie znaczna część Polaków, także tych - którzy terminowo spłacają zobowiązania - jest odcięta od części usług finansowych, a problem ten rośnie z roku na rok, wraz ze wzrostem płacy minimalnej.

A jakie Pan zdaniem podwyżka płacy minimalnej będzie miała skutki dla gospodarki?

Marcin Czugan: Kolejne podwyżki płacy minimalnej bez zmiany regulacji w zakresie kwoty wolnej od potrąceń w dłuższej perspektywie zrodzą wiele problemów gospodarczych. W szczególności brak możliwości skutecznego dochodzenia pieniędzy na drodze sądowej lub w postępowaniu egzekucyjnym będzie dotykać nie tylko tych przedsiębiorców, którzy już dziś bezskutecznie walczą o odzyskanie należności, ale również ich kontrahentów czy konsumentów. Coraz większe zatory płatnicze będą bowiem prowadzić do likwidacji bądź zawieszania działalności gospodarczych. A przecież nie taki jest cel obecnie obowiązujących przepisów. 


Fot. zdjęcie ilustracyjne/Pixabay

Rozmawiał Tomasz Wypych


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj37 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (37)

Inne tematy w dziale Gospodarka