Wizyta prof. Jerzego Bralczyka u Kuby Wojewódzkiego zaowocowała niecodziennymi przemyśleniami językoznawcy na temat słów obraźliwych. Wszystko przez wspomnianą przez prezentera sytuację, w której Doda miała go nazwać "pedałem". - Samo słowo "pedał" nie jest tabu – komentuje Bralczyk.
Wojewódzki żali się, że Doda nazwała go "pedałem"
W ostatnim odcinku podcastu "WojewódzkiKędzierski" gościem dziennikarzy był profesor Jerzy Bralczyk. W trakcie dwugodzinnej rozmowy językoznawca wypowiadał się o neologizmach, języku używanym przez polityków oraz sztucznej inteligencji. Największą furorę w mediach zrobił jednak fragment dyskusji, w którym Wojewódzki postanowił wypomnieć Dodzie używanie wobec niego obelg jak "pedał" i "ciotka".
Piosenkarka miała rzekomo nazywać tak go w sytuacjach prywatnych, co zdaniem prezentera jest z jej strony hipokryzją. Jak podkreślił, uważa się ona za sojuszniczkę osób LGBT, więc karygodne z jej strony jest używanie takiego języka.
Prof. Bralczyk: Przesadzamy z tabu językowym
Prof. Bralczyk uważa jednak, że sytuacja wcale nie jest jednoznaczna. - Co jest złego w tym słowie? — dopytywał prof. Bralczyk. Ekspert zaznaczył, że obecnie w mediach przywiązuje się zbyt dużą wagę do słów, które mają być "tabu". Według językoznawcy bardzo istotny jest w tym przypadku kontekst, w którym używa się danego określenia.
– My czasami przesadzamy z tabu językowym. Kiedy pojawiła się myśl, że słowo "murzyn" może działać na tych, którzy są ciemnoskórzy, zakazano go – powiedział Bralczyk, dodając po chwili – Samo słowo nie jest tabu, tak samo wyraz "pedał" nie jest zakazany jako słowo, bo jako wyraz bywa używany. Jeżeli ktoś używa tego słowa, żeby kogoś obrazić, to ja to potępiam.
Salonik
Źródło zdjęcia: fot. Instagram/WojewodzkiKedzierski
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Kultura
