Przedstawienie Krystyny Jandy okazało się być frekwencyjną klapą. Media donoszą, że sala podczas przedstawienia świeci pustkami. Do tego stopnia, że obsługa musi "zaganiać" nieśmiałych widzów do pierwszych rzędów.
Krystyna Janda żaliła się, że Polacy nie chcą jej spektaklu
Na kilka dni przed premierą "Końca czerwonego człowieka" Krystyna Janda opublikowała na swoim facebookowym profilu wpis, w którym wyjawiła, że jej nowy spektakl nie cieszy się popularnością wśród widzów. Na załącznikach pod postem zobaczyć możemy, że na pierwszy pokaz sprzedała się około połowa biletów z puli.
- Ludzie po raz pierwszy w historii fundacji w ogóle nie kupują biletów. Odstrasza ich temat, wojna obok, plakat z czerwienią charakterystyczną dla ZSRR. Trudno. Będziemy grać mimo to. Dla niewielkiej publiczności także - relacjonowała aktorka na swoim Facebooku.
Więcej przeczytasz o tym tutaj:
Spektakl Jandy faktycznie okazał się frekwencyjną klapą
Media informują, że przekazane przez aktorkę potwierdziły się. Portalu wp.pl opisuje, że sala podczas występu świeci pustkami.
Serwis, powołując się na doniesienia swoich czytelników, donosi, że obsługa teatru zachęcała widzów do zmiany miejsc z tylnych na pierwsze rzędy, by aktorzy nie musieli grać do pustych krzeseł.
Przypomnijmy, że spektakl "Koniec czerwonego człowieka" Daniela Majlinga w reż. Krystyny Jandy jest adaptacją książki "Czasy Secondhand" Swietłany Aleksijewicz, noblistki i pisarki białoruskiej, znanej z krytycznego nastawienia w stosunku do rządów Aleksandra Łukaszenki.
Przedstawienie zbiera bardzo dobre recenzje
Krytyk teatralny Krzysztof Stopczyk przekonuje, że sztuka jest bardzo wartościowa, wręcz wybitna, i koniecznie trzeba ją zobaczyć, przedstawia bowiem ponury, ale wciąż aktualny obraz homo sovieticusa.
"Naprawdę przerażające jest to, że to co widzimy na scenie ma przełożenie na naszą rzeczywistość. Co najmniej połowa postaci sportretowanych w „Końcu czerwonego człowieka” jest nam doskonale znana z naszego podwórka. Jeszcze do niedawna pełno ich było we wszystkich rządowych mediach i przez prawie dekadę byliśmy świadkami panoszenia się homo sovieticusów w Polsce. A dziś znowu robią wszystko, aby odzyskać wpływy i znowu czerpać z tego powodu prywatne korzyści" - czytamy w recenzji na stronie e-teatr.pl.
„Koniec czerwonego człowieka” w reżyserii Krystyny Jandy uznaję za rozpaczliwe wołanie o opamiętanie się rodaków. Żeby zniknęły Marusie z wiecznie bolącą głową, żeby nie było kolejnych młodocianych Pawlików Morozowów zafascynowanych opowieściami potwornych dziadków, z wszelkimi jeszcze bardziej potwornymi konsekwencjami tych „nauk” - pisze Krzysztof Stopczyk.
"Koniecznie trzeba zobaczyć to przedstawienie! To spektakl ważny, niepokojąco aktualny, bo czyż naprawdę " czerwony człowiek" zniknął?" - napisała na Facebooku Joanna Kasperska.
Pod ogromnym wrażeniem spektaklu był również krytyk Jan Bończa Szabłowski.
Może dzięki przychylnym recenzjom widzowie docenią wreszcie najnowsze przedstawienie Krystyny Jandy.
MB/ja
Fot. Facebook/OCH-Teatr
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Kultura