Fot. Facebook.com
Fot. Facebook.com

Wulgarny wpis byłej szefowej MEN. "Jakiś fi*t niemyty"

Redakcja Redakcja PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 109
Joanna Kluzik-Rostkowska poinformowała na platformie X, że padła ofiarą złodzieja. Problem w tym, że była minister edukacji użyła nieparlamentarnych słów w opisie zdarzenia. Zaginiony przedmiot się odnalazł, a doświadczona polityk skasowała wpis.

Kluzik-Rostkowska okradziona. "Jakiś fi*t niemyty"

Joanna Kluzik-Rostkowska poinformowała na platformie X, że została okradziona. Ktoś połasił się na należący do niej kask jeździecki. Posłanka KO użyła niezbyt wyrafinowanych słów do podzielenia się tym faktem ze światem.

"Jakiś fi*t niemyty ukradł mi przed chwilą kask w stajni PGR Brodno. Ludzi dużo, dzieci dużo, bo święto dyni. Uprzejmie donoszę, że w stajni są kamery więc zanim Cię dorwę może łaskawie zwrócisz co nie Twoje?! Czekam" - napisała była szefowa MEN w swoich mediach społecznościowych.

image

Po kilkudziesięciu minutach, posłanka usunęła swój wpis. Wytłumaczyła lakonicznie, że kas się znalazł.



Odpowiadała za edukację, teraz wulgaryzuje w sieci

Wpis Kluzik-Rostkowskiej szybko stał się viralem na polskich mediach społecznościowych. Do momentu publikacji tego artykułu zobaczyło go już około 70 tys. użytkowników platformy X.

Internauci zwracają uwagę, że takie zachowanie nie przystoi parlamentarzystce, która w przeszłości odpowiadała m.in. za edukację polskich dzieci. Można oczywiście zrozumieć, że posłanka jest zdenerwowana, ale czy nie mogła wyrazić swojej wściekłości w bardziej kulturalny sposób?

"Hmmm... rozumiem wzburzenie, ale "f... niemyty" to chyba jednak nie do końca fortunne określenie, szczególnie spod pani palców" - stwierdziła dziennikarka Żaneta Gotowalska-Wróblewska.

Kluzik-Rostkowska jest miłośniczką jeździectwa

Zagubiony przez posłankę przedmiot i miejsce nie były przypadkowe. Kluzik-Rostkowska jest znana w Sejmie z zamiłowania do jazdy konnej i wszystkich innych aktywności związanych z tymi zwierzętami. Niedawno zrobiło się o niej głośno po jej wypowiedzi na temat sytuacji koni w drodze na Morskie Oko.

- Co za bzdury, absurdalne bzdury, nie ma mowy o żadnym przeciążeniu czy wielogodzinnej pracy. W ogóle, o co jest ta awantura? Nie rozumiem postulatu rezygnacji z użytkowania koni nad Morskim Okiem - grzmiała Joanna Kluzik-Rostkowska podczas posiedzenia jednej z komisji sejmowych poświęconych temu problemowi.

MB

Fot. Joanna Kluzik-Rostowska. Źródło: Facebook.com

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj109 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (109)

Inne tematy w dziale Polityka