Lansowanie Radosława Sikorskiego jako przyszłego prezydenta RP ma dodatkowy sens. Szef MSZ może być bardzo ważnym elementem w prezydenckim wyścigu, gdy dojdzie do jego zderzenia się z Rafałem Trzaskowskim. Niewykluczone, że panowie się zderzą, a Donald Tusk ich pogodzi i sam wystartuje na prezydenta – mówi Salonowi 24 dr Andrzej Anusz, politolog i historyk, działacz opozycji w PRL, Instytut Piłsudskiego.
Ostatnio mówił Pan u nas, że kandydatem Koalicji Obywatelskiej może będzie Donald Tusk, może Rafał Trzaskowski, raczej nie Radosław Sikorski. Tymczasem coraz więcej jest głosów sugerujących, że Sikorski jest lepszym kandydatem niż prezydent Rafał Trzaskowski. Faktycznie jest lepszym kandydatem i może wystartować?
Dr Andrzej Anusz: Myślę, że faktycznie Radosław Sikorski jest lepszym kandydatem, ale z punktu widzenia Donalda Tuska. Patrząc z tej perspektywy szef MSZ jako kandydat na prezydenta, ale także jako premier, gdyby Tusk został prezydentem, byłby wygodniejszy. Bo to jest polityk, który jest klasycznym, politycznym singlem. On nie ma zaplecza w Platformie Obywatelskiej. A Rafał Trzaskowski ma jednak pewną grupę w Platformie, ma też pozycję wynikającą z roli prezydenta stolicy, ma także poczucie dobrego wyniku w wyborach sprzed pięciu lat. Mało tego, prezydent stolicy próbuje tworzyć, tzw. partię wewnętrzną wśród samorządowców w całym kraju. Natomiast Sikorski kompletnie tego typu zaplecza nie ma. Myślę jednak, że Tusk szykuje pole raczej pod swoje kandydowanie. I cały czas stawiam tezę, że decyzje podjął. Nie wiem, czy będzie kandydował, natomiast do grudnia będzie robił wszystko, żeby swoją pozycję wzmocnić. I myślę, że na początku grudnia oni usiądą i wtedy decyzja ta zostanie podjęta. A jeśli wystartuje Tusk to jako kandydat całej koalicji lub przynajmniej jej dużej części.
Tylko, czy koalicjanci mogą poprzeć premiera, nie mówiąc już o kandydaturze Radosława Sikorskiego?
Niedawno mieliśmy wypowiedź Michała Kamińskiego, który powiedział, że wystartuje Donald Tusk. Kamiński jest dziś w klubie Trzeciej Drogi. Marek Sawicki z PSL też od dawna mówi, że Tusk będzie tym kandydatem. I myślę, że tego na pewno nie można wykluczyć.
Po co więc to lansowanie Radosława Sikorskiego?
W tej chwili to stawianie przez część mediów na Sikorskiego jest też na rękę Tuskowi. Po pierwsze, być może to Sikorski mógłby zostać premierem, jeśli szef rządu zostałby prezydentem. Jak wspomniałem, w tej roli byłby wygodniejszy niż Trzaskowski, z uwagi na brak zaplecza. Po drugie szef MSZ może być bardzo ważnym elementem w rozgrywce, gdy dojdzie do zderzenia się z Trzaskowskim. Prezydent stolicy i szef MSZ się zderzą, a premier ich pogodzi. Powie, że spory pomagają tylko PiS-owi, dlatego podjął trudną decyzję o starcie w wyborach prezydenckich. To realny scenariusz. I Radosław Sikorski może w nim odegrać bardzo istotną rolę.
A czy wierzy Pan w to, że może się pojawić w ogóle inny kandydat spoza trójki Tusk-Trzaskowski-Sikorski, którego w ostatniej chwili premier namaści, mówiąc, że on woli być szefem rządu, ale na prezydenta wskazuje kogoś innego, niebiorącego do tej pory udziału w wyścigu?
Nie, bo sam Donald Tusk mówił, że kandydatem zostanie osoba przemawiająca na ostatniej Radzie Krajowej KO. A więc w wyborach prezydenckich wystartuje ktoś z trójki Donald Tusk, Rafał Trzaskowski, Radosław Sikorski.
Wszystkich trzech łączy doświadczenie w dyplomacji. Trzaskowski był eurodeputowanym i szefem MSZ, sam przedstawiał się jak uczeń Bronisława Geremka. Donald Tusk był premierem i szefem Rady Europejskiej, liderem Europejskiej Partii Ludowej. Radosław Sikorski wszedł przebojem do polskiej polityki w latach 90., jako bardzo młody polityk. Ma piękną historię korespondenta wojennego, syna w armii USA, małżonkę znana na Zachodzie dziennikarkę. Sam wielokrotnie był typowany jako kandydat na eksponowane stanowiska międzynarodowe. I nigdy nie został wybrany. Przeciwnicy szefa MSZ doszukują się różnych teorii spiskowych. Co jest powodem tego, że mimo doskonalej pozycji Radosław Sikorski nadal jest ministrem w polskim rządzie, a nie na przykład sekretarzem generalnym NATO?
Nie doszukiwałbym się tu jakichś sensacji. Myślę, że Radosław Sikorski jest po prostu skrajnym indywidualistą. I nigdy nie umiał budować koalicji, odpowiedniego zaplecza. Utrudnia mu to działanie w polityce krajowej, pamiętamy, jak startował w prawyborach prezydenckich PO, to przecież przegrał z Bronisławem Komorowskim 20 do 80 proc. Brak zaplecza i nieumiejętność gry zespołowej to jest jego fundamentalny problem. I dotyczy także kandydowania do międzynarodowych instytucji.
Wywiadu udziela nam Pan w dniu pogrzebu Leszka Moczulskiego, który także kandydował w wyborach prezydenckich, ale tych pierwszych, w 1990 roku. Przez jednych chwalony, jako zasłużony opozycjonista w PRL, przez innych krytykowany za udział w odwołaniu rządu Jana Olszewskiego. Jak ocenia Pan tę postać?
Uważam, że dla najnowszej historii Polski i w ogóle dla walki z komunizmem rola Leszka Moczulskiego jest ogromna. Przede wszystkim mówimy o polityku, który był twórcą pierwszej niezależnej, nielegalnej wtedy, ale antykomunistycznej partii w Polsce, czyli Konfederaci Polski Niepodległej. Formacji, która w swoim programie miała podstawowy postulat, czyli odzyskanie przez Polskę niepodległości. Po drugie, charakterystyczna jest próba zachowania ciągłości ze środowiskami II Rzeczpospolitej, zarówno ze środowiskami wojskowymi, żołnierzami dawnej Armii Krajowej, ale Leszek Moczulski miał też bardzo dobre kontakty na emigracji, w kategoriach politycznych uznawał ciągłość rządu na emigracji w Londynie, co było ewenementem w myśleniu lat 70. i 80. A jego książka, „Rewolucja bez rewolucji”, moim zdaniem miała wręcz fundamentalne znaczenie w pokazywaniu perspektywy odzyskania przez Polskę niepodległości. Myślę, że jego analiza z 1979 roku po 10 latach w dużym stopniu się zrealizowała. Natomiast oczywiście później były pewne kontrowersje. Myślę, że on miał świadomość tego, że będzie w dużym stopniu oceniany przez pryzmat 1992 roku i jego zachowania w okresie obalania rządu Jana Olszewskiego. Gdy doszło do kluczowego starcia, które było definiowane jako postkomuniści kontra Solidarność, fakt, że jako przywódca KPN-u brał aktywny udział w obaleniu rządu premiera Jana Olszewskiego, głosował za jego odwołaniem, dla środowisk niepodległościowych, antykomunistycznych, jest bardzo poważna rysa na wizerunku.
na zdjęciu: Radosław Sikorski. Fot. PAP/Adam Warżawa
Inne tematy w dziale Społeczeństwo