Grają Bacha, Gershwina, muzykę barokową i filmową. Dali kilka tysięcy koncertów, nagrali kilkadziesiąt płyt, a ich krążek z kolędami pokrył się platyną. O Cappella Gedanensis Salon 24 rozmawiał z Markiem Więcławkiem, dyrektorem orkiestry.
Salon24: Zacznijmy od początku: czym jest Cappella Gedanensis?
Marek Więcławek: Dla niektórych jest orkiestrą, zespołem muzycznym, ale także symbolem Gdańska sięgającym bardzo głęboko w tradycję tego miasta. Przed wiekami było ono jednym z najbogatszych w Europie, w którym tworzyli kompozytorzy z całego kontynentu. Ich ślady do dzisiaj można znaleźć, nie tylko w bardzo zniszczonym w czasie wojny Gdańsku, ale w całej Europie, bo pośród skradzionych dzieł były również te wielkich kompozytorów. Tworzyli tu Niderlandczycy, Szkoci, Niemcy, kompozytorzy z najróżniejszych zakątków Europy.
Od 1981 roku (rok założenia zespołu ) młodzi członkowie Cappelli z wielkim entuzjazmem rozpoczęli poszukiwania starodruków, następnie opracowywali je i przygotowywali do wykonania koncertowego. Cappella Gedanensis była prekursorem wykonawstwa muzyki gdańskiej, prezentując dzieła mistrzów gdańskich nie tylko w Polsce ale również w całej Europie i USA. Doceniła to publiczność i zachodnie wytwórnie, bo właśnie wtedy dokonaliśmy historycznego nagrania w Katedrze w Reims we Francji, w 1984 roku, utworów muzyki gdańskiej na płycie analogowej. Na początku działalności zespół tworzyła grupa kilkunastu osób (wokaliści i kwintet smyczkowy) z założycielką Cappelli Gedanensis prof. Aliną Kowalską-Pińczak na czele.
Początkowo muzycy pracowali prawie charytatywnie...
Byliśmy pasjonatami, którzy etaty dostali dopiero w 1992 roku. Wtedy powstała Miejska Instytucja Kultury Cappella Gedanensis. I miała takie samo zadanie, jak miejska kapela przed wiekami: uświetnianie wszystkich uroczystości miejskich. Oprócz klasycznych koncertów robimy to na co dzień. Ogromnie się cieszę, bo od ponad 30 lat Rada Miasta Gdańska zaprasza nasz zespół do oprawy wielkich uroczystości. Do Dworu Artusa przyjeżdżają „wielcy” tego świata, gdzie otrzymują honorowe obywatelstwa.
Czy Gdańsk jako miasto rzeczywiście opiekuje się Cappellą?
Zdecydowanie tak. Miasto Gdańsk zauważa nasze sukcesy, widać to na każdym kroku. Ostatnio otrzymaliśmy Złoty medal Global Music Awards za nagranie koncertów organowych G. F. Haendla ze znakomitym organistą Romanem Peruckim i od razu otrzymaliśmy wielkie gratulacje od Prezydent Miasta Gdańska Aleksandry Dulkiewicz i to też jest mobilizacja do dalszej pracy. Warto zaznaczyć, że jesteśmy predysponowani do grania dzieł kompozytorów różnych epok, bo nasi muzycy grają nie tylko na instrumentach historycznych, ale także współczesnych.
Stały skład zespołu liczy 30 osób, ale zapraszamy muzyków i dyrygentów z całej Polski. Naszym konsultantem artystycznym jest Konstanty Andrzej Kulka, jeden z najwybitniejszych skrzypków świata. Mieliśmy również zaszczyt współpracować ze światowej sławy dyrygentką prof. Agnieszką Franków-Żelazny. Artyści garną się do Cappelli. Tak było z Rafałem Kłoczko, który był u nas rezydentem, a teraz jest dyrygentem o randze międzynarodowej, ale cały czas z nami współpracuje.
Z Cappellą koncertują również artyści grający nie tylko muzykę klasyczną?
- To prawda. Graliśmy m.in. ze znakomitym skrzypkiem Nigelem Kennedym i to było przełamaniem się. Gramy muzykę barokową, współczesną, ale również kompozycje Georga Gershwina, jazz, muzykę filmową, a nasza płyta z kolędami uzyskała status Platynowej. Oprócz koncertów, które mamy w swoich planach, dochodzi nam ogromna ilość koncertów charytatywnych oraz edukacyjnych. To jest dla nas bardzo ważne, że wzbudzamy tak wielkie zaufanie, bo do każdego koncertu trzeba się inaczej przygotowywać. Zależy jaka to jest okazja, jaka publiczność, do której trzeba odpowiednio dopasować repertuar. Warto odnotować, że w ciągu 43-letniej działalności zespół wykonał ponad 3500 koncertów i nagrał blisko 50 płyt.
Jest Pan nie tylko dyrektorem, ale również śpiewakiem. Jak to jest, kiedy dyrektorem podczas koncertu „zarządza” dyrygent, który jest jego podwładnym?
- Przede wszystkim jesteśmy zespołem, hierarchia służy u nas do budowania lepszej współpracy i niczego więcej. Kiedy występuję i jestem „dyrygowany” to jest mi bardzo miło, bo wtedy na powrót staję się muzykiem, którym przede wszystkim jestem.
rozmawiał Tomasz Wypych
Źródło zdjęć: Cappella Gedanensis
Inne tematy w dziale Społeczeństwo