fot. PAP/Albert Zawada/Canva
fot. PAP/Albert Zawada/Canva

Były senator PO ocenia rząd. "System w Polsce nie pozwala na wstanie z kolan"

Redakcja Redakcja Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 30
Konieczne są gruntowne reformy i moim zastrzeżeniem do rządu jest to, że nie są podjęte nawet próby tych reform. Doraźne łatanie dziur tam, gdzie konieczne są reformy systemowe, to polska choroba, na którą cierpimy od lat – ocenia rząd rok po wyborach Jan Rulewski, legendarny opozycjonista w PRL, były senator Koalicji Obywatelskiej .

Mija rok od wyborów parlamentarnych, w wyniku których zmienił się rząd. A jak przez ten rok zmieniła się Polska?

Jan Rulewski:
Tu trzeba spojrzeć w różnych aspektach. Zaczynając od budżetu; jest on, powiedziałbym, średni. Obietnice wyborcze są w nim podtrzymane, ale tylko częściowo, dlatego nie mówię, że budżet jest zły, ale właśnie średni. Jeśli zaś chodzi o inne kwestie, to oczekiwałem zdecydowanie innego tempa rozliczeń PiS-u. Nie dość, że dzieje się to wolno, to jeszcze robiąc te rozliczenia, przyjęto formułę prawną, delikatnie mówiąc, średnią. Z takim mieszanym podejściem, czyli raz się uznaje prawo, na przykład Trybunał, że nie odrzuca czegoś, a raz się uznaje, że ten Trybunał nie ma mocy prawnej. Więc od tej strony ten pierwszy rok oceniam dosyć średnio.



A jakieś pozytywy?

Wróciły dobre stosunki zewnętrzne. Poprawiły się relacje z Unią Europejską i ze Stanami Zjednoczonymi, pozyskaliśmy, albo odzyskaliśmy, jako sojusznika Czechow. W relacjach z Ukrainą zmieniło się niewiele. Dla niektórych zaskoczeniem może być fakt, że nie ma poprawy stosunków z Niemcami. Faktycznie nie ma, ale moim zdaniem to jest akurat zrozumiałe. Niemcy w związku z wojną na Ukrainie mają bardzo dużo problemów wewnętrznych i zewnętrznych. Wewnętrzne to oczywiście zmiana struktury politycznej, ogromny kryzys przeżywają rządzące socjaldemokracja i zieloni. To jednak czynniki obiektywne, które sprawiają, że te relacje z naszym zachodnim sąsiadem nie uległy poprawie. I trudno winić tu polski rząd.

Tych czynników obiektywnych jest znacznie więcej. Wojna na Wschodzie, kryzys migracyjny. Co jest Pana zdaniem największym wyzwaniem rządu i jak sobie z tym radzi gabinet Donalda Tuska?

Oczywiście wyzwaniem jest bezpieczeństwo, ale też fakt, że Europa jest dziś w bardzo chwiejnej sytuacji. Natomiast jeśli chodzi o wyzwania wewnętrzne, konieczne są gruntowne reformy i moim zastrzeżeniem do rządu jest to, że nie są podjęte nawet próby tych reform. To oczywiście zarzut nie tylko wobec tego gabinetu. Chodzi o reformy, które są konieczne, już od 30 lat, od 1989 do 1990 roku, są odłożone na półkę. To przede wszystkim reforma emerytalna, która ciągle jest jak przenoszona ciąża i to od wielu, wielu lat. Wszelkie reformy służby zdrowia to jedynie kosmetyka. Zapowiedzi, że będzie lepiej, że będzie więcej pieniędzy. Wyzwania, z którymi mierzą się także inne kraje. Chodzi o problemy związane z demografią, starzeniem się społeczeństwa. Doraźne łatanie dziur tam, gdzie konieczne są reformy systemowe, to polska choroba, na którą cierpimy od lat. Wreszcie wyzwaniem jest innowacyjność gospodarcza, nauka. System w Polsce nie generuje podmiotów i ludzi mogących zdjąć z nas te różne ciężary, zwiększyć wydajność, konkurencyjność. Pozwolić na wstanie z kolan, byśmy nie byli jedynie montowniami dla bogatszych krajów zachodnich.



O wstawaniu z kolan mówił często poprzedni rząd. Jak wyglądałaby sytuacja, gdyby PiS rządziło dalej?

Niewątpliwie napięcia byłyby i by się powiększały, zwłaszcza na forum międzynarodowym. Spadałyby inwestycje, nie moglibyśmy liczyć na środki Krajowego Programu Odbudowy. A pieniądze z Unii są niezbędne dla normalnego rozwoju gospodarczego. Wracając do oceny obecnej sytuacji, główne problemy to bezpieczeństwo, wszelkie zagrożenia wynikające z sąsiedztwa wojny, przewidywalne i nieprzewidywalne. Tu na plus rządzących, ale i całej klasy politycznej można zapisać, że bezpieczeństwo w Polsce jest chyba na dobrym poziomie. Plusem jest także dyscyplina społeczna w Polsce, ludzie chętnie chodzą do pracy, uczą się, nadal pragną się rozwijać, mniej zerkają na Zachód. I spełnia się obietnica, którą składały wszystkie ekipy polityczne. Rzeczywiście dopędzamy pod względem rozwoju i poziomu kraje, od których dawniej odstawaliśmy. To jest bardzo pozytywne, wynika z tego optymizm dla Polski, że nie stoimy w miejscu, że dopędzamy Zachód. Owszem, te kraje są w kryzysie, ale to u nas po sąsiedzku toczy się wojna, jest wiele zagrożeń, a mimo to ambicje Polaków są w sporym zakresie spełnione. I tu jest zasługa wszystkich ekip rządzących Polską.

Źródło zdjęcia: fot. PAP/Albert Zawada/Canva



Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj30 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Polityka