Kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli prowadzą działania w siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego. To efekt doniesień medialnych o rozdętych wydatkach PKOI dla działaczy i ich luksusowych warunków pobytu w czasie Igrzysk Olimpijskich w Paryżu.
Najpierw KAS, teraz NIK
NIK sprawdza m.in. wynagrodzenia działaczy w PKOI. We wrześniu kontrolę wszczęła Krajowa Administracja Skarbowa. – My tej sprawy nie zostawimy, bo tam doszło do wielu nieprawidłowości – zapowiedział minister sportu i turystyki Sławomir Nitras. Jak tłumaczył, wcześniej funkcjonariusze KAS prowadzili działania przygotowawcze, analizując przepływy finansowe ze spółek i to, co się z nimi potem działo. – Kto był beneficjentem ostatecznym, czy sport, czy inne osoby, jakie osoby fizyczne i podmioty gospodarcze – wskazał.
Wielomilionowe wydatki w PKOI
Po Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu szef resortu sportu i turystyki zapowiedział, że wystąpi do NIK i stołecznego ratusza o wszczęcie kontroli dot. finansów PKOl, w tym wydatkowania przez tę organizację pieniędzy z budżetu państwa i spółek Skarbu Państwa oraz w zakresie prawidłowości podejmowania decyzji dotyczących wynagrodzeń członków zarządu PKOl, na czele z prezesem Radosławem Piesiewiczem, który w przeciwieństwie do swoich poprzedników miałby nie pełnić tej funkcji społecznie.
"Przegląd Sportowy" pisał kilka tygodni temu, że koszty Igrzysk Olimpijskich w Paryżu wyniosły nieco ponad 20 mln zł, z czego 11,5 mln to wydatki na Dom Polski, nie do końca jeszcze przez PKOl spłacone. Z kolei Nitras zarzucał prezesowi PKOI Radosławowi Piesiewiczowi na potęgę zapraszał na igrzyska działaczy i płacił za pokoje dla nich oraz ich osób towarzyszących nawet po 1800 euro za dobę.
Fot. Radosław Piesiewicz/PKOI
GW
Inne tematy w dziale Polityka