Czy doczekamy się kresu łamania przez celebrytów przepisów drogowych? Zdawać by się mogło, że po tylu głośnych aferach z bezmyślnym prowadzeniem gwiazd, niektóre osoby publiczne mogłyby się zastanowić dwa razy zanim wsiądą za kółko. Tak się jednak nie dzieje – tym razem to Barbara Kurdej-Szatan dała "popis" na ulicach Warszawy.
Celebryci lubią wcisnąć gaz do dechy
Od dłuższego czasu bezmyślne zachowanie celebrytów za kółkiem to prawdziwa plaga. Piracki rajd Klaudii El Dursi po pasie awaryjnym w luksusowym Mercedesie, Filip Chajzer przez półtorej godziny zastawiający swoim autem pas wyłączony z ruchu, już nie mówiąc o poważniejszych występkach, jak jazda na "podwójnym gazie" w wykonaniu śp. Jerzego Stuhra czy Beaty Kozidrak – nasze polskie gwiazdy niejednokrotnie pokazują, że bezpieczeństwo innych uczestników ruchu drogowego i kary za łamanie przepisów nie są dla nich problemem. Co gorsza, w wielu przypadkach sprawiedliwość dosięga ich dopiero wtedy, gdy sprawę nagłośnią media.
Z drogi śledzie, Kurdej-Szatan jedzie
Tym razem to Barbara Kurdej-Szatan wykazała się lekceważącym podejściem do prawa. Fotoreporterzy uchwycili gwiazdę TVP, gdy ta podróżowała po Warszawie swoim luksusowym Jaguarem. Kurdej-Szatan dała się przyłapać na gorącym uczynku – na pasie do skrętu w prawo celebrytka zignorowała sygnalizację i przecięła go, jadąc prosto przez obszar wyłączony z ruchu. Jakby tego było mało, na zdjęciach wygląda, jakby w ogóle nie patrzyła na drogę, zamiast tego spoglądając w telefon.
Takie zachowanie może poskutkować mandatem w wysokości 250 zł oraz pięcioma punktami karnymi. Dodatkowo, jeśli Kurdej-Szatan rzeczywiście patrzyła w telefon wykonując ten manewr, kara mogłaby być jeszcze dotkliwsza – 500 zł oraz 12 punktów karnych. Rozstrzygnięcie tego leży już po stronie służb. Jeśli tylko przyjrzą się sprawie.
Fot. Barbara Kurdej-Szatan/Instagram
Salonik24
Inne tematy w dziale Rozmaitości