na zdjęciu: Aleksandra Mirosław. fot. PAP/Piotr Nowak
na zdjęciu: Aleksandra Mirosław. fot. PAP/Piotr Nowak

Aleksandra Mirosław: Bez współpracy z psychologiem nie zdobyłabym złota w Paryżu

Redakcja Redakcja Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 4
– Zrozumiałam, że nie jestem maszyną i że muszę dbać o siebie nie tylko jako sportowiec, ale przede wszystkim jako człowiek – mówiła w "Faktach po Faktach" Aleksandra Mirosław, mistrzyni olimpijska we wspinaczej sportowej. W wywiadzie dla TVN24 złota medalistka z Paryża opowiedziała o tym, jak ważne jest zdrowie psychiczne i ile jej dała współpraca z psychologiem.

Aleksandra Mirosław: Zrozumiałam, że jestem człowiekiem, a nie maszyną

Aleksandra Mirosław na igrzyskach w Paryżu we wspinaczce sportowej na czas zdobyła złoty medal. W finale uzyskała czas 6,10 s. i pokonała Chinkę Lijuan Deng (6,18). W Paryż ustanowiła też nowy rekord świata w tej dyscyplinie (6,06). W rozmowie z Anitą Werner opowiedziała o tym, ile ją kosztowały przygotowania do igrzysk we Francji i jak wielkie znaczenie dla sukcesu miał fakt, że rozpoczęła współpracę z psychologiem.

- Poznałam siebie na nowo. Dużo odkryłam, przekonałam się, nawet w brutalny sposób, że jestem człowiekiem, a nie maszyną - zdradziła pytana o to, jakie zmiany zaszły w jej życiu w ciągu ostatnich kilku lat.

Punkt zwrotny w jej karierze sportowej stanowiły ubiegłoroczne mistrzostwa świata w Bernie. Mirosław była faworytką do tytułu, jednak nie awansowała nawet do finału. Ostatecznie zajęła trzecie miejsce.

- Moment, kiedy w półfinale odpadłam od tej ściany, to był moment, gdy mnie emocjonalnie kompletnie odcięło. Chciałam być zła, smutna, płakać, a nie miałam w sobie żadnych uczuć. W tak trudnej sytuacji, kiedy wiesz, że zrobiłaś wszystko idealnie, a nie wyszło, chce się coś poczuć, jakieś silne emocje. A tych nie było w ogóle. To był moment, kiedy mechanizmy obronne zaczęły się trochę sypać. Jest takie zdjęcie z Berna, kiedy stoję przytulona do Mateusza (trener i mąż Aleksandry - red.). On powiedział, że wtedy pierwszy raz widział w moich oczach pustkę - mówiła Aleksandra.


Aleksandra Mirosław: Współpraca z psychologiem to ogromna cegła dołożona do złota w Paryżu

Moment kryzysowy miał miejsce już kilka tygodni później, gdy musiała walczyć w Rzymie o kwalifikację olimpijską. Zawodniczka przyznała, że była pełna obaw i nie miała wiary w swoje umiejętności. Wieczór przed startem "wpadła w bardzo silne emocje, płacz, rozpacz".

- Chciałam tam wygrać, nie dla kwalifikacji, ale żeby przekonać siebie, że dalej mogę to robić, że jestem w stanie wygrywać na tym poziomie. Potem, już na zawodach, spojrzałam na ścianę. Tam był obraz z wieżą Eiffla. Ona wyrwała mnie z tamtego bardzo ciężkiego stanu. Wracając z Rzymu, wiedzieliśmy z Mateuszem, że mamy problem i musimy go rozwiązać. To, że zgłosiliśmy się po pomoc, było ogromną odwagą - przyznała Mirosław.

Wcześniej tego nie było, nie pracowałam ze specjalistą od zdrowia psychicznego. Razem z Darią Abramowicz (psycholog sportu - red.) przez te 9 miesięcy wykonałyśmy tytaniczną pracę. To ogromna cegła dołożona do złota w Paryżu. Dzięki temu lepiej poznałam siebie, dowiedziałam się, co to są stany lękowe, że choć nigdy bym siebie o to nie podejrzewała, to mam w sobie silnie rozwiniętą cechę lęku. Ten piórnik z narzędziami musiałam kompletnie wymienić - opowiadała w "Faktach po Faktach".

- Przygotowania w okresie od Rzymu do Paryża wyglądały inaczej niż wcześniej. Mateusz, Daria i mój menedżer to były osoby, które się mną opiekowały. Wiedziałem, że dzięki nim tego dnia dam radę - wspomniała.

"Dziś wiem, że nie zawsze trzeba być perfekcyjnym"

Zapytana o to, czy po tylu zdobytych tytułach w karierze i dominacji w tej dyscyplinie wciąż ma w sobie chęć do rywalizacji w tym sporcie, odpowiedziała, że dalej ma z tego satysfakcję i nie robi tego tylko dla wyników w postaci tytułów.

- To się nie nudzi. Z jednej strony ścigasz się sama ze sobą, a z drugiej, póki nie zobaczysz tego zielonego światła na górze, może się coś zdarzyć, przed samym włącznikiem możesz odpaść od ściany. To jest ta adrenalina, która mnie nakręca. Nie biegam po rekordy, biegam, żeby wygrywać. Te rekordy są skutkiem ubocznym tego całego przygotowania - tłumaczyła.

Spytana o to, czy ma jakieś słabe punkty odpowiedziała ze śmiechem, że "wiele".

- Uczę się z nimi żyć i sobie radzić. Jednym z nich jest akceptacja tego, że nie zawsze trzeba być perfekcyjnym i nie zawsze da się być przez wszystkich lubianym - mówiła.

Mistrzyni olimpijska opowiedziała też o planach na najbliższą przyszłość. Jej sportowym celem na nadchodzący sezon jest odzyskanie tytułu mistrzyni świata i pozycji nr 1 w rankingu.

UWAGA! Jeśli jesteś w kryzysie, depresji, masz problemy, skontaktuj się z osobami, które mogą pomóc. Możesz to zrobić np. dzwoniąc na bezpłatny numer 116 123.

SW

na zdjęciu: Aleksandra Mirosław. fot. PAP/Piotr Nowak

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj4 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Rozmaitości