"Gazeta Wyborcza" twierdzi, że w korespondencji Janusza Palikota z mecenasem Jackiem Dubois odnalazła nakłanianie do składania fałszywych zeznań przez jedną z osób na korzyść byłego polityka. Dlatego prokuratura potraktowała sms-y z telefonu Palikota nie jako tajemnicę adwokacką, a dowód na matactwo.
Prokuratura Krajowa przekazała w ostatnich dniach, że wyjaśnieniem sprawy podniesionej przez obrońców Janusza Palikota oraz prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej Przemysława Rosatiego zajmie się Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej. W sobotę prezes NRA w piśmie do ministra Adama Bodnara zwrócił się "o pilne wyjaśnienie" tej sprawy.
Tajemnica smsów Palikota
Wniosek prezesa NRA był pokłosiem zarzutów jakie CBA i prokuraturze postawili obrońcy Palikota. Według jednego z nich - mec. Jacka Dubois - po zatrzymaniu b. posła, funkcjonariusze CBA zarekwirowali jego telefon, a zawarta w nim korespondencja trafiła do prokuratury. W ten sposób, w ocenie Dubois, doszło do złamania tajemnicy adwokackiej i przekroczenia uprawnień. Według "Gazety Wyborczej" prawda jest jednak inna od tej, którą przedstawia mecenas Palikota.
"W sprawie Palikota prokuratura potraktowała sms-y jak dowód na matactwo. Wg niej - dowiaduje się "Wyborcza" nieoficjalnie - w korespondencji, było instruowanie świadka, pracownika jednej z firm zatrzymanego, jak ma fałszywie zeznawać, na korzyść Palikota. Instrukcji udzielać miał sam Janusz Palikot. Korespondencja z adwokatem, według śledczych, miała dotyczyć tego samego, czyli przygotowywania świadka do składania fałszywych zeznań" - informuje Marcin Rybak, dziennikarz śledczy "Wyborczej".
Prokuratura kontra Dubois i adwokatura
Prokuratorzy prowadzący śledztwo i CBA uznali, że rozmowy zarejestrowane na telefonie byłego posła PO i założyciela Twojego Ruchu nie stanowią tajemnicy adwokackiej. Dubois odpowiada gazecie, że w wiadomościach sms nie ma nic, co świadczyłoby o przestępstwie, a treść rozmów jest bez znaczenia dla służb. - Prokuratura sięgnęła po plik w telefonie Janusza Palikota, w którym były rozmowy ze mną, czyli ustanowionym w sprawie obrońcą. Nawet z nami tego nie uzgodnili - powiedział Dubois. Adwokat nie wie też, gdzie obecnie przebywa jego klient i obwinia o to prokuraturę.
Według śledczych, w chwili gdy uzyskano dostep do smsów z telefonu Palikota, biznesmen alkoholowy podejrzany o oszustwa i wyłudzenia nie miał jeszcze postawionych zarzutów, a Dubois nie pracował dla niego jako obrońca w tej sprawie.
Fot. Janusz Palikot/screen TVN24
GW
Inne tematy w dziale Społeczeństwo