fot. PAP/Tomasz Gzell
fot. PAP/Tomasz Gzell

Rozkręca się "inba" z Myrchą i Gajewską. Brali pieniądze nie tylko na mieszkanie

Redakcja Redakcja PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 166
Po tym, jak wypłynęła sprawa pobierania przez parlamentarne małżeństwo Kingę Gajewską i Arkadiusza Myrchę dodatku na mieszkanie z kasy Sejmu, internauci postanowili prześwietlić oświadczenia majątkowe pary. Ale nie tylko - pod lupę wzięli nawet doktorat posła PO i tu pojawiły się kolejne wątpliwości.

Zaczęło się od "afery mieszkaniowej"

Najpierw media pisały i "aferze mieszkaniowej" w Sejmie. Kinga Gajewska z PO razem z mężem, wiceministrem sprawiedliwości Arkadiuszem Myrchą, pobierają z Sejmu 7750 zł miesięcznie na wynajem mieszkania. Posłanka tłumaczyła, że dopiero budują dom pod Warszawą i muszą wynajmować mieszkanie w pobliżu Sejmu ze względu na dzieci, które mają blisko do przedszkola i żłobka.

Kilometrówki, ekspresy do kawy, odkurzacze

Internauci natychmiast zainteresowali się oświadczeniami majątkowymi pary oraz zaczęli się przyglądać ich wydatkom na prowadzenie biura poselskiego. Na jaw wyszły ciekawe zakupy. Arkadiusz Myrcha m.in. w ciągu 4 lat wymieniał 4 razy ekspresy do kawy. Gajewska na potrzeby biura kupiła ekskluzywny zegarek Apple Watch za 1429 zł oraz dwa odkurzacze, w tym jeden samobieżny za 2 tys. zł.

Według zeszłorocznych „kilometrówek” przejechali średnio 100 km dziennie. W dodatku w sprawozdaniu finansowym sprzed 4 miesięcy para nie wpisała informacji o posiadaniu ziemi pod Warszawą, na której będą budowali dom, co było argumentem w tłumaczeniu się z pobieranego dodatku na mieszkanie w stolicy.


Ponadto poseł na “doradztwo internetowe” kancelarii prawnej rocznie wydawał ponad 70 tysięcy złotych z pieniędzy biurowych. To trochę rozbawiło internautów, bowiem Arkadiusz Myrcha z wykształcenia jest doktorem prawa. Pod lupę trafił więc doktorat posła i natychmiast pojawiły się wątpliwości co do sposobu obrony doktoratu przez Arkadiusza Myrchę.


Doktorat Myrchy "na poziomie licencjatu"

Michał Piegzik, ten sam, który rozdmuchał aferę z doktoratem Jacka Bartosiaka, postanowił przeczytać teraz doktorat Myrchy. "Zmusiłem się do przeczytania tego doktoratu i to nawet nie jest magisterka.To licencjat rozbudowany do 170 stron, bez głębszej refleksji i wkładu do nauki. To wstyd, że w Polsce powstają takie doktoraty. Moi studenci piszą lepsze prace zaliczeniowe" - skomentował.

Arkadiusz Myrcha, obronił swój doktorat w kwietniu na Uniwersytecie SWPS. Promotorem był prof. Marek Chmaj. Tytuł rozprawy brzmiał: „Postępowanie ustawodawcze”.  Recenzentami byli profesorowie: Radosław Grabowski, Ryszard Balicki, Sławomir Patyra.

Internauta Adam Wodeham, który pierwszy zwrócił uwagę na niski poziom doktoratu posła, zauważył, że recenzenci dostali niedawno polityczne awanse, m.in. do PKW i rady nadzorczej PGE.

Chociaż użytkownicy X wyciągają codziennie kolejne rzeczy na temat Myrchy i Gajewskiej, to para poselska konsekwentnie milczy na ten temat i odmawia mediom komentarza.

ja

Na zdjęciu Arkadiusz Myrcha i Kinga Gajewska, fot. PAP/Tomasz Gzell



Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj166 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (166)

Inne tematy w dziale Polityka