fot. Pixabay
fot. Pixabay

Miał być spektakularny projekt, a jest klapa. UE nie jest w stanie sama produkować leków

Redakcja Redakcja Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 34
Ogłaszany z rozmachem wielki projekt wytwarzania w Europie API - substancji czynnych, czyli najważniejszego składnika leku, właśnie wali się jak domek z kart. I to pomimo tego, że Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej, podkreśla, że kwestia bezpieczeństwa lekowego powinna być jedną z najważniejszych do zrealizowania.

Zaczęło się od gigantycznych braków leków

W trakcie pandemii brakowało podstawowych leków, łącznie z paracetamolem. Epidemia pokazała, jak kruche są łańcuchy dostaw i poleganie na produkcji wyłącznie w krajach azjatyckich. Panaceum na brak leków miało być konsorcjum EuroApi, planowane jako największy i najważniejszy dostawca substancji czynnych. Zapewniano, że projekt stanie się przykład skutecznego odtworzenia produkcji API w Europie, bo przecież jeszcze nie tak dawno leki produkowano w wielu krajach starego kontynentu.

Potem koncerny farmaceutyczne, podobnie jak inne firmy, ogarnęło szaleństwo cięcia kosztów za wszelką cenę, produkcje przenoszono Chin, Indii i kilku mniejszych, ale równie odległych krajów. Pandemia zniszczyła płynność dostaw, zaczęły się gigantyczne braki leków, których nadal nie udało się zniwelować, bo w Europie nadal stale brakuje kilkuset preparatów. Dlatego właśnie chciano uniezależnić się od azjatyckich dostawców, na których dosłownie „wisi” światowa produkcja medykamentów. 

Wielki medyczny projekt unijny okazał się porażką

Zaraz na początku pandemii w 2021 roku Francja ogłosiła powstanie projektu EuroAPI. Francuski koncern Sanofi zapowiedział przeniesienie produkcji ok. 200 substancji aktywnych do swoich sześciu europejskich zakładów produkcyjnych: Brindisi (Włochy), Frankfurt Chemistry (Niemcy), Haverhill (Wielka Brytania), St Aubin les Elbeuf (Francja), Újpest (Węgry) i Vertolaye (Francja). Inicjatywę wsparł rząd Francji, który dofinansował projekt inwestując w  niego za pośrednictwem francuskiego publicznego banku inwestycyjnego EPIC Bpifrance i który posiada 12 proc. w EuroAPI. Chciano wytwarzać ponad 200 najważniejszych substancji czynnych i stworzyć przedstawicielstwa handlowe w 80 krajach.

Wszystko zapowiadało sukces, jednak zaledwie po trzech latach konsorcjum zapowiedziało zamknięcie do 2027 roku 2 z 6 fabryk. Zlikwidowane zostaną zakłady w Brindisi i Haverhill. To nie koniec złych wiadomości, bo oprócz zamknięcia fabryk w EuroAPI ograniczy produkcję 13 substancji czynnych., w tym m.in.  przeciwbólowych paracetamolu i metamizolu, dalej wiele popularnych leków stosowanych w leczeniu niewydolności serca, marskości wątroby, nadciśnienia i chorób nerek.

Jako powód podano kurczenie się lub stagnacja rynków, co eksperci od razu uznali za mało wiarygodne, biorąc pod uwagę jak wielu ludzi musi zażywać leki. Bardziej odpowiadające prawdzie jest wyjaśnienie, że EuroAPI nie wytrzymało konkurencji azjatyckich producentów. API pochodzące z Chin jest o 40 proc. tańsze niż te wytworzone w Europie. I to pomimo dotowania europejskiego projektu publicznymi pieniędzmi.

Chiny i Indie produkują substancje o połowę taniej

- Rzeczywiście, Europa stoi przed wyzwaniem zależności od zagranicznych dostawców API, głównie z Chin i Indii, które odpowiadają za 80 proc. importu substancji czynnych wykorzystywanych w europejskich lekach. Ta zależność niesie ze sobą ryzyko zakłóceń w dostawach. Kryzys pandemiczny pomógł nam zrozumieć zagrożenia związane z ryzykiem zakłóceń łańcucha dostaw - mówi w rozmowie z Salonem 24 Michał Maciążek, jeden z czołowych ekspertów międzynarodowego rynku farmaceutycznego.

Jego zdaniem wprowadzenie własnej produkcji API w Europie jest kluczowe z perspektywy bezpieczeństwa lekowego. Jednak, w wielu krajach europejskich, polityka zakupu leków opiera się głównie na najniższej cenie, co jeszcze bardziej promuje tańsze produkty oparte o substancje czynne z Chin czy Indii.

- Takie podejście może prowadzić do potencjalnego obniżenia skuteczności leków dostępnych na rynku, zwłaszcza w przypadku substancji generycznych oraz ryzyk związanych z dostępnością leków w przypadku zaburzenia ciągłości dostaw. Wprowadzenie lokalnej produkcji substancji czynnych w Europie wymaga więc nie tylko wsparcia finansowego i politycznego, ale także zmian w istniejącej polityce cenowej. Ważne jest, aby brać pod uwagę nie tylko cenę, ale również długoterminowe korzyści z produkcji wysokiej jakości leków oraz bezpieczeństwo dostaw i dostępności leków dla pacjentów - dodaje Maciążek.

Wygląda więc na to, że Europa jest skazana na azjatyckich producentów substancji czynnych, którzy już dzisiaj produkują już od 60 do 80 procent API wykorzystywanych w lekach sprzedawanych na naszym kontynencie.

Tomasz Wypych


Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj34 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (34)

Inne tematy w dziale Rozmaitości