Będzie pobity rekord. Mamy jeden z najliczniejszych rządów w historii III RP

Redakcja Redakcja Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 60
Powołanie Marcina Kierwińskiego na pełnomocnika rządu ds. odbudowy po powodzi oznacza, że gabinet Donalda Tuska ma największy sztab ludzi w ostatnich dekadach. Wliczając ministrów i ich zastępców, rząd koalicyjny liczy już blisko 130 urzędników na państwowych stanowiskach.

Rząd dobija do granicy 130 członków

Wraz z powrotem Marcina Kierwińskiego do rządu, liczy on 27 ministrów - oprócz premiera Donalda Tuska, członkami gabinetu są politycy z teką i bez. Prawdziwe eldorado zaczyna się, gdy dodamy do tego wiceministrów. "Fakt" wyliczył, że w resorcie klimatu i środowiska pracuje aż 8 zastępców Pauliny Hennig-Kloski. Tyle samo wiceministrów ma MSZ pod batutą Radosława Sikorkiego i Ministerstwo Finansów, gdzie rządzi Andrzej Domańki. Tymczasem rozdmuchana administracja rządowa była jednym z elementów krytyki pod adresem poprzedniej władzy Zjednoczonej Prawicy ze strony ówczesnej opozycji. Teraz zbliżamy się do granicy 130 członków rządu. Mamy jeden z najliczniejszych rządów III RP i obecnie w Europie. 

- Rzeczywiście powinni wdrożyć zasadę odchudzania, bo jest to najliczniejszy rząd w ostatnich kilkudziesięciu latach. Mamy dodatkowego pełnomocnika, pana Kierwińskiego, który został powołany do usuwania skutków powodzi. Chociaż sam pan minister chyba niespecjalnie jest zainteresowany swoim nowym zadaniem, ponieważ były posiedzenia komisji, była debata w Sejmie. Ja nie widziałem pana Kierwińskiego, żeby w jakiś sposób się angażował w ogóle w proces przygotowywania przepisów dla powodzian -wytyka w "Fakcie" Rafał Bochenek z PiS. 


Koalicja zetnie wydatki innych instytucji

Donald Tusk szuka oszczędności, by znaleźć większe środki dla powodzian i na realizację celów budżetowych. W tym celu zamierza obciąć pieniądze na funkcjonowanie Kancelarii Prezydenta, IPN i Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Wielu polityków jest zwolennikami "zagłodzenia" finansowego KRS i Trybunału Konstytucyjnego, uważając te organy za nielegalne. "Fakt" przypomina, że z jednej strony koalicja rządowa szuka oszczędności w instytucjach, których nie przejęła, a z drugiej jej administracja puchnie w oczach. 

"Warto płacić tym, którzy dbają o interes publiczny"

Jaką odpowiedź ma dla wskazujących na rozbieżność rzeczywistości z głoszonymi obietnicami wiceminister klimatu i środowiska Miłosz Motyka? - Warto porównać zarobki wiceministrów w stosunku do tych, którzy w Trybunale Konstytucyjnym zasiadają, a nigdy się tam nie powinni znaleźć, bo zostali wybrani w sposób nieuprawniony. To pokazuje skalę efektywności. Mamy rząd, który działa, mamy rząd, który rządzi i mamy instytucje, które nie pracują jak Trybunał Konstytucyjny, więc chyba wolimy inwestować i płacić tym, którzy dbają o interes publiczny, a nie tym, którzy dbają o interes partii PiS - ocenił. 

Przekonał Państwa polityk PSL? 


Fot. Donald Tusk i jego ministrowie z rządu/PAP

GW

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj60 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (60)

Inne tematy w dziale Polityka