- Już są doniesienia o ataku rakietowym Iranu. Jednak oczywiście Iran z Hezbollahem nie będą w stanie zniszczyć całego Izraela. Możemy się domyślać, że odpowiedź Hezbollahu i Iranu doprowadzi do jeszcze większej eskalacji i bombardowań na terenie Libanu i pewnie nie tylko. Eskalacja na linii Izrael-Iran jest niebezpieczna, bo kolejne kraje też mogą być w to wciągnięte – mówi Salonowi 24 Grzegorz Długi, prawnik, dyplomata, były konsul RP w Chicago i Waszyngtonie.
Doszło do zaostrzenia sytuacji na Bliskim Wschodzie. Atak na Jemen, Syrię i Liban, Amerykanie po południu donosili o możliwym ataku rakietowym Iranu na Izrael. Wieczorem rakiety zostały wystrzelone. Jak ta sytuacja może eskalować i co ona oznacza dla bezpieczeństwa światowego, także z polskiego punktu widzenia?
Grzegorz Długi: Oczywiście wszystko to, co się dzieje w Izraelu i w jego okolicy jest bardzo istotne także dla nas. Nie ma możliwości w tej rozmowie dokładnie analizować, dlaczego akurat ten rejon jest dla nas istotny, ale wiemy, że konflikt między Izraelem i państwami sąsiednimi zawsze miał wpływ na relacje światowe, na kwestie pokoju, biznesowe, itd. Rola Izraela jest specyficzna, to państwo z przyczyn historycznych i wielu innych ma duże znaczenie dla pozostałych państw czy też dla rządów w tych państwach. Wobec tego nic dziwnego, że to, co tam się dzieje ma znaczenie dla Polski. I to z dwóch powodów. Po pierwsze region tak istotny globalnie ma znaczenie także dla Polski. Po drugie, wzrost napięcia na Bliskim Wschodzie powoduje odwrócenie czy też zmniejszenie uwagi świata na konflikt na Ukrainie. Co może mieć istotne, negatywne skutki dla naszego bezpieczeństwa.
Do wątku Polski za chwilę wrócimy. Jakiego scenariusza można spodziewać się w przypadku konfliktu na Bliskim Wschodzie?
Po pierwsze, bezpośrednio zaangażowane w kwestie konfliktu na Bliskim Wschodzie są Stany Zjednoczone. Kraje arabskie jako całość też są bezpośrednio zaangażowane, aczkolwiek pamiętajmy, że pomiędzy tymi krajami arabskimi jest duża różnica w podejściu do tego problemu. Mamy postawę od krajów takich jak Egipt czy Jordania, które, pomimo że emocjonalnie prawdopodobnie czują się związane z Palestyńczykami, jednak zachowują dystans, po państwa mocno zaangażowane w konflikt. Tu na pierwszym planie jest Iran, który wprawdzie nie jest krajem arabskim, ale spośród państw muzułmańskich w konflikcie z Izraelem stoi po mocno określonej stronie. W to, co się dzieje na Bliskim Wschodzie zaangażowana jest też Europa i inne potęgi światowe. Napięta sytuacja może prowadzić do eskalacji na całym świecie, bo jak wiemy konflikt izraelsko-arabski jest praprzyczyną różnych terrorystycznych akcji w różnych rejonach globu już od początku lat 50.
Tylko czy teraz ta eskalacja może prowadzić do zwiększenia zagrożenia terrorystycznego, które i tak jest wiele razy większe niż 30 lat temu, czy też będzie to eskalacja w postaci na przykład rozdania się tego konfliktu poza Bliski Wschód?
Jestem w stanie sobie wyobrazić rozlanie się tego konfliktu, szczególnie właśnie teraz, bo pamiętajmy, że Hezbollah jest jednak związany z Iranem. Oczywiście ataki Hamasu ze strony Gazy też wiązano z Iranem, lecz niesłuszne. Twierdzenie, że Iran stał za atakiem Hamasu jest oczywistym nieporozumieniem, bo Hamas to nie jest organizacja szyicka i jest raczej niechętny szyickiemu Iranowi, zresztą z wzajemnością. Jedyne co ich łączy to niechęć do Izraela. Natomiast Hezbollah jest już bezpośrednio związany z Iranem, zarówno organizacyjnie, jak i finansowo i ideologicznie. Więc uderzenie Izraela w Hezbollah, które było znaczące i dość widowiskowe, na pewno wzbudziło chęć odwetu w Hezbollahu, który jest dość silną organizacją, jak i w samym Iranie. Wobec tego odwet z ich strony będzie taki, na jaki ich stać.
Już są doniesienia o ataku rakietowym Iranu. Jednak oczywiście Iran z Hezbollahem nie będą w stanie zniszczyć całego Izraela. Natomiast pamiętajmy o tym, że Izrael ma doktrynę, która polega na tym, że ktokolwiek nas zaatakuje albo uderza w nasze interesy, otrzyma odpowiedź wielokrotnie potężniejszą. Więc możemy się domyślać, że odpowiedź Hezbollahu i Iranu doprowadzi do jeszcze większej eskalacji i bombardowań na terenie Libanu i pewnie nie tylko. Iran ma pewne możliwości technologiczne, aby spróbować uderzyć bezpośrednio w Izrael. Mam na myśli oczywiście drony i rakiety. Izrael z kolei ma oczywiście duże możliwości technologiczne, aby uderzyć w Iran i to w czułe miejsca tego państwa. Ma również, jak wykazał to niedawno, bardzo dobre rozeznanie wywiadowcze. Wobec tego eskalacja na linii Izrael-Iran jest niebezpieczna, bo kolejne kraje też mogą być w to wciągnięte. Iran to jest znaczące państwo o dużym potencjale ludnościowym, o dużym potencjale gospodarczym, o bardzo dużych zasobach ropy. To jest państwo, którym należy się liczyć.
Wspomniał Pan, że uwaga USA może być odwrócona od naszego regionu przez to, co dzieje się na Bliskim Wschodzie. Czy to oznacza, że Amerykanie mogą się wycofać z naszej części świata, czy przeciwnie, od zawsze mieli interesy w różnych miejscach i zawsze raczej grali na kilku szachownicach?
To prawda, USA mają interesy w różnych miejscach. Niestety Ameryka nie jest już tą potęgą, którą była 30-40 lat temu. Możliwości amerykańskie znacznie się zmniejszają. Potencjał gospodarczy relatywnie maleje, a kraj jest wewnętrznie bardzo podzielony, skłócony. Dla wielu tam ważniejsze jest wspieranie ideologii wokę lub walka z tą ideologią niż cokolwiek innego. Co gorsza, kraj ten spolaryzowany do tego stopnia, że nie ma czegoś, co często występuje w innych skłóconych społeczeństwach. To znaczy, że jak się pojawia zagrożenie zewnętrzne, to naród się konsoliduje i przynajmniej na chwilę zapomina o wewnętrznych problemach. W tej chwili w Ameryce ten podział jest tak głęboki, że nie ma tej konsolidacji.
Proszę zobaczyć, co się działo na uniwersytetach amerykańskich w kwestii stosunku do Izraela, Palestyny itd. Ludzie przecierali oczy ze zdumienia, widząc propalestyńskie manifestacje na uniwersytetach, w których wcześniej nie występował choćby cień antysemityzmu, chociażby dlatego, że spora grupa albo większość studentów była pochodzenia żydowskiego. Więc Ameryka już nie jest taka, jaka była kiedyś. I w tej chwili może mieć problem z tym, by prowadzić działania na wielu frontach. Zauważmy, że obecnie największe potrzeby Ukrainy to jest amunicja, głównie artyleryjska. Możliwości jej dostarczane są ograniczone, bo produkcja jest, jaka jest, a trzeba dostarczać tę amunicję również do Izraela. To ma już bezpośrednie znaczenie dla nas. Amerykanie oczywiście nie zostawią całkiem wschodniej flanki NATO. Jeżeli jednak będą musieli się angażować na Bliskim Wschodzie, na pewno będą z mniejszą intensywnością angażowali się w naszej części Europy.
Inne tematy w dziale Polityka