Powódź. Jak nie dać się nabić na niskie odszkodowanie

Redakcja Redakcja Powódź 2024 Obserwuj temat Obserwuj notkę 3
Firmy ubezpieczeniowe podczas szacowania strat stosują różne sztuczki, by zaniżyć wartość wypłaconego odszkodowania. Redakcja Salonu24 rozmawiała z adwokat Agnieszką Sobczyk, która pracowała przy likwidacji strat podczas poprzednich powodzi na Dolnym Śląsku. – Firmy ubezpieczeniowe pomniejszały odszkodowanie o wartość pomocy, którą powidzanie otrzymali od państwa. To działanie niezgodne z prawem – mówi Sobczyk.

Media opisują historię, z której wynika, że mieszkaniec spod Lądka Zdroju miał ubezpieczony dom na 1 mln zł. Ubezpieczyciel wypłacił mu jednak tylko 85 tys. zł.

- Moim zdaniem mówimy tutaj o kwocie bezspornej, a sama likwidacja szkody nie została jeszcze zakończona. Z prawnego punktu widzenia ubezpieczyciel ma 30 dni na realizację odszkodowania. W tym czasie powinien ustalić rozmiar szkody i ją wycenić. To wymaga wiedzy specjalistycznej, bo przy szkodach powodziowych będzie to zawsze okoliczność wymagająca opinii biegłego, gdyż do wypłaty odszkodowania niezbędne będą kosztorysy budowalne czy kosztorysy inwestorskie.

Dlatego firma ubezpieczeniowa może od razu wypłacić tzw. kwotę bezsporną, czyli taką, co do której jest pewna, że i tak będzie musiała przelać na konto swojego klienta. Z założenia ubezpieczyciel wie, że szkoda będzie jednak wyższa.

Czyli jest to taka forma zaliczki?

- To jest taka minimalna kwota w cudzysłowie nazywana na start. 


Mam zalaną nieruchomość. Chcę dostać szybko odszkodowanie. Firma ubezpieczeniowa przyśle jednak swojego biegłego, który będzie robił wszystko, by wypłacona kwota ubezpieczenia była jak najniższa.

- Biegły wyceniając szkodę przedstawi nam kosztorys. Z tego dokumentu będzie wynikało, jakie roboty uznała za zasadne i w jakim zakresie uznał szkodę. My ten kosztorys kontrolujemy. Powiedzmy, zalanie było na wysokości 1.5 metra to wiadomo, że tynki skuwa się powyżej tej granicy. Musimy zobaczyć, czy biegły to uwzględnił w swoim kosztorysie i wycenił. Tynki powinny być skute od 10 do nawet 25 cm powyżej miejsca, do którego stała woda. Następnie biegły w przygotowanej wycenie powinien uwzględnić prace związane ze skuciem zalanych tynków i położeniem nowych. Chodzi zarówno o koszty pracy, jak i koszty materiałów.

Zdarzało się podczas poprzednich powodzi, że biegli, powołani przez firmy ubezpieczeniowe, zaniżali czas osuszania budynku. Kolejna kwestia dotyczy podłóg. Jeśli były zalane, to musimy zdjąć to, co na niej było, osuszyć i położyć na nowo kafelki lub panele. I biegły musi to wszystko uwzględnić w przygotowywanej wycenie. Podczas poprzednich powodzi często zdarzało się, że firmy ubezpieczeniowe zaniżały metraże. Zdarzało się też, że uwzględniono przy wycenie prawidłową ilość skutego tynku, ale już zaniżono ilość tynku, który trzeba było położyć na nowo.

Kolejną kwestią jest klasa tych napraw. Jeśli na podłodze mieliśmy parkiety, to muszą one być w wycenie. Nie może ubezpieczyciel wpisać w ich miejsce np. tańszych paneli.

Przyjdzie biegły powołany przez firmę ubezpieczeniową. Co ja mogę zrobić, by kwota wypłaty odszkodowania była zgodna ze stratą? Czy mogę podważyć ten kosztorys w momencie jego przygotowywania?

- Uwagi możemy nanieść przy protokole likwidacji szkody. Wtedy musimy dokładnie pilnować tego, co biegły spisuje. Ten wpis musi odpowiadać temu, co ubezpieczyciel zastał na nieruchomości.

Przeciętny Kowalski nie ma jednak fachowej wiedzy. Nie wie, że np. tynku trzeba skuć więcej.

- Dlatego sprawy związane z wypłatą odszkodowania nie są proste. Najlepiej, gdyby taka osoba skonsultowała się z inną osobą. Albo przynajmniej zobaczyła, czy zapisane przez biegłego materiały zgadzają się ze stanem faktycznym. Można też samemu zlecić przygotowanie wyceny, ale to są koszty. Tańszą opcją jest danie do sprawdzenia takiego kosztorysu innej osobie, która ma odpowiednią wiedzę, np. przedstawicielowi inspektoratu budowalnego. 


Dostaję jednak od firmy ubezpieczeniowej konkretną wycenę, z którą się nie zgadzam. Co mogę wtedy zrobić?

- Mam prawo się odwołać. Musimy jednak taką wycenę szczegółową podważyć.

W jaki sposób?

- Możemy powołać własnego biegłego albo prosimy firmę, która chce nam wejść z pracami budowanymi, by przygotowała nam kosztorys. I te dokumenty przekładamy do ubezpieczalni. Im większą kwotę dostaniemy od razu, tym o mniejszą będziemy się bić w sądzie. Ubezpieczyciel ma 30 dni na likwidację szkody, a następnie ma 14 dni na rozpatrzenie naszego odwołania.

Opłata sądowa przy tego typu sprawach wynosi 5 proc. od wartości żądania. Czyli jeśli żądamy 100 tys. zł to płacimy 5 tys. Możemy starać się o zwolnienie z kosztów i to z mojego doświadczenia bardzo często było stosowane, bo powodzianie nie mają pieniędzy. Stracili przecież dorobek swojego życia. Ważne jest to, że odwołanie i późniejsza ewentualna sprawa sądowa nie blokują wypłaty kwoty odszkodowania wycenionej przez biegłego powołanego przez ubezpieczyciela. Odwołanie się nie wstrzymuje wypłaty świadczeń uznanych.

Na co jeszcze powinniśmy zwrócić uwagę, kiedy staramy się o wypłatę odszkodowania?

- Często zdarzało się, że firma ubezpieczeniowa uwzględniała przy wycenie zużycie materiałów. Np. ich biegły ustalał, że na podłodze był parkiet dębowy. Cena metra takiego parkietu to ok. 200 zł. Biegły stwierdził, że ten usuwany był zużyty i wyceni taką podłogę na 120 zł, czyli nie odtworzy tej szkody. Odszkodowanie polega na przywróceniu do stanu poprzedniego. Nie da się kupić używanego parkietu. Wycena musi być rynkowa. Odszkodowanie pełni funkcje kompensacyjne. Nie powinnam mieć lepiej niż miałam, ale nie powinnam mieć gorzej niż miałam.

Kiedy pracowała Pani przy poprzednich powodziach, które nawiedziły Dolny Śląsk, to z jakimi praktykami spotkała się Pani ze strony firm ubezpieczeniowych?

- Było zaliczenie do wartości odszkodowania rekompensat wypłaconych przez państwo. Biegli bardzo często pomijali kwestię uprzątnięcia posesji czy wywozu i utylizacji zniszczonych materiałów. Te prace często nie były doliczane do odszkodowania. 


Rząd zapowiedział, że będzie pomoc bezzwrotna dla osób, którym woda zalała dom i mieszkanie. Pierwsi dostaną 200 tys. zł., drudzy 100 tys. zł. O tę kwotę nie może być pomniejszona suma, którą dostaniemy z tytułu polisy?

- Pomniejszenie wypłaty ubezpieczenia o kwotę pomocy od państwa jest niezgodne z prawem. Gdyby ubezpieczyciel to zrobił, stałby się beneficjentem pomocy przewidzianej dla poszkodowanych.

Podczas poprzednich powodzi kwestowaliśmy takie praktyki w procesach odwoławczych i sądowych. To był istny totolotek. Część firm ubezpieczeniowych uznawała nasze odwołania, część nie uznawała. Był taki ubezpieczyciel, który uznawał takie odwołanie w co drugiej szkodzie.

Agnieszka Sobczyk, jest radcą prawną we wrocławskiej kancelarii K&L Legal. Pracowała przy likwidacji szkód przy poprzednich powodziach.

Fot. Powódź 2024/PAP/Agnieszka Sobczyk

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj3 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo