Nie żyje Kris Kristofferson, jeden z najbardziej znanych amerykańskich kompozytorów i piosenkarzy, a także popularny aktor filmowy. Zmarł w sobotę w wieku 88 lat w swym domu, na hawajskiej wyspie Maui - poinformowała w niedzielę rzeczniczka rodziny. Był popularnym muzykiem i aktorem. Zagrał niezapomnianą rolę w filmie "Konwój".
Legendarny muzyk folk i country
Ebie McFarland nie podała przyczyny śmierci. Jak pisze Reuters, Kristofferson po ukończeniu 70 lat zmagał się z zanikami pamięci.
Urodził się w Teksasie, w rodzinie szwedzkich imigrantów. Był wykształcony, studiował m.in. literaturę angielską na Oxfordzie. W międzyczasie komponował i imał się różnych prac. W latach 1964–68 odbył pięcioletnią służbę wojskową jako pilot w oddziałach Amerykańskich Siłach Powietrznych stacjonujących w Niemczech.
Po wyjściu z wojska miał podjąć pracę jako wykładowca na West Point, ale pojechał na wakacje do Nashville, gdzie poznał Johny'ego Casha i pokazał mu swoje piosenki. Tak się zaczęła jego kariera muzyczna. Od 1970 występował na estradzie i nagrywał płyty. Kristofferson był legendarnym kompozytorem, autorem tekstów i wykonawcą muzyki folk i country. Zdobył 3 nagrody Grammy.
Do jego utworów należą m. in. takie piosenki jak "Help Me Make It Through te Night", "For te Good Times" i "Sunday Mornin' Comin' Down". Był też autorem największego hitu swej ówczesnej przyjaciółki Janis Joplin "Me and Bobby McGee".
W 1985 dołączył do innych artystów muzyki country Waylona Jenningsa, Williego Nelsona i Johnny’ego Casha, tworząc supergrupę The Highwaymen.
Kristofferson był też znanym i popularnym aktorem. Przygodę z kinem zaczął już jako ceniony wokalista i kompozytor – rozpoczął na początku lat 70. od występu w dramacie Dennisa Hoppera "Ostatni film". Wystąpił m. in. w takich filmach jak "Alicja już tu nie mieszka" z 1974 roku, w reżyserii Martina Scorsese, w którym partnerował Ellen Burstyn, w "Narodzinach gwiazdy" z 1976 r. razem z Barbrą Streisand.
"Gumowy Kaczor" na drodze
W Polsce najbardziej zapamiętaliśmy go z "Konwoju" z 1978 r., w reżyserii Sama Peckinpaha, w którym grał rolę Martina Penwalda o pseudonimie "Gumowy Kaczor", zbuntowanego kierowcy ciężarówki uciekającego przed szeryfem. To spięcie z lokalnym szefem policji spowoduje bunt wśród wszystkich kierowców, który tworzą konwój złożony z wielkich trucków. Z czasem role się odmieniają i to policjanci stają się uciekinierami.
Ostatni film, w jakim zagrał to "Blaze" z 2018 roku.
ja
Inne tematy w dziale Kultura