"Zielona granica" Agnieszki Holland ze Złotymi Lwami dla najlepszego filmu
Inspirowana wydarzeniami na granicy polsko-białoruskiej "Zielona granica" okazała się lepsza od 15 innych filmów, m.in. "Białej odwagi" Marcina Koszałki, "Kuleja. Dwóch stron medalu" Xawerego Żuławskiego, "Lanego poniedziałku" Justyny Mytnik czy polskiego kandydata do Oscara - "Pod wulkanem" Damiana Kocura.
."Dla twórców filmu, którzy w empatii i odwadze widzą i pokazują człowieka, gdy inni odwracają wzrok" - stwierdziło jury w uzasadnieniu. Twórcy obrazu odebrali także nagrodę publiczności i statuetkę za najlepszy dźwięk (Roman Dymny). Reżyserka nie mogła osobiście odebrać nagrody, przekazała list, który odczytano na scenie.
„Sytuacja na granicy białoruskiej nie zmieniła się po zmianie władzy” - przekazała Agnieszka Holland.
Agnieszka Holland skrytykowała rząd Tuska podczas festiwalu w Gdyni
"Nasz film przyniósł nam przez ten rok, który upłynął od jego premiery, rok wiele satysfakcji objechał cały świat i wszędzie był przyjmowany z wielkimi emocjami przez widzów i krytykę” – komentowała reżyserka. „Przyniósł też wiele bólu. Pracując nad nim i pokazując go, zetknęliśmy się z bezmiarem nieszczęść, cierpienia, przemocy, kłamstwa, pogardy i dehumanizacji. Ten ból wciąż trwa. Sytuacja na granicy białoruskiej nie zmieniła się po zmianie władzy, a pod pewnym względami zmieniła się na gorsze” – oceniła.
Zdaniem autorki „Zielonej granicy”, „nienawistna i podsycająca strach propaganda nie prowadzi do rzeczywistego rozwiązania kryzysu ani geopolitycznego, ani humanitarnego”.
„Służy zapewne doraźnym celom wyborczym, ale roznieca nastroje ksenofobii, rasizmu i nacjonalizmu, które rozlewają się już po całej Europie i prowadzą do jej szybkiego brunatnienia. Polska staje się znów polem, gdzie faszyzujące grupy obywateli z biernym przyzwoleniem państwa organizują pogromy na ludzi o innym kolorze skóry, ale i na tych, którzy ich ratują i pomagają im, płacąc za to często najwyższą cenę” – stwierdziła.
Kolejna krytyka rządu. Tym razem z powodu prawa aborcyjnego
- Ostatnio trochę podróżowaliśmy z filmem. Usłyszałem gdzieś zdanie, że ten obraz rozgrywa się w czasach, gdy aborcja była jeszcze nielegalna. Odparłem, że w kraju, w którym mieszkam, wciąż tak jest. Pytany dlaczego, przyznałem, że nie wiem. Zastanawiam się, dlaczego skoro rząd się zmienił, nie zmieniła się ustawa. Czy chodzi o to, że koalicja nie potrafi się dogadać, prezydent ma prawo weta, czy chodzi o Kościół, moralność? Bardzo bym chciał, żeby politycy przestali się martwić o moralność obywateli. Sądzę, że zawsze lepiej wyjdzie, jeśli będziemy mieć wolność wyboru - mówił oklaskiwany Magnus von Horn, zdobywca Srebrnych Lwów, nawiązując do wciąż obowiązującego w Polsce surowego prawa aborcyjnego. „Dziewczyna z igłą” to czarno-biały film. Rzecz dotyczy horroru zakończonego sądowym procesem, w wyniku którego trzydziestoparoletnia kobieta została skazana na karę śmierci.
Nagrody na 49. Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni
Wcześniej Szafirowymi Lwami dla najlepszego tytułu w Konkursie Perspektywy doceniono "Rzeczy niezbędne" Kamili Tarabury. To nagroda przyznana po raz pierwszy.
Platynowe Lwy za całokształt twórczości odebrał reżyser, współzałożyciel Mistrzowskiej Szkoły Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy Wojciech Marczewski. W przeszłości twórca dwukrotnie sięgał w Gdyni po Srebrne Lwy - w 1979 r. za "Zmory" i w 1981 r. za "Dreszcze". Na koncie ma także m.in. Złote Lwy z 1990 r. za "Ucieczkę z kina Wolność" oraz Srebrnego Niedźwiedzia zdobytego w 1982 r. podczas Berlinale.
Statuetki za reżyserię, scenariusz (Łukasz M. Maciejewski i Marcin Koszałka), drugoplanową rolę męską (Julian Świeżewski) i główną rolę kobiecą (Sandra Drzymalska) przyznano "Białej odwadze" Koszałki.
Najlepszym aktorem pierwszoplanowym został Jacek Borusiński, który zagrał we "Wróblu". Laureatką nagrody za debiut lub drugi film została Mara Tamkovych, twórczyni "Pod szarym niebem". Za najlepszy montaż doceniono Sebastiana Mialika ("Wrooklyn Zoo"), a za charakteryzację - Agnieszkę Hodowaną ("Kulej. Dwie strony medalu").
W przemówieniu wieńczącym uroczystość ministra kultury i dziedzictwa narodowego Hanna Wróblewska podziękowała organizatorom wydarzenia. - Wierzę w kulturę, sztukę, kino. Wierzę w artystów i artystki. Wierzę w ekipy, które pokazują nam to, czego inni nie chcą zobaczyć. Wierzę w filmy, które poruszają serca, umysły i sumienia. Przed nami rok wytężonej pracy i 50., jubileuszowy festiwal. A na sam koniec powiem, trawestując słowa Wojciecha Marczewskiego, które padły z ekranu: niech nikt nie będzie nam cenzorem - podsumowała.
ja
Komentarze
Pokaż komentarze (134)