Straż sąsiedzka ma być uzupełnieniem, nie zastąpieniem policji, I musi działać w ramach prawa. fot. policja.gov.pl, zdjęcie ilustracyjne.
Straż sąsiedzka ma być uzupełnieniem, nie zastąpieniem policji, I musi działać w ramach prawa. fot. policja.gov.pl, zdjęcie ilustracyjne.

"Straż sąsiedzka potrzebna, ale samosąd jest zaprzeczeniem tej idei" (WYWIAD)

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 23
Straże sąsiedzkie i społeczne patrole mogą być bardzo pożyteczne, jak ochotnicze straże pożarne, muszą też jednak tak jak OSP działać według określonych przepisów, muszą je ograniczać bezwzględne ramy prawne. Ich celem ma być ochrona prawa i porządku publicznego. Samosąd, wyzwiska, przemoc fizyczna są porządku prawnego zaprzeczeniem – mówi Salonowi 24 nadkom. st.sp. Dariusz Loranty, ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa, Środkowoeuropejskiego Instytutu Badań i Analiz Strategicznych CIRSA (Central European Institute of Research and Strategic Analysis.

Niedawno na naszych łamach chwalił Pan pomysł straży obywatelskich, które powołali mieszkańcy Wielkopolski w związku z agresywnymi działaniami niektórych cudzoziemców. Teraz, w Żyrardowie sprawa wymknęła się spod kontroli. Uczestnicy tzw. patrolu obywatelskiego mieli według relacji medialnych wznosić antyimigranckie hasła, wpaść do hostelu i pobić ludzi, którzy legalnie pracują w polskich przedsiębiorstwach. Pachnie samosądem?

Nadkom. Dariusz Loranty: Pragnę podkreślić, że nie znam dokładnie sprawy żyrardowskiej, natomiast jeśli faktycznie doszłoby gdziekolwiek na kimkolwiek do linczu, samosądu, to jest to oczywiście sytuacja niedopuszczalna. Ja owszem, chwaliłem działanie Wielkopolan, którzy zorganizowali się w celu ochrony własnego bezpieczeństwa, ale nieprzypadkowo porównywałem to do Ochotniczych Straży Pożarnych. Bo nie ma żadnych przeciwwskazań prawnych dla powoływania społecznych organizacji zajmujących się porządkiem publicznym, jednak muszą one, tak, jak OSP, działać według określonych przepisów prawa. Więc bardzo dobrze, niech powstają straże sąsiedzkie, społeczne patrole, ale muszą je ograniczać bezwzględne ramy prawne.

Na czym te bezwzględne ramy prawne powinny polegać?

Jeszcze raz podkreślę, że nie ma przeciwwskazań, by takie organizacje powstawały, ale to nie jest policja, ani nawet nie agencja ochrony. Taka straż obywatelska nie ma żadnych uprawnień do zastosowania środków przymusu bezpośredniego. Może mieć tylko i wyłącznie prawo do stosowania powiadomienia policji i może zastosować tak zwany areszt obywatelski, czyli ujęcie. Przede wszystkim jednak musi być formalnie zarejestrowana. Nie może być tak, że grupa kilku osób się skrzyknie, spontanicznie uzna, że robi obywatelskie patrole, po czym kogoś bije, narusza prawo, wznosi jakieś okrzyki. Aby straż obywatelska miała sens, musi być powołane stowarzyszenie, które jest bardzo łatwo zarejestrować w każdym powiecie w Polsce. Stowarzyszenie takie musi mieć określone cele i odpowiedni nadzór nad sobą.


Tylko jak ochotnicza straż obywatelska miałaby skutecznie działać, skoro nie może nikogo zatrzymać?

Każdy taki patrol musiałby ściśle współpracować z policją. Członkowie takiego patrolu powinni mieć bardzo wyraźne i dobre oznaczenie. Tak, by wszyscy wiedzieli, że mają do czynienia ze strażą mieszkańców. Wszyscy, którzy wychodzą kontrolować ulice, powinni być zgłoszeni z imienia i nazwiska we właściwym komisariacie. I jeśli dana straż realizuje jakiekolwiek działania, musi to robić w ramach obowiązującego w tym momencie prawa. A w tym momencie prawo jest czytelne. Patrol musi informować policję o zaistniałym zdarzeniu, zagrożeniu. Taka straż obywatelska nie może nikogo zatrzymać, to domena policji. Członkowie patrolu mogą tylko i wyłącznie dokonać ujęcia danej osoby, czyli chwilowego zatrzymania, do czasu niezwłocznego przekazania danej osoby w ręce organu upoważnionego, czyli policji. We współpracę z ochotniczą strażą mogłaby też być zaangażowana straż miejska bądź gminna. Jeżeli będzie to ujęte w tego typu ramy prawne, to takie ochotnicze formacje dbające o bezpieczeństwo, będą doskonale służyły wspólnemu dobru i bezpieczeństwu publicznemu. Pod warunkiem, że nie nastąpi przekroczenie granic.

Samosąd, wyzwiska i okrzyki wobec obcokrajowców są nawet nie przekroczeniem, ale totalnym zlekceważeniem jakichkolwiek granic i norm prawnych?

Oczywiście, że tak. Społeczne działania na rzecz bezpieczeństwa nie mogą polegać na samosądzie, pretensji do kogoś, wzajemnych rozliczeniach. Chodzi o to, żeby różne osoby nam nie zagrażały. I nie mam tu na myśli cudzoziemców przebywających w Polsce, ale każdego, kto chce naruszyć nasze dobro i porządek publiczny. Nieważne, jakie ten ktoś ma poglądy, kolor skóry, jakiej jest narodowości. Chodzi o bezpieczeństwo obywateli. Agresja, łamanie prawa, samosąd, są dbałości o porządek publiczny zaprzeczeniem. Jeśli jest domniemanie winy, to są odpowiednie przepisy dotyczące postępowania przygotowawczego. Przypomnę, że nawet straż miejska czy gminna nie ma prawa podejrzanego zatrzymać. Może jedynie delikwenta ująć, następnie przekazać policji, która dopiero może osobę zatrzymać. Od badania winy, udowadniania jej, są stosowne organy. A więc straż miejska (obywatelska działałaby na podobnych zasadach) może kogoś ująć i przekazać policji, która dokonuje zatrzymania. Prokuratura stawia zarzuty, a sąd może aresztować, orzeka też o winie, bądź niewinności. A wracając do początkowego zagadnienia, jak najbardziej społeczna, ochotnicza ochrona obywateli może być bardzo przydatna. Musi jednak działać w celu ochrony prawa i zgodnie z przepisami, a nie na przekór im, nie może dochodzić do samosądów, agresji, przemocy fizycznej, ani innych nadużyć.


zdj. Straż sąsiedzka ma być uzupełnieniem, nie zastąpieniem policji, i musi działać w ramach prawa. fot. policja.gov.pl, zdjęcie ilustracyjne.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj23 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo