fot. PAP/Marcin Obara
fot. PAP/Marcin Obara

Kierwiński sam ułożył scenariusz. Tusk wykorzystał jego "parcie na szkło"

Redakcja Redakcja Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 23
Marcin Kierwiński oficjalnie został już pełnomocnikiem rządu ds. odbudowy po powodzi. Nominację wręczył mu prezydent Andrzej Duda. Stronnicy Kierwińskiego biegają po mediach i snują w rozmowach wizje, że w przyszłości zostanie on albo premierem albo prezydentem Warszawy. – Baśnie z tysiąca i jednej nocy – mówi krótko wpływowy polityk PO. Rozmawiał z nim Mariusz Kowalewski.

Powrót Marcina Kierwińskiego do krajowej polityki to jedna z największych niespodzianek i tajemnic Koalicji Obywatelskiej. – Logiki tutaj nie ma. Jest za to dużo próżności i samouwielbienia – słyszymy od polityka PO.

– Marcin wrócił, bo ma obiecane, że zostanie najpierw komisarzem Warszawy, a później prezydentem stolicy. Jest też drugi wariant. W nim może być nawet premierem - to opinia stronnika Kierwińskiego. A jego przeciwnik mówi tak: - Nikt, a już na pewno premier Donald Tusk, nic mu nie obiecał. Kierwiński sam sobie ten scenariusz ułożył. I najlepsze jest, że w tę własną wersję uwierzył.


Samotność w Brukseli

Osoby z otoczenia Marcina Kierwińskiego rozpowiadają wersję, według której był on wręcz proszony przez Tuska o powrót do kraju. W zamian szef rządu miał mu obiecać różne frukty, które wydarzą się w przyszłości.

Pierwsza wersja, którą usłyszeliśmy, mówi, że Marcin Kierwiński zostanie najpierw komisarzem, a później kandydatem PO na prezydenta Warszawy. O ile oczywiście Rafał Trzaskowski wygra wybory i zostanie prezydentem Polski. – Oni w tych swoich analizach nawet nie założyli tego, że Rafał nie będzie kandydatem na prezydenta Polski. Mało tego, oni założyli czas dokonany, którego nigdy się nie zakłada. Szczególnie w polityce – śmieje się polityk PO z frakcji, która nie sprzyja Kierwińskiemu.

- Marcin będzie albo prezydentem Warszawy, albo premierem. Za rok zastąpi tego, kto weźmie Duży Pałac – mówi nam osoba z otoczenia Kierwińskiego.

Polityk PO, kiedy to słyszy, wybucha śmiechem: - A ja będę papieżem. Ma takie same szanse powodzenia, jak ten ich plan - dodaje.

- Decyzja o powrocie Kierwińskiego do Polski wynikała z jego próżności i z tego, że kadry u nas są, jakie są. Premier rzeźbi z tego, co ma – mówi nam inny działacz PO. – Ale każdy, kto zna Tuska, wie, że on nikomu niczego nie obiecuje. Więc informacje o tym, że ma obiecane to albo tamto, są baśnią z tysiąca i jednej nocy.


Kierwiński i blask fleszy

Kierwiński lubi media, lubi blask fleszy i lubi być w centrum uwagi. Zostając europosłem wszystko to stracił. Media z dnia na dzień przestały się nim interesować. – Nie był już tak jak wcześniej zapraszany do telewizji. Stał się politykiem drugiego, a nawet trzeciego planu – opowiada nam nasz rozmówca. - Kierwiński razem ze swoimi ludźmi ułożyli sobie taki scenariusz. Liczą, że będąc pełnomocnikiem znowu wróci do mediów, w których będzie brylował – słyszymy.

- Oni w ogóle nie zakładają, że ten projekt może się nie udać.  Nie widzą żadnych trudności, które zaraz się pojawią. Temat powodzi szybko zniknie z pierwszych stron gazet. Przyjdzie szara rzeczywistość. Trzeba będzie godzić spory z samorządowcami, którzy będą chcieli więcej i więcej pieniędzy – opowiada nasz rozmówca.

I tę próżność i parcie na szkło miał wykorzystać Donald Tusk, proponując mu tekę pełnomocnika ds. odbudowy po powodzi.


Cień ABW

Nasi rozmówcy z PO porównują powrót Kierwińskiego do jego nagłego odwołania i zesłania do Brukseli. Tamta decyzja była w partii dużym zaskoczeniem. Wówczas plotkowano, że Tusk zdecydował się na taki ruch, bo Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego przeciągała wydanie poświadczenia bezpieczeństwa dla Kierwińskiego. Będąc szefem MSWiA mógł on przeglądać tajne dokumenty, ale tylko dlatego, że dostał tzw. warunkową zgodę od premiera. – Zgodnie z prawem, jako jego przełożony, mógł mu dać taki dostęp – opowiadała nam wtedy osoba z KPRM.

Sam Kierwiński nie udzielił nam wtedy odpowiedzi na pytanie, dlaczego ABW przedłużała postępowanie sprawdzające w jego sprawie. Osoby z jego otoczenia tłumaczyły nam to tym, że w Agencji pracowało wówczas dużo funkcjonariuszy kojarzonych z PiS, które przeciągały, bez wyraźnego powodu, decyzję w sprawie wydania dostępu do dokumentów tajnych i ściśle tajnych.

Mariusz Kowalewski

Zdjęcie: Marcin Kierwiński został powołany na ministra - członka Rady Ministrów, pełnomocnika rządu ds. odbudowy po powodzi, fot. PAP/Marcin Obara

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj23 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Polityka