fot. Rafako
fot. Rafako

Rafako "zarżnęła" państwowa spółka. Blisko 700 osób może stracić pracę

Redakcja Redakcja Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 30
Przedstawiciele zarządu Rafako potwierdzili złożenie wniosku o upadłość. Jako bezpośredni powód podają działanie spółki skarbu państwa JSW Koks, która skorzystała z gwarancji bankowej na realizowany kontrakt, wskutek czego firma przestała być wypłacalna. Łączna kwota zobowiązań Rafako to już 675 mln zł.

"Wrogi krok" JSW Koks w stosunku do Rafako

Prezes Rafako Maciej Stańczuk wyjaśniał, że spółka JSW Koks zdecydowała się wypowiedzieć prowadzone od dwóch lat mediacje przed Prokuratorią Generalną ws. budowy elektrociepłowni w Radlinie. - JSW Koks pobrała z wpłaconej przez Rafako kaucji gwarancyjnej kwotę 20 milionów zł oraz zażądała wypłaty gwarancji w kwocie 35 mln zł. Gwarancja była zabezpieczeniem wykonania budowy elektrociepłowni w Radlinie. Bank, który udzielił gwarancji wypłacił już na początku tygodnia te środki - powiedział.

Jak wskazał, był to ze strony JSW Koks "wrogi krok" pozbawiający Rafako podstawowego źródła przychodów, którym spółka jeszcze dysponowała i uniemożliwiający jej prowadzenie z wierzycielami negocjacji dotyczących restrukturyzacji. - W efekcie, z powodu utraty płynności finansowej, niemożliwe stało się zrealizowanie planu zarządu Rafako, którego celem było oddłużenie spółki, żeby możliwe było pozyskanie inwestora strategicznego, a w efekcie powrót na rynek - zaznaczył.

JSW Koks wyjaśnia z kolei, że "decyzja była poprzedzona szeregiem analiz zewnętrznych ekspertów, a także analizą całokształtu okoliczności związanych z dotychczasową realizacją umowy przez Rafako, przy uwzględnieniu aktualnej sytuacji Wykonawcy oraz narastających opóźnień względem deklarowanych JSW Koks terminów zamknięcia poszczególnych prac".


Niezakończona inwestycja w Radlinie

JSW Koks podkreśla, że pomimo zwiększenia wartości umowy, inwestycja nie została zakończona. "Tym samym nie zostały osiągnięte kluczowe kamienie milowe, w tym np. synchronizacja bloku, a także odnotowywane są ciągłe opóźnienia realizacji prac, które podają w wątpliwość możliwość zarówno zakończenia inwestycji w terminie, jak i w już podwyższonym budżecie" – czytamy dalej. "Odnotować należy, że ostatnio przedłożony przez Rafako harmonogram po raz kolejny wydłuża termin zakończenia inwestycji i nie uwzględnia przy tym istotnych obszarów wykonawczych" – tłumaczy firma.

Prezes Rafako podkreślił, że decyzja JSW Koks jest tym bardziej niezrozumiała, że jest w dłuższej perspektywie niekorzystna dla niej samej. "JSW Koks wygenerowała sobie gigantyczne problemy. Do zakończenia projektu, który leżał w odpowiedzialności Rafako niewiele nam brakowało. pozostała synchronizacja bloku z siecią, która miała nastąpić do połowy listopada" - zaznaczył.

W ocenie Stańczuka JSW Koks kosztem Rafako poprawi swoją sytuację płynnościową tylko "na chwilę". "Projekt, który miał szansę zostać skończony w ciągu niecałych dwóch miesięcy, w obecnej sytuacji przesunie się znacznie w czasie - nawet o 2-3 lata, ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami dla mieszkańców Radlina, którzy mieli mieć zapewnione ciepło" - dodał.


Opalana gazem koksowniczym elektrociepłownia budowana przez Rafako ma zastąpić ciepłownię "Marcel" zbudowaną w 1908 roku, która nie spełnia współczesnych standardów i musi zostać wyłączona do 2025 r. "Nie rozumiemy jak można wyrzucić głównego wykonawcę przy zaangażowaniu projektu na poziomie 99 proc." - podkreślił. Według prezesa Rafako, uzyskanie przez odbiorcę certyfikacji nowego bloku bez udziału głównego producenta będzie bardzo trudne.

Obecny na konferencji wiceprezes Rafako Cezary Klimont wskazał z kolei, że kontrakt z JSW Koks nie był podczas realizacji waloryzowany, mimo wzrostu kosztów materiałów, a także zmian w samym projekcie.

- Kiedy 5 lat temu kontrakt na budowę elektrociepłowni w Radlinie był podpisywany, inwestycja była warta ok. 250 mln. Przez kolejne lata JSW Koks zmieniała zakres projektu, rozszerzając go, a kwota urosła do 500 mln zł. Ten projekt to nie jest sprzedaż standardowego kotła, ale elektrociepłownia szyta na miarę i istotnie modyfikowana zgodnie z potrzebami odbiorcy - podkreślił Klimont.

- Projekt jest bardzo skomplikowany, a jego założenia były wielokrotnie zmieniane przez JSW. W efekcie projekt był autorski, dedykowany tylko tej lokalizacji warunków. Wejście zastępczego inwestora będzie bardzo trudne – mówi prezes Rafako.


Rafako zadłużone na 675 mln zł

W ocenie Klimonta utrata płynności przez Rafako powoduje również utratę wiarygodności firmy, a tym samym brak możliwości zdobycia portfela nowych zamówień, dzięki którym możliwe byłoby zaspokojenie wierzycieli.

Łączna kwota zobowiązań Rafako to już 675 mln zł. Z tego ponad 500 mln zł to zobowiązania wynikające z układów zawartych przez firmę - 470 mln zł z tytułu zobowiązań układowych i 35 mln zł wypłaconych przez Alior na rzecz JSW Koks. Bieżący dług spółki obejmuje również zobowiązania wobec litewskiej spółki VKJ, w wysokości 70 mln zł. Spółka otrzymała również 100 mln zł pomocy publicznej, którą będzie musiała spłacić.

- Pracownicy będą zaopiekowani. Są pieniądze na wypłaty na najbliższe miesiące. Nie wiemy, co dalszej przyszłości zrobi syndyk masy upadłościowej, który zapewne przyjdzie do spółki - mówił podczas czwartkowej konferencji prasowej Cezary Klimot.

Według zarządu Rafako podjęcie uchwały ws. złożenia wniosku o upadłość jest obecnie jedynym rozwiązaniem, które najszerzej może ochronić interesy zarówno firmy, jak i jej wierzycieli, akcjonariuszy oraz pracowników.

W środę przed północą zarząd Rafako poinformował w komunikacie giełdowym o podjęciu decyzji o niezwłocznym złożeniu wniosku o ogłoszenie upadłości spółki w związku z utratą zdolności do wykonywania wymagalnych zobowiązań firmy.

Minister aktywów państwowych zapowiada interwencję

 Maciej Stańczuk prezes Rafako, skarżył się, że nikt z władz nie chce rozmawiać na temat przyszłości zakładu. W czwartek minister aktywów państwowych Jakub Jaworowski poinformował, że będzie rozmawiał o Rafako z Agencją Rozwoju Przemysłu. Na antenie radia TOK FM stwierdził jednak, że "odpowiedzialność spoczywa na zarządzie". Rafako nie jest bowiem spółką pod nadzorem resortu aktywów państwowych.

- Państwo pod wieloma rządami robiło wiele wysiłków, by spółkę ratować. Tu jest kwestia pomocy publicznej 100 mln zł, którą przyznało Ministerstwo Rozwoju i Technologii, więc być może MRiT ma jakieś pole manewru, żeby działać. Pomoc ta została udzielona przez Agencję Rozwoju Przemysłu - powiedział Jaworowski.

Nie oczekujemy żadnej interwencji ze strony premiera - zarzeka się Stańczuk, kiedy przypomniano mu dawne słowa premiera Tuska o ratowaniu Rafako. - Oczekujemy natomiast rozsądnego i racjonalnego zachowania się ze strony spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa - mówi prezes Rafako.  - Chodzi o to, by spółki Skarbu Państwa - jak JSW Koks i właśnie Rafako - nie podstawiały sobie nóg - dodał.


Ale na spółce ciążą i inne problemy, choćby sprawa z powiązaną z o. Rydzykiem fundacją Lux Veritatis, z którą firma walczy w sądzie o wypłatę 20 mln zł w związku z budową Muzeum "Pamięć i Tożsamość".

Rafako to spółka akcyjna, notowana na GPW, większość akcji należy - wg informacji zarządu do obligatariuszy upadłej spółki PBG. Jest wykonawcą bloków energetycznych i producentem urządzeń dla energetyki. Rafako to jeden z największych pracodawców w regionie Raciborza. Jeszcze w 2020 roku zatrudniał ponad 1500 pracowników. W związku z trudnościami spółki załogę zredukowano i dziś zakłady zatrudniają dokładnie 691 osób.

ja

Na zdjęciu widok zakładu w Raciborzu z lotu ptaka. Fot. Rafako S.A.

Czytaj także:

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj30 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (30)

Inne tematy w dziale Gospodarka