Świdnicka prokuratura prowadzi postępowanie sprawdzające ws. przerwania zapory ziemnej suchego zbiorniku w Stroniu Śląskim na potoku Morawka. W niedzielę 15 września woda zniszczyłą tamę i w konsekwencji spustoszyła Stronie Śląskie oraz kolejne miejscowości.
Prokuratura prowadzi śledztwo ws. zniszczonej tamy
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Świdnicy prok. Mariusz Pindera przekazał w czwartek, że prokuratura sprawdzi, czy zachodzi podejrzenie spowodowania katastrofy na tamie w Stroniu Śląskim "w sposób zawiniony, w skutek działań czy zaniechań ze strony człowieka". Pindera powiedział, że w najbliższym czasie w tej sprawie najprawdopodobniej zostanie wszczęte śledztwo.
"Zbieramy dokumentację w tej sprawie od Wód Polski, samorządów, organów nadzoru budowalnego. Ustalmy też kwestie techniczne związane z możliwością przeprowadzenia oględzin tamy i okolicy" - powiedział prokurator.
Burmistrz Kłodzka atakuje Wody Polskie. Jest odpowiedź
Szefowa Wód Polskich oświadczyła, że władze Stronia Śląskiego dostały w sobotę 14. września br. wiadomość o rosnącym zagrożeniu na zaporze na rzece Morawce. Dodała też, że ponowne ostrzeżenie operator zapory przekazał do lokalnych sztabów kryzysowych o godz. 7.00 w niedzielę. "Zapora pękła o godz. 11.45, ale w momencie przelania się wód jest już za późno na zorganizowaną ewakuację" - powiedziała.
Prezes nie zgodziła z zarzutem burmistrza Kłodzka Michała Piszka, który w RMF FM zaznaczył, że "tama w Stroniu Śląskim została niedopilnowana, a ludzie narażeni na niebezpieczeństwo". Włodarz obarczył tym samym Wody Polskie o rozmiar tragedii. Zwrócił uwagę, że samorządy zostały za późno poinformowane o możliwej katastrofie. Kopczyńska przekazała, że w przeciwieństwie do Stronia Śląskiego, władze Jarnołówka i Paczkowa zarządziły ewakuację zaraz po telefonie operatora Wód Polskich.
Z kolei wiceprezes przedsiębiorstwa Mateusz Balcerowicz wyjaśnił, że w momencie przelania się zbiornika retencyjnego obsługa zapory ma obowiązek wyłączyć wszystkie urządzenia, odciąć prąd i ewakuować się jak najszybciej.
Szefowa Wód Polskich pracuje tam od 2018 roku
Szefowie Wód Polskich przyznali, że w firmie nie ma alternatywnej łączności np. satelitarnej czy radiowej takiej, jaką dysponuje np. Policja, Straż Pożarna czy GPPR. "Nikt po prostu jej nie kupił, nikt o to nie zadbał" - powiedziała Kopczyńska, dodając, że porządkowaniem sytuacji w Wodach Polskich zajmuje się dopiero od 8 miesięcy.
Wcześniej Kopczyńska w latach 2018-2021 zajmowała stanowisko zastępcy prezesa Wód Polskich ds. Zarządzania Środowiskiem Wodnym. W 2021 roku została Kopczyńska została wicedyrektorką ds. Państwowej Służby Bezpieczeństwa Budowli Piętrzących w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej – Państwowym Instytucie Badawczym.
MB
Fot. Powódź w Stroniach Śląskich. Źródło: PAP/Maciej Kulczyński
Inne tematy w dziale Społeczeństwo