Prezydent Krakowa Aleksander Miszalski w swoim gabinecie
Prezydent Krakowa Aleksander Miszalski w swoim gabinecie

Katastrofa w finansach Krakowa. "Budżet trzeba radykalnie uzdrowić"

Redakcja Redakcja Głos Regionów Obserwuj temat Obserwuj notkę 52
- W wielu kategoriach, jeśli chodzi o duże miasta, Kraków jest liderem, wiceliderem, najczęściej w pierwszej trójce. Niestety, jeśli chodzi o miejskie finanse, to mamy katastrofę. - mówi Prezydent Krakowa, Aleksander Miszalski, w wywiadzie dla Salon24. Zdradza zarys planowanej reformy budżetu oraz wizji transportu w Krakowie i walce ze smogiem. Pytamy też kwestie przyszłości stadionu Wisły Kraków oraz wpływu turystyki na miasto. Z Prezydentem Krakowa rozmawiał Piotr Paciorek.

Salon24: Przez kraj przechodzi fala powodziowa. Mimo podtopień, Kraków miał sporo szczęścia. Czy włączyliście się w pomoc innym samorządom? 

Prezydent Aleksander Miszalski: Od pierwszego dnia powodzi Kraków aktywnie wspiera regiony dotknięte tragedią. Jesteśmy w kontakcie z Urzędem Marszałkowskim Województwa Dolnośląskiego i innymi miastami z regionu dotkniętego powodzią. Wysłaliśmy już 9 tirów darów oraz pomoc techniczną, m.in. agregaty pompowe i worki na piasek do Wrocławia. Nasi pracownicy pomagają oceniać straty oraz naprawiać infrastrukturę. Strażacy z OSP Tyniec działają w Krosnowicach, a ekipy MPO Kraków wspierają Dolny Śląsk w porządkowaniu terenów po powodzi. W obliczu tej tragedii nie pozostajemy obojętni.

Katastrofa w finansach Krakowa

S24: Niedługo mija pół roku Pana urzędowania w Krakowie. Czy to będzie powód do świętowania?

Aleksander Miszalski: Stan Krakowa jest bardzo dobry. Jesteśmy liderem, wiceliderem, najczęściej w pierwszej trójce, jeśli chodzi o duże miasta w wielu aspektach. W kulturze, w edukacji, w ekonomii, w gospodarce i w demografii.


Niestety jest jeden poważny problem, którym są finanse. I tutaj mamy katastrofę. Mówię to jasno i wyraźnie: na nic nie ma pieniędzy. Budżet, który odziedziczyłem po prezydencie Majchrowskim nie spina na jakieś miliard złotych. Miasto potrzebuje kroplówki, dlatego niedługo planujemy pożyczkę. Co więcej, przymiarki do następnego budżetu już pokazują, jak ciężko będzie go zbilansować. Niestety przez ostatnie dwa lata, patrząc w analitykę, bardzo mocno został zadłużony.

S24: Z jakiego powodu?

Aleksander Miszalski: O to trzeba pytać pana prezydenta Jacka Majchrowskiego. Tu nie chodzi o przeinwestowanie. Inwestycje były na podobnym poziomie, ale o wydatki bieżące, które nagle zaczęły rosnąć w sposób zupełnie niewspółmierny.

S24: Czy mogło mieć to związek np. z pandemią, może wojną w Ukrainie?

Aleksander Miszalski: Gdyby to była przyczyna, to problem dotyczyłby pewnie większości polskich miast. Oczywiście, że wszędzie rosły bieżące wydatki, chociażby ze względu właśnie na inflację. Jednak, kiedy patrzymy na współczynniki w Krakowie, to relacja wydatków bieżących zestawiona wydatkami majątkowymi rosła zupełnie nieadekwatnie wobec innych miast. W związku z tym problem musiał być jakiś inny. Współczynniki pokazują, że Kraków inaczej gospodarował finansami przez ostatnie dwa lata.

S24: Panie prezydencie, to brzmi jakby Kraków potrzebował wielkiego audytu?

Aleksander Miszalski: I właśnie w tej chwili kończymy taki audyt. Dokument jest już prawie gotowy. To blisko 200 stron. Analizujemy m.in. miejskie przetargi, czynsze za nieruchomości, politykę antymobbingową. Myślę, że do końca września zostanie zaprezentowany mieszkańcom Krakowa. Nad dokumentem pracuje zespół 20 urzędników, którzy sprawdzają, jak rozdysponowano 9 miliardów w Krakowie. Nie korzystamy z pomocy zewnętrznych kancelarii, robimy to własnymi siłami, nie wydając na to środków z budżetu miasta.

Pełen audyt na koniec września

S24: Widzę, że ma Pan sporo wątpliwości do zarządzania Krakowem w przeszłości. Jaka więc będzie Pana strategia przywracania ładu i porządku? Kraków trzeba ratować, zrobić radykalne zmiany w miejskich spółkach, magistracie?

Aleksander Miszalski: Miasta nie trzeba ratować, sytuację oceniam po prostu po wskaźnikach. Są wskaźniki, które są rewelacyjne i jest się z czego cieszyć. Mamy najlepszą demografię w całej Polsce. Gospodarczo też jest bardzo dobrze. To jest dobra baza i będzie na czym budować. Natomiast finansowo trzeba ten budżet radykalnie uzdrowić. Przedstawię plan na podstawie audytu i analizy, później go zrealizuję. Nie można inaczej, bo to oznaczałoby, że robi się nie na podstawie wiedzy, tylko na podstawie emocji albo polityki. A ja nie chcę tego tak robić.

Co do spółek miejskich to mógłbym oczywiście zwolnić połowę urzędników i powiedzieć, że akurat tę losową grupę wybrałem, tak naprawdę, zanim sprawdzę, jak pracują. Mógłbym oczywiście to robić też na podstawie doniesień medialnych albo tego czy kogoś lubię, czy nie lubię, albo kto o kimś coś mówi. Wtedy to jednak byłoby pozorowane działanie pod publiczkę. A ja będę robił zmiany, ale na podstawie sprawdzonych informacji i ocen. Tak, będzie reforma urzędu, będzie reforma magistratu. Będą działania w kontekście spółek, także personalne.


Będą też działania oszczędnościowe i pomysły na zwiększanie dochodów Krakowa. W tej chwili zbliżamy się do końca pierwszej części procesu. Tak jak wspomniałem, na koniec września przedstawimy audyt, potem zaczniemy działania. Mogę ujawnić, że od 1 stycznia planuję wprowadzenie nowej struktury.

S24: Wprawdzie nasze miasta nie są jeszcze w czołówce najbardziej zakorkowanych miast Europy, ale widać w Polsce zmianę podejścia miejskich włodarzy do kierowców. Jaka jest Pańska wizja transportu w Krakowie? Czy będzie Pan chciał, aby krakowianie przesiedli się do tramwajów, a w przyszłości do metra?

Aleksander Miszalski: Ja sam 10 lat temu przesiadłem się na rower. Stwierdziłem, że jest szybko, ekologicznie, zdrowo i tanio. Natomiast transport w mieście to nie jest kwestia tego, czego ja jestem zwolennikiem. To jest kwestia racjonalnych faktów.

Najbardziej efektywnym transportem w miastach, szczególnie w tych, w których jest mało miejsca i mało przestrzeni, jest transport zbiorowy. Kraków należy do takich miast. W związku z tym musimy stawiać na transport zbiorowy, oczywiście nie idąc na wojnę z kierowcami. Trzeba dać zmotoryzowanym alternatywę, czyli właśnie szybki i wygodny transport publiczny. W związku z tym każda inwestycja drogowa powinna powodować, że na tym konkretnym ciągu komunikacyjnym mniej osób wsiądzie do auta. Każdy bus pas wydzielamy czy budujemy po to, żeby ludzie wsiadający do autobusu byli szybciej niż ci, którzy jadą autem.

Metro jest kolejnym projektem, które ma szansę odciążyć centrum Krakowa z korków tramwajowych, które już w tej chwili nas spotykają. Więcej linii na pierwszą obwodnicę, czyli wokół Plant, nie wejdzie. Jedynie tunel jest w stanie rozładować ten ruch. Ta inwestycja oczywiście trochę potrwa, ale szacujemy, że w 2032- 2034 moglibyśmy otworzyć pierwszą linię.

W zeszłym tygodniu powołałem radę naukowo-techniczną do spraw metra, w której zasiada 18 profesorów, profesorek z całej Polski. To najlepsi specjaliści od tuneli, drgań, taboru, torów i geologii. Będą na bieżąco doradzać, a jeżeli będą potrzebne konkretne analizy, konkretne decyzje, to właśnie ci naukowcy będą podejmować decyzje.

Strefa Czystego Transportu w Krakowie

S24: Współczesny transport publiczny może być bardzo ekologiczny, co wprost przekłada się na czyste powietrze. Sezon jesienno-zimowy zbliża się wielkimi krokami, a Kraków zawsze wyświetlał się na tych niechlubnych mapach smogowych. Ma Pan plan na czyste powietrze w Krakowie?

Aleksander Miszalski: Jeżeli patrzymy na miasta w Polsce, z największą liczbą dni smogowych, to okazuje się, że coraz częściej te duże miasta i aglomeracje udaje się przewietrzać, a z problemem zmagają się mniejsze ośrodki. Aby oczyścić powietrze, Kraków zlikwidował czterdzieści tysięcy palenisk na paliwa stałe. To był proces rozłożony na lata, ale tak zwanych „kopciuchów” już praktycznie w Krakowie nie ma. Natomiast cały czas mamy problem ze smogiem.

Po pierwsze, tym nawiewanym z gmin ościennych. Nie chcę wymieniać ich z nazwy, bo te samorządy też walczą ze smogiem, ale po prostu mają mniejsze możliwości finansowe. Choćby z tego powodu proces oczyszczania Krakowa jeszcze potrwa. Dochodzą też zanieczyszczenia komunikacyjne, czyli tlenki azotu i to, co wychodzi z diesli. Ale ważne jest, aby podkreślić, że w Krakowie aż o 100 dni zmniejszyła się liczba dni ze smogiem.

Strefa czystego transportu jest jakimś tam krokiem w tym kierunku. Oczywiście nie wiadomo jeszcze czy ona wejdzie, bo muszą się na to zgodzić radni. Pamiętajmy, że zmiany już zostały odsunięte o rok.

W tej chwili jest przygotowana nowa uchwała o strefie czystego transportu. Jest bardziej liberalna, niezmuszająca tak restrykcyjnie do wymiany samochodów. Poddamy ją konsultacjom i mam nadzieję, że do 1 lipca przyszłego roku w Krakowie strefa czystego transportu zacznie obowiązywać.

Stadion Wisły musi na siebie zarabiać

S24: Zmieńmy trochę temat. Czego by nie mówić, Polska piłką nożną stoi. Kibice dużo mówią o kryzysie w Wiśle Kraków. Krakowskiej legendy nie ma w Ekstraklasie. Sporo się mówi o problemach finansowych klubu. Czy kibice mogą spodziewać się pomocy ze strony miasta?

Aleksander Miszalski: Jestem w stałym kontakcie panem Jarosławem Królewskim, czekam na dokumenty i propozycje, które obiecał mi przesłać. W dokumentach mają być przykłady i modele finansowania klubów sportowych przez inne miasta. Problem stadionu Wisły oczywiście jest, mamy świadomość, że Wisła płaci za niego całkiem sporo. Ale pamiętajmy, że ten stadion jest w ogóle nieskomercjalizowany.

Według mnie stadion miejski powinien oferować dużo więcej dla biznesu i pobierać pieniądze za usługi, których tam nie ma i nikt nie oferuje. Do dyskusji jest kwestia czy model zarządzania stadionem jest dobry? Czy to ewentualnie Wisła mogłaby być operatorem stadionu, czy jednak mamy zostawić stadion jako instytucję miejską?


To nie działało, to znaczy Zarząd Infrastruktury Sportowej w Krakowie nie wywiązywał się z tego zadania odpowiednio. Mamy tego świadomość, natomiast żeby dokonać zmian modelowych, musimy znać jakby trochę też stanowisko klubu w tym zakresie. Czy oni są gotowi, czy nie są gotowi wejść, no bo samo obniżenie czynszu to jest najłatwiejsze, co można zrobić. Ale tu nie o to chodzi, żeby obniżyć stęż czynsz, tylko żeby ten stadion zaczął na siebie zarabiać.

Obiekt został wybudowany z miejskich pieniędzy, inwestycja była bardzo kosztowna i teraz po prostu powinien zarabiać. Dlaczego na tym stadionie nie organizuje się na przykład koncertów, kiedy na innych stadionach można.

Natomiast, żebyśmy mieli jasność, po pierwsze jestem wiernym kibicem Wisły, na stadionie bywam dosyć często, mam bieżący kontakt z władzami klubu. Po drugie, uważam, że sport jest bardzo ważny w budowaniu marki miasta i tworzeniu kultury sportowej. Sport trzeba budować od profesjonalnego przez amatorski. Niestety przez te ostatnie lata w Krakowie akurat tego brakowało.

Efekt Netflixa w Krakowie?

S24: Polskie i światowe media społecznościowe obiegł film z wizyty w Krakowie aktorów światowego hitu Netflixa "Emily in Paris". Czy to była zaplanowana akcja promocyjna miasta? Kraków chce jeszcze więcej turystów?

Aleksander Miszalski: Rozmawiałem z przedstawicielem Netflixa w czasie Campusu Przyszłości i wtedy zostałem poinformowany o tym, że szykowana jest taka akcja. Bardzo się ucieszyłem, bo miasto nie zamawiało nic takiego w Netflixie.

Wiem, że część krakowian skarży się na zagranicznych turystów, ale nie jestem przekonany czy ci mieszkańcy orientują się w statystykach. Zagranicznych turystów w Krakowie po pandemii mamy 1/3 tego, co przed Covidem. Będę zawsze podkreślać, że goście z zagranicy dokładają się znacznie do naszego budżetu. Mamy pieniądze z podatków, mamy też znakomitą promocję, która wprost przekłada się na więcej inwestycji zagranicznych, na więcej studentów, pracowników, którzy później pracują w naszym mieście i zaczynają płacić podatki dla miasta. Już raz w czasie naszej rozmowy wspomniałem o tym, że Kraków jest jednym z niewielu miast, w których rośnie liczba mieszkańców. Jesteśmy z tego dumni, bo od demografii, szczególnie od tego młodego pokolenia, zależy to, czy nasze miasto się będzie rozwijać.

Sam oczywiście nie jestem za tym, żeby ściągać do Krakowa pijanych turystów, którzy rzeczywiście zachowują się kontrowersyjnie. Ale od radzenia sobie z nimi mamy przecie służby miejskie, straż miejską, od tego jest policja, od tego mamy burmistrza nocnego, który pracuje nad specjalnym planem działania w przypadku takich gości. Trzeba sobie z tymi problemami radzić, ale miasto musi też z turystyki korzystać..

S24: Bardzo dziekuję Panu za rozmowę.

Rozmawiał Piotr Paciorek

Fot: Aleksander Miszalski, Prezydent Krakowa.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj52 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (52)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo