Przed dwoma tygodniami Sean "Diddy" Combs, jeden z najsławniejszych amerykańskich raperów, został aresztowany pod zarzutami handlu ludźmi i stręczycielstwa. Teraz szereg gwiazd show-biznesów, które przyjaźniły się z artystą stanowczo odcina się od wszelkich powiązań z nim. Na liście są m.in. książę Harry, Leonardo DiCaprio i Justin Bieber. „Celebryci milczą, bo są śmiertelnie przerażeni” - komentują światowe media.
Sean „Diddy” Combs trafił za kraty. Bardzo poważne zarzuty
16 września Sean „Diddy” Combs, znany wcześniej jako Puff Daddy, jeden z najsławniejszych amerykańskich raperów, został aresztowany pod zarzutami działania w grupie przestępczej, handlu ludźmi oraz transportu osób w celu uprawiania prostytucji. Już wcześniej wobec rapera pojawiały się oskarżenia o dopuszczenie się szeregu nadużyć seksualnych – w tym wobec nieletnich.
CNN pokazało również scenę przemocy Diddy'ego wobec jego byłej już partnerki Cassie Ventury.
Popłoch wśród światowej sławy celebrytów. Reflektory na Kardashian, księcia Williama i DiCaprio
Władze podkreślają, że skala występków artysty jest tak wielka, że można mówić tu o „zorganizowanym imperium przestępczym”. W tym samym czasie oddech wstrzymał szereg amerykańskich gwiazd muzyki, kina i show-biznesu. Przez lata w towarzystwie Diddiego obracało się wiele znanych osób – media donoszą o jego powiązaniach z takimi nazwiskami, jak 50cent, Kesha, Jennifer Lopez, Ashton Kutcher, Beyonce, Jay-Z, Kim Kardashian, Paris Hilton, Mariah Carey, książę Harry, książę William czy Leonardo DiCaprio.
White Party, czyli orgie u Diddiego
Chociaż o tym, że huczne imprezy, znane jako White Party, organizowane przez rapera potrafią przypominać orgie, a w mediach co jakiś czas pojawiały się wstrząsające wyznania kobiet, które miały na nich być zastraszane bronią i zmuszane do seksu, wiadomo było od lat. Dziś wszystkie osoby powiązane z Diddym stanowczo odcinają się od całej sprawy. Przed kilkoma dniami w sieci pojawiło się oświadczenie osoby z otoczenia Leonardo DiCaprio, którego Diddy nazwał w 2018 swoim „gościem numer jeden”. Aktor, jak oczywiście każdy inny uczestnik tych imprez, miał nic nie wiedzieć o przestępczym procederze swojego kolegi.
„Leonardo DiCaprio absolutnie nie ma nic wspólnego z tym wszystkim. Był na kilku jego imprezach na początku wieku, ale dosłownie każdy tam był (...) Nie ma nic wspólnego z tym światem, więc zakładanie, że zostanie wciągnięty w to na podstawie kilku nieostatnich zdjęć sprzed ponad 20 lat jest absurdalne” – stwierdzono.
"Celebryci milczą, bo są śmiertelnie przerażeni"
W wywiadzie dla Fox News znany amerykański przedsiębiorca Eric Schiffer stwierdził, że w świecie celebrytów panuje obecnie popłoch. Jak wyjaśnił Schiffer, niemal każda osoba powiązana przed laty z Diddym w strachu przed stratami wizerunkowymi odmawia mediom komentarza w sprawie.
– Celebryci milczą, bo są śmiertelnie przerażeni, że ich marki ucierpią przez związki z Diddym. Poza 50 Centem zdecydowana większość świata muzyki i rozrywki milczy w tej sprawie albo szepcze o tym wyłącznie w kuluarach. Natura tych oskarżeń jest makabryczna, a liczba osób, które mogą być w to zamieszane, a tym samym łączone ze sprawą seks-imprez Diddy'ego, jest oszałamiająca – powiedział w Fox News Schiffer.
Salonik/KW
Źródło zdjęcia: Ofiary Seana „Diddy” Combsa przerwały milczenie. Fot. PAP/EPA/ALLISON DINNER / X/PopBase / CANVA
Inne tematy w dziale Rozmaitości