fot. PAP/EPA/SEAN GALLUP / POOL
fot. PAP/EPA/SEAN GALLUP / POOL

Antyimigrancki homoseksualista znajdzie tam miejsce. Co łączy AfD z Konfederacją? [WYWIAD]

Redakcja Redakcja Niemcy Obserwuj temat Obserwuj notkę 16
AfD zdobywa potężną popularność, uderzając w migrantów, ale też głosząc hasła rewizjonizmu historycznego, nie konfliktuje się z LGBT, stosunek do religii tam nie występuje. Jak ktoś zna dawne NRD, to doskonale rozumie, dlaczego taka partia istnieje i dlaczego ona jest popularna – mówi Salonowi 24 Andrzej Rafał Potocki, publicysta Sieci i Wpolityce.pl.

Podczas wyborów regionalnych w Niemczech media donosiły między innymi o wzroście popularności skrajnie prawicowej AfD. Tylko właśnie współprzewodnicząca partii, Alice Weidel, żyje w związku z kobietą, w dodatku pochodzącą ze Sri Lanki. Obie panie wychowują dwójkę adoptowanych dzieci. Jak to się ma do definicji prawicy, jaką znamy w Polsce?

Andrzej R. Potocki:
Szczerze powiedziawszy, AfD jest partią co najmniej dziwaczną. Bardziej jest to formacja, która prezentuje pewne tęsknoty niemieckie, których nie reprezentuje SPD, a w bardzo małym stopniu robi to CDU. Jest to partia nie konserwatywna, ale populistyczna. W tym sensie, że podczepia się pod różne nurty ideowe. Z jednej strony oparta jest na niemieckim schemacie patriotyczno-narodowym. Stąd te wypowiedzi niektórych działaczy o naszych ziemiach zachodnich, które przed wojną należały do Niemiec, czy skandaliczne słowa o II wojnie światowej, które nigdy nie powinny paść, a wybielają niemieckie zbrodnie z tamtego czasu [np. wypowiedź, że nie należy potępiać wszystkich z SS – red.].

Z drugiej strony właśnie dość liberalne podejście do spraw światopoglądowych, na przykład spraw LGBT. Zauważmy, że AfD największe poparcie notuje na terenie dawniej Niemieckiej Republiki Demokratycznej. To jest Brandenburgia, Saksonia i Turyngia. To są te trzy landy, kraje związkowe, w których panuje postkomunistyczna mentalność. Duża część społeczeństwa na terenie dawnej NRD po prostu nie rozumie demokracji. I optuje za rozwiązaniami bardziej radykalnymi. Dla nas najbardziej drażniący jest ten kompletny brak szacunku dla historii. To oczywiście jest dyskwalifikujące.

Dyskwalifikująca jest też chyba prorosyjskość?

To jest druga rzecz, która wyróżnia tę partię. Tyle że ta prorosyjskość też wynika z mentalności, bardziej pruskiej niż niemieckiej. Brandenburgia to kiedyś było Królestwo Prus, które okupując Polskę, mam na myśli zabory, wyciągało ze współpracy z Rosją konkretne profity. A najlepiej im się współpracowało, kiedy Polski nie było. No i właśnie do tych resentymentów odwołuje się AfD, co widać po wynikach wyborów. Są one dużo lepsze na terenach byłej NRD, aniżeli na terenie zachodnich Niemiec, gdzie AfD ma stosunkowo niewielkie poparcie.

No dobrze, ale bardzo mocnym elementem jest nastawienie przeciwne przyjmowaniu obcokrajowców. I poglądy te głosi partia, której szefowa żyje z kobietą pochodzącą ze Sri Lanki.

Oczywiście, to partia populistyczna, i ma dość neutralny stosunek do mniejszości seksualnych. Poglądy AfD w tej kwestii mają się nijak do partii konserwatywnych, podobnie jest zresztą ze stosunkiem do religii, który tam w ogóle nie występuje. Ja bym określił AfD jako partię nie narodowosocjalistyczną, bo socjalizmu tam nie ma, ale jako partię narodowo-populistyczną.

Tyle że AfD chyba nie jest ewenementem w skali europejskiej. Skrajna prawica w Holandii była raczej pro-LGBT. Coraz więcej młodych nacjonalistów ma podejście mocno antykościelne. Czy w Europie, także w Polsce, nie będą powstawać partie hybrydowe, które łączyć będą cechy skrajnej prawicy z liberalną obyczajowością?

W Europie obserwujemy to od dawna, dlatego że po prostu zachodnie społeczeństwa zostały oswojone z modą LGBT, którą większość dziennikarzy i mediów lansuje. I tu elementem konserwatywnym są w przypadku AfD kwestie polityki historycznej, sceptycyzm do migracji. Jeśli chodzi o wartości chrześcijańskie, to one zdecydowanie bardziej są widoczne w prawej frakcji CDU. Przedstawicieli tej frakcji chadeków można nazwać właśnie konserwatystami. O AfD nie można tego powiedzieć.

Część eurodeputowanych zasiadającej w polskim Sejmie prawicowej Konfederacji stworzyło w Parlamencie Europejskim wspólną frakcję z AfD. Jak to się ma do wyznawanego konserwatyzmu?

W Konfederacji są pewne grupy, które na przykład krytykują wsparcie Ukrainy, po cichu popierają Putina. I to są te elementy wspólne z AfD. To nie dotyczy całej Konfederacji, bo są tam też jednak ludzie o poglądach konserwatywnych, prokapitalistycznych, czyli wolnorynkowcy, wolnościowcy, i podejrzewam, że takie właśnie zdanie ma większość wyborców tej formacji. Są tam też jednak ludzie, którzy uważają, że Rosja jest antidotum na zgniliznę Zachodu i to ich właśnie z AfD łączy. To jest oczywiście chore, niespójne. AfD zdobywa potężną popularność, uderzając w migrantów, ale też głosząc hasła rewizjonizmu historycznego, nie konfliktuje się z LGBT, czy szerzej z mniejszościami seksualnymi. W związku z tym nawet homoseksualista, który jest antyimigrancki, może być u nich w partii i znajduje tam swoje miejsce.

Również w Konfederacji są ludzie, którzy nie są konserwatywni, przynajmniej według tradycyjnej definicji?

Ludzi AfD łączy z jednej strony rewizjonistyczne podejście do historii, a z drugiej strony nienawiść, czy spora niechęć do imigracji jako takiej i na tym oni zdobywają głównie popularność. Trzecim elementem jest krytyka establishmentu. Jak ktoś zna dawne NRD, wyjechał poza Berlin, to doskonale rozumie, dlaczego taka partia istnieje i dlaczego ona jest popularna. Natomiast niechęć do establishmentu oraz migracji, sceptycyzm wobec Unii Europejskiej jest także elementem łączącym różne środowiska i ludzi wokół Konfederacji.

Na zdjęciu: Skrajnie prawicowa AfD ma 20 proc. poparcia w Niemczech, fot. PAP/EPA/SEAN GALLUP / POOL

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj16 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Polityka