Polska policja we współpracy z niemieckimi służbami namierzyła i ujęła Łukasza Ż., sprawcę śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie.
Łukasz Ż. złapany przez policję
Policjanci Komendy Stołecznej Policji na podstawie listu gończego wydanego przez Prokuraturę Rejonową Warszawa-Śródmieście w Warszawie poszukiwali od kilku dni Łukasza Tomasza Ż.
Mężczyzna ma być sprawcą wypadku na Trasie Łazienkowskiej, w którym zginęła jedna osoba i ukrywa się przed organami ścigania.
Łukasza Ż. czeka teraz procedura wydania Polsce w ramach Europejskiego Nakazu Aresztowania – podaje nieoficjalnie tvn24.pl.
Akcję zatrzymania Ż. przeprowadzili w środę polscy i niemieccy policjanci.
TVN 24 informuje, że w sprawie zatrzymane zostały kolejne osoby. Jedna z nich trafiła już do aresztu. – Działania są arcyintensywne – wyjaśnił Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Konferencja prokuratury, podczas której ujawnione zostaną szczegóły, spodziewana jest w piątek.
Łukasz Ż. za kierownicą auta, które staranowało samochód na Trasie Łazienkowskiej
Przypomnijmy, że do wypadku doszło na Trasie Łazienkowskiej w niedzielę na wysokości Torwaru w kierunku Pragi. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że volkswagen najechał na tył forda, który następnie uderzył w barierki energochłonne. Fordem podróżowała czteroosobowa rodzina.
W wyniku zderzenia zginął 37-letni pasażer forda. Do szpitala trafiły trzy osoby z tego auta: kierująca 37-letnia kobieta oraz dzieci w wieku czterech i ośmiu lat. Do szpitala trafiła także kobieta, która podróżowała Volkswagenem.
"Super Express" rozmawiał z matką walczącej o życie pasażerki volkswagena, która była również partnerką Ż. Kobieta wyznała, że tuż po zdarzeniu mężczyzna zadzwonił do niej i przekazał, że córka nie żyje, choć nie było to prawdą.
"To nie ja, to jakiś Ukrainiec"
TVN24 podaje, że Ż. miał również skontaktować się z ciotką: – Jest tu policja, co narobiłeś? – miała zapytać kobieta. Sprawca wypadku odpowiedział: – To nie ja, to jakiś Ukrainiec.
Łukasz Ż. był wielokrotnie karany za jazdę pod wpływem alkoholu, kilkukrotnie za jazdę bez uprawnień, za oszustwa i posiadanie narkotyków. W zeszłym roku został orzeczony w stosunku do niego zakaz prowadzenia wszystkich pojazdów mechanicznych.
Ż. miał aż pięć sądowych zakazów prowadzenia pojazdów. Wydawali je sędziowie z warszawskiej Woli, Żoliborza i Pragi Północ.
Trzem zatrzymanym wcześniej mężczyznom, czyli Mikołajowi N., Damianowi J. i Maciejowi O. przedstawiono zarzuty utrudniania postępowania, nieudzielenia pomocy pokrzywdzonym, a także poplecznictwa i mataczenia.
Według śledczych, podejrzani mieli wręcz odganiać osoby, które chciały pomóc ich ciężko rannej koleżance.
KW
Źródło zdjęcia: Łukasz Ż. złapany przez policję. Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk/Facebook/Canva
Inne tematy w dziale Społeczeństwo