Premier Donald Tusk (C). Fot. PAP/Maciej Kulczyński
Premier Donald Tusk (C). Fot. PAP/Maciej Kulczyński

Tusk wyraźnie poirytowany. Złajał ministrów mówiąc o krzywdzie powodzian

Redakcja Redakcja Powódź 2024 Obserwuj temat Obserwuj notkę 134
Donald Tusk wieczorną, wtorkową konferencję prasową zaczął od reprymendy wobec bliskich współpracowników. Zwrócił uwagę, że wielu powodzian jest pozostawionych samym sobie, drastycznie rosną ceny towarów pierwszej potrzeby na zalanych przez powódź 2024 rejonach, a od służb płyną sprzeczne komunikaty. Otaczający go wysocy urzędnicy państwowi słuchali szefa rządu w minorowych nastrojach.

Tusk: Samorządowcy i pracownicy samorządów muszą być wśród ludzi

Premier Donald Tusk powiedział we wtorek we Wrocławiu, że samorządowcy i pracownicy samorządów, muszą być wśród ludzi dotkniętych powodzią. Dodał, że nastrój podczas posiedzenia sztabu kryzysowego nie może być lepszy niż nastrój wśród ludzi w terenie.

Podczas posiedzenia sztabu kryzysowego premier zwrócił uwagę, że mieszkańcy terenów dotkniętych powodzią są bardzo rozgoryczeni i zniecierpliwieni, jeśli nie otrzymują pomocy.

– Wszyscy bez wyjątku, także samorządowcy i pracownicy samorządów, muszą być wśród ludzi (...). Im więcej czasu potrzebujemy na przygotowanie pomocy, tym bardziej niezbędna jest obecność was wszystkich i waszych podwładnych wśród ludzi w każdym miejscu. Ludzie muszą was widzieć, muszą móc was dotknąć, muszą od was uzyskać elementarną informację – zwrócił się do uczestników sztabu Tusk.

Dodał, że w Kłodzku z informacją było naprawdę źle. – Kiedy woda już podchodziła pod okna pierwszego piętra, nadal nikt nie dostał informacji np. o potrzebie ewakuacji – zwrócił uwagę premier.

– Nie może być tak, że tutaj, w tej sali jest lepszy nastrój niż wśród ludzi tam w terenie. Jeśli u nas będzie lepszy nastrój, to ludzi szlag trafi i trzeba ich zrozumieć, bo my nie jesteśmy od tego, żeby tutaj opowiadać, jak dobrze i sprawnie działamy, tylko, żeby ludzie to odczuwali – powiedział Tusk.

Powódź 2024. Tusk o pomocy dla kredytobiorców 

Szef rządu poruszył kwestię przypadków rodzin, które straciły mieszkania i domy, a spłacają kredyty. – Będziemy szukali mechanizmów tak, aby kredytobiorcy, którzy stracili swoje miejsca zamieszkania wskutek powodzi, dostali od nas bardzo czytelną i mocną pomoc w tej kwestii – zapowiedział premier.

– Szukamy także tych metod tak, żeby nie płacili ZUS-u - szczególnie dotyczy to drobnych przedsiębiorców, którzy stracili albo swój warsztat, albo mieszkanie, albo jedno i drugie – dodał Tusk.

Premier poinformował o wezwaniu na środowe posiedzenie sztabu kryzysowego ministra finansów, który ma złożyć na nim - jak powiedział - "stosowny meldunek".

Premier: Poprosiłem UOKiK, aby kontrola umożliwiła ochronę powodzian, którzy padają ofiarą chciwości

Podczas posiedzenia sztabu kryzysowego premier mówił o niepokojących sygnałach, jakie do niego docierają od ludzi poszkodowanych podczas powodzi. – Są to takie poboczne efekty powodzi, ale bardzo źle odbierane przez ludzi i bardzo dotkliwe dla ludzi. Po pierwsze rozmawiam z powodzianami, którzy starają się jakoś przetrwać i zaczynają sprzątać swoje zalane domostwa, więc potrzebują na przykład obuwia, czy rękawic – powiedział.

– Idą więc do sklepu w wyżej położonej części miasta i dowiadują się, że to co mają kupić - buty gumowe, czy rękawice - są dwa razy droższe, niż były przed powodzią. Podobno jest to zjawisko nagminne. Te rzeczy, które są potrzebne ludziom w związku z powodzią, nagle stały się wyraźnie droższe. Producenci lub hurtownicy zaczynają korzystać z tej dramatycznej sytuacji, kiedy nagle radykalnie zwiększył się popyt – ocenił szef rządu.

Poinformował, że w związku z tym poprosił Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, żeby tę sprawę "zbadać natychmiast i szczegółowo". – Aby ta kontrola umożliwiła nam skuteczną ochronę konsumenta, tych ludzi, którzy stają się nie tylko ofiarami powodzi, czasami samotności, ale taż ofiarami chciwości innych ludzi – podkreślił Tusk.

– Chcę wyraźnie podkreślić, że w miejscu nie najtrudniejszym i nie najgorszym, bo Kłodzko jest bardzo mocno dotknięte, ale dotarcie tam nie było zbyt trudne od samego początku (...), ale w samym Kłodzku ludzie mają poczucie, że są osamotnieni – wskazał szef rządu.

Poinformował, że niektóre mieszkania w Kłodzku zalane są do drugiego piętra. "Wiem, że w samym Kłodzku uległo zniszczeniu 500 mieszkań" - zaznaczył premier.

Premier: Straty powodzi będziemy liczyć w miliardach

Podczas posiedzenia sztabu kryzysowego we Wrocławiu szef rządu przyznał, że „przestał się łudzić”, iż dotychczasowa rezerwa w wysokości 1 mld zł wystarczy na pokrycie strat spowodowanych powodzią. Ocenił, że wygospodarowane fundusze wystarczą jedynie na doraźną pomoc. –  Poinformował mnie minister finansów, zanim tutaj wszedłem, że mamy do dyspozycji w tej chwili już 2 mld zł –  przekazał Tusk.

Podkreślił, że straty „będziemy liczyć w miliardach”, dlatego z radością przyjął komunikat, że Polska otrzyma duże kwoty z funduszy europejskich. – Nadal będę mobilizował inne kraje, które też padły ofiarami powodzi, żebyśmy odpowiednio mocno nacisnęli na KE – zapewnił premier.

Dodał, że oczekuje od UE przekazania środków także na rozbudowę infrastruktury przeciwpowodziowej w krajach, które są szczególnie narażone na powodzie. – W czwartek będziemy mieli okazję o tym rozmawiać już bardziej szczegółowo z szefową KE – powiedział Tusk.

Tusk: Potrzeba koordynacji między służbami, od tego zależy ludzkie życie

Tusk ocenił, że najważniejsze będą kolejne dwa, trzy dni. – Dalej to też będą bardzo trudne zadania, ale te dramatyczne zdarzenia - to są najbliższe dwa, trzy dni. Musicie być naprawdę jak jedna pięść i absolutnie oddani, zdecydowani 24 godziny na dobę – powiedział premier.

Tusk podkreślił, że potrzeba pełnej koordynacji między służbami, by działania były solidarne. – To nie może być tak, żeby urzędnicy czy ludzie odpowiedzialni za rzeczy, które się dzieją - a od tych działań zależy czasami życie ludzkie, zdrowie, bezpieczeństwo - żeby to polegało czasami na szukaniu, przepraszam za to słowo, "dupokrytek". Przecież nie o to chodzi tej chwili – dodał.

Premier zaznaczył, że należy wspólnie szukać najlepszych rozwiązań, a nie udowadniać swoją rację; zapowiedział, że będzie w tej sprawie rozmawiał ze spółkami Skarbu Państwa. – Mam nadzieję, że osoby, które nie muszą być na miejscu, pojadą w te trudne miejsca tam, gdzie ja dzisiaj byłem, żeby ludzie widzieli, że osobiście pilnujecie żołnierzy lub strażaków – stwierdził Tusk.

Premier: Na tereny popowodziowe trzeba ściągnąć pomoc nadzoru budowlanego

Premier Donald Tusk poinformował, że na tereny popowodziowe trzeba ściągnąć ekspertów z uprawnieniami z nadzoru budowlanego, by jak najszybciej ocenić, które budynki nadają się do remontu, a które zostały doszczętnie zniszczone.

Zaznaczył, że nadzór budowlany np. w Kłodzku nie będzie w stanie poradzić sobie z ogromem zniszczeń. – Musimy z całej Polski ściągnąć pomoc ekspercką z odpowiednimi uprawnieniami z nadzoru budowlanego, tak by możliwie szybko definiować co jest do odbudowy, co nadaje się do zwykłego remontu. Tak, żebyśmy mogli kierować odpowiednie środki – podkreślił.

Zaznaczył, że w tej sprawie niezbędna będzie pomoc ministra rozwoju i technologii Krzysztofa Paszyka. – W bardzo wielu miejscach (…) część naszych starań – np. na remont – nie będzie miała sensu, jeżeli nie będzie natychmiastowej ekspertyzy budowlanej, która oceni, czy budynek może jeszcze stać – mówił premier.

Jak mówił, sam odbył wizytę w domu, "który był cały popękany i się rusza". – Stropy się uginają, nie mieliśmy pewności czy dom się nie zawali w każdej chwili. Są wielkie wyrwy, naruszone fundamenty. Pakowanie środków i budowanie złudzeń, że z tego coś jeszcze da się zrobić byłoby fatalnym błędem – stwierdził.

KW

Źródło zdjęcia: Premier Donald Tusk (C). Fot. PAP/Maciej Kulczyński

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj134 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (134)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo