W Polsce prawo nie daje możliwości surowego ukarania tych sprawców, którzy powodują wypadek, ale spektakularnie i dramatycznie przekraczając normy i łamiąc prawo drogowe. Dzisiaj możemy skazać także takich ludzi jak w tym wypadku na trasie Łazienkowskiej na maksymalnie 8 lat więzienia. Gdybyśmy wprowadzili dodatkową sankcję zabójstwa drogowego, to i tych kar byłoby znacznie więcej i byłyby adekwatne do czynu – mówi Salonowi 24 Łukasz Zboralski, redaktor naczelny portalu BRD24.pl.
Ogromne poruszenie wywołał tragiczny wypadek w Warszawie, na Trasie Łazienkowskiej. Volkswagenem jechało kilku mężczyzn. Prawdopodobny kierowca uciekł. Współpasażerowie byli bardzo pijani, w dodatku według doniesień medialnych nie chcieli udzielać pomocy. Kierujący w dodatku łamał wszelkie przepisy, nagranie wyglądało koszmarnie. Czy powinno być w polskim prawie przestępstwo zabójstwa drogowego?
Łukasz Zboralski: W Polsce prawo nie daje możliwości surowego ukarania tych sprawców, którzy powodują wypadek, ale spektakularnie i dramatycznie przekraczając normy i łamiąc prawo drogowe. Dzisiaj możemy wskazać także takich ludzi jak w tym wypadku na trasie Łazienkowskiej na maksymalnie 8 lat więzienia. Próbują czasami prokuratorzy stawiać zarzuty spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, ale ten zarzut niezwykle trudno utrzymać w sądzie, bo musi istnieć realne zagrożenie dla wielu osób naraz, więc zazwyczaj nie udaje się tutaj zwiększyć sankcji.
No tak, ale te 8 lat dotyczy trzeźwych kierowców, w przypadku pijanych kara jest znacznie surowsza?
Po nowelizacji Kodeksu Karnego teraz pijany kierowca za spowodowanie śmiertelnego wypadku może być skazany nawet na 20 lat. Jeśli jednak jest rzeźwy i na przykład jedzie skrajnie szybko ulicami miasta, łamiąc przepisy, tak jak Sebastian M, który uciekł do Dubaju, to grozi mu tylko 8 lat więzienia, nic więcej. W związku z tym, gdybyśmy wprowadzili taką dodatkową sankcję zabójstwa drogowego, która przy tego rodzaju łamaniu prawa podniosłaby poprzeczkę dla wszystkich tego typu sprawców choćby do 20 lat, to i tak tych kar byłoby znacznie więcej i byłyby adekwatne do czynu.
W Kodeksie Karnym jest jednak przestępstwo z zamiarem ewentualnym. Czyli sytuacja, w której sprawca nie zamierza zabić ale ma pełną świadomość, że jego postępowanie może doprowadzić do czyjejś śmierci i mimo to działanie to podejmuje. Próby udowodnienia takiego przestępstwa były podejmowane po wypadku na Sokratesa w Warszawie, gdzie samochód wjechał w rodzinę, zginął mężczyzna.
Niestety polskie podejście i polska linia orzecznicza jest taka, że zabójstwo z zamiarem ewentualnym strasznie jest trudno udowodnić w sądzie. Znam tylko jeden wyrok w Polsce, który zapadł i kierującego skazano za zabójstwo z zamiarem ewentualnym. To była bardzo specyficzna sprawa, ponieważ była to ucieczka pijanego człowieka i przestępcy przed policjantami. Mężczyzna ten zabił w końcu na pasach, wykonując szaloną ucieczkę przez miasto. I tylko raz w takiej sytuacji udało się sprawę doprowadzić do końca, czyli prawomocnego wyroku za zabójstwo z zamiarem ewentualnym.
Sąd udowodnił, że oskarżony rozumiał, że może kogoś zabić i się z tym godził. W większości przypadków jest jednak inaczej. Polscy karniści i sędziowie mają takie podejście, że jeśli ktoś nawet jedzie tak skrajnie szybko i zabija kogoś na drodze, z rozmysłem łamie reguły w skrajny sposób, to odruchowe szarpnięcie kierownicą w ostatnim momencie albo zrobienie czegokolwiek, by wypadku uniknąć świadczy o tym, że ten człowiek nie godził się na zabicie tych innych osób i nie udaje się w ten sposób zwiększyć mu kary. Dlatego nowa sankcja, zabójstwa drogowego, pomogłaby zwiększyć wymiar kary dlatego typu przestępców.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo