Kontrakt na kolejne 36 południowokoreańskich samolotów szkolno-bojowych FA-50 jest "w dużej mierze zagrożony" - twierdzi wiceszef MON Cezary Tomczyk. Mało tego, 12 maszyn, które już przyleciały do Polski nie spełnia potrzeb Wojska Polskiego. Za tę sytuację obwinia byłego ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka.
Koreańskie samoloty szkolno-bojowe nie są bojowe
iceszef MON przyznał, że samoloty FA-50 niewątpliwie wypełniają lukę po samolotach MiG-29, które w większości Polska przekazała Ukrainie w ramach międzynarodowej koalicji państw. - Trzeba było czymś tę lukę wypełnić i z perspektywy czasu mogę ocenić, że ten samolot jest samolotem potrzebnym - powiedział Tomczyk. Dodał, że sami piloci oceniają myśliwce wysoko.
Natomiast - jak podkreślił - problemem jest kontrakt na nie, zawarty przez ministra Błaszczaka, który prowadził negocjacje ze stroną koreańską i ostatecznie zamówił maszyny w 2022 r., a w którym "nie zadbano o podstawowe sprawy". - Decyzje o zakupie podjęto bardzo szybko, właściwie w ciągu kilku dni i po prostu nie zadbano o interes RP i Wojska Polskiego - ocenił Tomczyk.
Jak tłumaczył wiceminister, 12 samolotów, które przyleciały do Polski w wersji zamówionej przez Błaszczaka, są "chyba pierwszymi na świecie samolotami szkolno-bojowymi, które nie są bojowe". Wyjaśnił, że umowy wykonawcze nie przewidywały zakupu uzbrojenia do myśliwców. - W związku z tym mamy samolot szkolno-bojowy, który jest szkolny, ale nie jest bojowy" - mówił.
Tomczyk zapewnił, że Agencja Uzbrojenia i MON robią wszystko, żeby zapewnić uzbrojenie do FA-50, ale te negocjacje powinny nastąpić zanim dokonano wyboru i zakupu samolotów. - To jest jakiś absurd. Negocjujemy zanim coś kupimy, a nie negocjujemy wtedy, kiedy już to kupimy - zwrócił się do Błaszczaka.
Problem z dokupieniem uzbrojenia do FA-50
Ponadto, wiceszef MON zaalarmował, że uzbrojenie do FA-50 nie jest już produkowane. - Ciężko dzisiaj kupić uzbrojenie do tego samolotu, skoro nie jest produkowane - podkreślił. Dodał, że Agencja Uzbrojenia stara się znaleźć na rynku możliwość wyleasingowania albo kupna używanego uzbrojenia po to, aby obsługa samolotu i szkolenie na nim, w trybie szkolno-bojowym były w ogóle możliwe.
Z nowych, "niepokojących informacji" wynika natomiast, że w przypadku wersji FA-50PL, na którą czekają Polskie Siły Powietrzne, nastąpią opóźnienia dostaw nawet do 9 miesięcy.
W związku z tym, Tomczyk zapowiedział, że MON zwróci się do Najwyższej Izby Kontroli o przeprowadzenie "dogłębnej analizy tego kontraktu w zakresie samych decydentów". - To znaczy w zakresie decyzji o tym, żeby kupić samolot szkolno-bojowy, do którego w pierwszej kolejności nie kupuje się uzbrojenia, ponieważ dzisiaj jesteśmy na etapie, kiedy tego uzbrojenia nie ma - tłumaczył.
Jako inne problemy z kontraktem na myśliwce wymienił m.in. brak odpowiedniej certyfikacji, co spowodowało uziemienie maszyn na kilka miesięcy. Dodatkowo - jak przekazał wiceminister - w planie inwestycji budowlanych za rządów Błaszczaka nie ujęto 2 mld zł na przygotowanie infrastruktury lotnisk. Jednocześnie poinformował, że hale potrzebne na symulatory samolotów będą gotowe w grudniu tego roku.
Jak poinformował Tomczyk, MON oczekuje, że strona koreańska utworzy centrum serwisowe, "które będzie wykraczało poza możliwości eksploatacyjne bazy lotniczej". - To jest element, który z punktu widzenia interesów Rzeczypospolitej i z punktu widzenia tego kontraktu jest dla nas absolutnie kluczowy. Zresztą w tej sprawie został podpisany list intencyjny. Oczekujemy, że ten kontrakt będzie realizowany też w tym zakresie - mówił.
Wiceminister zaznaczył, że MON oczekuje także pomocy w zakresie modernizacji FA-50 od Stanów Zjednoczonych. Myśliwce mają bowiem w kilka lat zostać zmodernizowane z wersji Gapfiller do wersji PL. Tomczyk wyjaśnił, że Stany Zjednoczone "muszą wyrazić zgodę na elementy, które wiążą się z uzbrojeniem tego samolotu". - To jest dzisiaj przedmiot negocjacji, ale naprawdę bardzo ciężko negocjuje się po zawarciu kontraktu - podkreślił.
Błaszczak broni decyzji o zakupie koreańskich maszyn
Z zarzutami wiceministra Tomczyka nie zgadza się były szef MON Mariusz Błaszczak. Jego zdaniem rząd chce zerwać kolejny kontrakt wojskowy. "Ich spin, że do FA/50 nie można dokupić uzbrojenia, to bzdura i próba wytłumaczenia własnej nieudolności" - napisał na X.
Błaszczak tłumaczy, że "wynegocjowaliśmy szybkie dostawy, gdyż Koreańczycy odstąpili nam swoje sloty produkcyjne", a samoloty FA-50 obniżają koszty szkolenia pilotów na F-16, gdyż zostały zaprojektowane przez ten sam koncern i różnice w sposobie pilotażu są niewielkie.
Polska i Korea Południowa nawiązały strategiczne partnerstwo w dziedzinie zbrojeń 27 lipca 2022 roku. Od tamtej pory, w wyniku podpisanych umów ramowych, Polska zamówiła nowoczesny sprzęt wojskowy od koreańskich producentów, oprócz samolotów FA-50, m.in. samobieżne haubice K9 i wyrzutnie rakiet Chunmoo.
FA-50 to południowokoreański lekki dwuosobowy samolot bojowy. Jego podstawowe uzbrojenie stanowi 20 mm działko oraz różnego rodzaju uzbrojenie podwieszane, w tym np. pociski rakietowe powietrze-powietrze AIM-9 Sidewinder, pociski rakietowe powietrze-ziemia AGM-65 Maverick, a także kilka typów bomb lotniczych.
ja
Na zdjęciu pierwszy FA-50 Fighting Eagle dla Polski, fot. MON
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Społeczeństwo