fot. PAP/Leszek Szymański
fot. PAP/Leszek Szymański

"Demokracja walcząca" w wykonaniu rządu Tuska. Premier zaszokował określeniem

Redakcja Redakcja Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 239
Premier Donald Tusk wraz z marszałkami Sejmu i Senatu wziął udział w konferencji "Drogi wyjścia z kryzysu konstytucyjnego". W przemówieniu szef rządu wskazywał na złożoność obecnej sytuacji prawnej, podkreślając, że "zmieniły się okoliczności, w których przyszło nam działać" i dlatego "mamy dzisiaj potrzebę działania w kategoriach demokracji walczącej".

Co to jest „demokracja walcząca”?

Termin „demokracja walcząca” (ang. militant democracy) został stworzony w 1937 r. przez wybitnego amerykańskiego politologa Karla Loewensteina, który był uchodźcą z nazistowskich Niemiec. Loewenstein – mając w pamięci sposób dojścia do władzy Hitlera wykorzystującego słabość Republiki Weimarskiej – podkreślał, że „demokracja nie może stać się koniem trojańskim, dzięki któremu wróg wkracza do miasta”.

Idea „demokracji walczącej” odwołuje się do pragnienia, aby bronić swoich systemów demokratycznych przed atakami od wewnątrz, przed tymi, którzy będą chcieli wykorzystać demokratyczne instytucje do jej rozmontowania. Kierując ostrze przeciwko osobom lub grupom jej wrogim chce w ten sposób wzmocnić system demokratyczny, ale dochodzi do sytuacji, że w procesie obrony swoich interesów demokracja sama staje się autorytarna.

Jak czytamy na stronie archiwumosiatynskiego,pl "mając na uwadze brutalizację życia politycznego w Polsce, istotne jest, że argumenty z koncepcji „demokracji walczącej” mogą odgrywać rolę także w kontekście stricte politycznym. Np.: gdy dochodzi do zakazu rejestracji partii, nakazu jej rozwiązania, zakazu startu w wyborach osób głoszących określone poglądy, czy przewodniczenia przez nie na wiecach etc."



Premier: Mamy dzisiaj potrzebę działania w kategoriach demokracji walczącej

Zdaniem Donalda Tuska ostatnich lat rządów PiS zmieniło "wszystko". - Te osiem lat naprawdę zdewastowało system, i to nawet nie w sposób czarno-biały, bo wszyscy toniemy w szarościach, w tych luzach interpretacyjnych. Każdy ma w jakimś sensie pełne prawo i pełną rację, kiedy wypowiada sprzeczne z opiniami innych własne opinie na temat tego, co należy zrobić, a co nie. Mówię o osobistym dyskomforcie związanym ze sprawami kontrasygnat - wskazywał.

Premier podkreślił, że każdego dnia napotyka na sytuacje, w których dysponuje narzędziami, które "nie dają mi możliwości naprawy rzeczywistości". - Mówię o narzędziach prawnych przygotowanych przez poprzedników, których intencją było zniszczenie tego ładu (konstytucyjnego - PAP), a nie wzmacnianie czy zbudowanie. Więc jako historyk moim zdaniem mogę chyba śmiało zaryzykować tezę, że mamy dzisiaj potrzebę działania w tych kategoriach demokracji walczącej - ocenił.


- Pewnie popełnimy błędy albo popełnimy czyny, które według niektórych autorytetów prawnych będą niezgodne albo nie do końca zgodne z zapisami prawa, ale nic nie zwalnia nas z obowiązku działania. Ja każdego dnia muszę podejmować decyzje, które można bardzo łatwo krytykować i podważać od strony prawnej, ale bez tych decyzji właściwie nie byłoby sensu, żebym podejmował się odpowiedzialności prowadzenia prac rządu - mówił premier.

Zwracając się do ekspertów i konstytucjonalistów obecnych na spotkaniu, Tusk wskazał, że "nie mając prawnych narzędzi", władza wykonawcza musi "odnaleźć w sobie siłę i determinację, (...) żeby podejmować ryzyka i podejmować decyzje, które będą czasami także przez państwa kwestionowane".

Jak zapowiedział, on sam dalej będzie podejmował decyzje "z pełną świadomością ryzyka, że nie wszystkie będą odpowiadały kryteriom pełnej praworządności z punktu widzenia purystów - w dobrym tego znaczeniu". Podkreślił przy tym, że główną przesłanką przyświecającą jego zachowaniu jest to, żeby było ono przyzwoite, bo w polityce "przyzwoitość też ma znaczenie".


Burza po słowach premiera. O co walczy rząd Tuska?

Słowa premiera o "demokracji walczącej" wywołały ogromne poruszenie, zwłaszcza po stronie polityków opozycji. Ich zdaniem Donald Tusk przyznaje do łamania prawa.

Krytyka idzie także ze strony publicystów i dziennikarzy. Wypowiedź premiera zbulwersowała nawet blogerkę Katarynę.

"Jeszcze nie ustaliliśmy tylko do końca o co ona walczy. Najprawdopodobniej o przywrócenie praworządności - ironizował Robert Gwiazdowski.


Wielu internautom "demokracja walcząca" kojarzy się przede wszystkim z "demokracją ludową" z czasów PRL.


Poparcie dla słów Donalda Tuska wyraził natomiast były premier Leszek Miller.


"Prawidłowo rozumiana „demokracja walcząca” jest koncepcją nobilitującą, wymaga wiele przede wszystkim od tych, którzy chcą z niej korzystać. Testuje ich szacunek dla przeciwników politycznych. Przede wszystkim jest jednak sprawdzianem poszanowania dla prawa i państwa" - czytamy na stronie archiwumosiatynskiego.pl.

ja

Premier Donald Tusk przemawia na Naradzie Ambasadorów i Konsulów Generalnych RP, fot. PAP/Leszek Szymański

Czytaj także:

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj239 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (239)

Inne tematy w dziale Polityka