Karolina Baca-Pogorzelska pomaga Ukraińcom od początku pełnoskalowej wojny. Jest zaangażowana na tyle, że postanowiła wystawić na aukcję rzeczy pozostawione przez Rosjan na froncie, by wspomóc obrońców kraju. Jej filmiki i licytacje zostały mocno skrytykowane, od kilkunastu godzin trąbi o nich rosyjska propaganda. Dziennikarka wydała oświadczenie, w którym zapewniła, że "trofea" nie pochodzą z ciał zmarłych żołnierzy okupanta.
O Karolinie Bacy-Pogorzelskiej zrobiło się w ostatnich godzinach bardzo głośno nie tylko w Polsce za sprawą jej pomysłu na wsparcie ukraińskich żołnierzy. Dziennikarka zorganizowała bowiem na platformie Zrzutka.pl aukcje osobistych rzeczy zagrabionych poległym na Ukrainie rosyjskim żołnierzom. Wśród przedmiotów znalazły się m.in.: ubrania, biżuteria, naszywki, a nawet nieśmiertelniki z wytłoczonymi numerami, które pozwalają zidentyfikować żołnierzy. Internauci nie kryli oburzenia pomysłem Bacy-Pogorzelskiej, również ci, którzy dopingują Ukraińców w walce z najeźdźcą. Uważają, że publicystka może łamać prawo i Konwencję Genewską, której podstawą jest szacunek do jeńców wojennych i zwłok poległych na wojnie.
Oświadczenie Karoliny Bacy-Pogorzelskiej
Teraz dziennikarka, która układa sobie na Ukrainie nowe życie z dala od Polski, przekonuje, że "trofea" nie pochodzą z ciał zabitych, a rosyjscy żołnierze sami je pozostawili w okopach w chwili ucieczki.
- W nawiązaniu do dyskusji dotyczącej licytacji rosyjskich trofeów wojennych oświadczam, iż żaden z przedmiotów, wbrew sugestiom pojawiającym się w Internecie, NIE ZOSTAŁ zabrany z martwego żołnierza. Wszystkie rzeczy zostały znalezione w okopie, który Rosjanie porzucili wraz ze swoim wyposażeniem uciekając przed Ukraińcami. Nie jest więc prawdą, że "są zdarte z trupa", ponieważ nie zostały zabrane żadnemu nieboszczykowi - oświadczyła Baca-Pogorzelska.
- Rzeczy porzucone w okopach w trakcie ucieczki przez rosyjskich żołnierzy zostały mi następnie przekazane przez ukraińskich żołnierzy. Tym samym, rzeczy, które stały się niczyje, mogły wspomóc finansowanie wsparcia dla walczących Ukraińców. Nie ma więc mowy o łamaniu Konwencji Genewskiej, co zostało zasugerowane w sieci. Wszystkie środki z licytacji miały na celu sfinansowanie zakupu kolejnych samochodów, jakie wspierają walkę Ukraińców z rosyjskim agresorem - zapewniła.
Rosjanie nie mają pojedynczych "nieśmiertelników"?
W ferworze dyskusji dziennikarka dodała, że rosyjscy okupanci mają więcej niż jeden nieśmiertelnik, czyli swego rodzaju identyfikator na froncie.
- Złote zęby albo kość biodrowa, jakie ceny? - zapytał Bacę-Pogorzelską właściciel Kanału Zero Krzysztof Stanowski. Takich głosów w sieci jest znacznie więcej.
Konrad Berkowicz z Konfederacji uważa, że dziennikarką powinny zająć się organy ścigania.
O aukcjach Bacy-Pogorzelskiej dowiadują się Rosjanie na portalach, m.in. tych z obwodu kurskiego. Informacja o niecodziennej inicjatywie dotarła więc do rosyjskiej opinii publicznej, która nie cofnie się przed wykorzystaniem jej w prowadzonej wojnie propagandowej.
na zdjęciu: Karolina Baca-Pogorzelska. fot. Fot. Instagram/X/@PogorzelskaBaca
GW
Inne tematy w dziale Polityka