Biskupi przed grobem bł. Jerzego Popiełuszki. Fot. PAP/Rafał Guz
Biskupi przed grobem bł. Jerzego Popiełuszki. Fot. PAP/Rafał Guz

„Kościół ma obowiązek zająć stanowisko. Nie potrafię wyjaśnić, czemu tego głosu nie ma”

Redakcja Redakcja Kościół Obserwuj temat Obserwuj notkę 126
To nie wobec kwestii „Archipelagu” ks. Olszewskiego, ale w kwestii prawa Kościół ma obowiązek zająć stanowisko. Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego tego głosu nie ma, ale jednoznacznie wyrażam swój ból i sprzeciw wobec tego milczenia. Wypowiedzi na temat aborcji, in vitro, związków jednopłciowych czy ideologii gender nie są piętnowaniem człowieka. Są piętnowaniem zła myślenia i działania, które człowieka niszczy. To są słowa próbujące ratować osobę ludzką, nawet jeśli ona nie czuje potrzeby tego ratunku. Nie możemy dać się spacyfikować, nie możemy zatracić własnej tożsamości – mówi Salonowi ks. prof. Paweł Bortkiewicz, TChr.

W sądzie pojawił się aresztowany od kilku miesięcy ks. Michał Olszewski. Uwagę zwraca fakt, że kapłan jest niezwykle wychudzony, wygląda nienajlepiej. Jednocześnie o ile słychać głosy wiernych broniących księdza i krytyków kapłana, którzy zarzucają mu nieprawidłowości, brak jest jednoznacznego stanowiska ze strony episkopatu, ludzi kierujących polskim Kościołem. Z czego to wynika?

Ks. Prof. Paweł Bortkiewicz: Przede wszystkim chcę bardzo mocno podkreślić, że mamy aktualnie 3 ofiary bezprawnych postępowań. Oprócz księdza Michała Olszewskiego są to dwie panie – Urszula w i Karolina Kucharska. Kobiety, które nawet w prawicowym przekazie medialnym są dziwnie pomijane. Stanowią jakby tło. A przecież każda z tych trzech osób cierpi, każda z tych trzech osób przechodzi swoiste upokorzenia, poniżenie i nade wszystko doświadcza sytuacji niesprawiedliwości. Oczywiście każda z tych osób jest wielkim apelem o sprawiedliwość.

W przypadku księdza Olszewskiego można mówić o szczególnej relacji hierarchów Kościoła z tym kapłanem i zakonnikiem, potrzebie solidarności kapłańskiej. Raz jeszcze podkreślam, przede wszystkim trzeba tutaj widzieć sprawę zasadniczą dotyczącą oceny całej sytuacji. W tych dniach słyszeliśmy zapewnienia rzecznika prokuratury, który bez zająknięcia twierdził, że każda z osób aresztowanych ma prawo zapoznania się z materiałem dowodowym. Ta wypowiedź padła w kontekście udostępnienia takich akt rosyjskiemu szpiegowi.

Nie wszyscy komentatorzy zwrócili uwagę na to, że żadna z osób aresztowanych w rzekomej aferze Funduszu Sprawiedliwości nie dostąpiła „zaszczytu” zapoznania się z tymi aktami. Tego materiału dowodowego nie mieli udostępnionego także obrońcy aresztowanych. Oczekiwałbym wyraźnego głosu Kościoła w tej kwestii. Nie w kwestii osądzania o winie czy braku winy, bo Kościół nie może wyręczać roli sądu. Chodzi jednak o głos Kościoła w kwestii naruszania godności praw człowieka, w kwestii łamania zasad sprawiedliwości, w kwestii braku jednolitych standardów. To nie wobec kwestii „Archipelagu” ks. Olszewskiego, ale w kwestii prawa Kościół ma obowiązek zająć stanowisko. Nie potrafię wyjaśnić, dlaczego tego głosu nie ma, ale jednoznacznie wyrażam swój ból i sprzeciw wobec tego milczenia.


Problem jest szerszy, bo nie wchodząc w samą sprawę kapłana, takich tematów, gdzie mamy do czynienia z milczeniem polskiego Kościoła jest chyba więcej. Niedawno wypowiadał się Ksiądz dla Salonu 24 o nowych wytycznych rządu w sprawie aborcji. Choć pogląd Kościoła jest jasny, jakiejś zdecydowanej reakcji Kościoła nie było, były jedynie wypowiedzi pojedynczych kapłanów, nie episkopatu jako całości. Owszem nieco inaczej wygląda sprawa w kwestii lekcji religii, ale też ciężko oprzeć się wrażeniu, że reakcję wywołali bardziej ludzie świeccy – wierzący rodzice, katecheci?

Kontynuując jeszcze refleksję nad przyczyną tego stanu rzeczy, myślę, że my jako księża daliśmy się wmanewrować w zupełnie fałszywą i zakłamaną opinię, że wypowiadanie się na tematy aborcji, in vitro legalizacji związków jednopłciowych czy wielu innych kwestii jest angażowaniem się Kościoła w politykę. To właśnie pod hasłem tego angażowania się i sprzeciwu wobec angażowania się, część ludzi wychodzi z kościoła, gdy kapłan zabiera głos w tej sprawie.

Dziś czytałem o reakcji pani prezydent Gdańska na słowa księdza biskupa Szlachetki wypowiadającego się publicznie na temat in vitro. Czytałem o liście protestacyjnym pani prezydent do metropolity gdańskiego. Łatwo jest w tej perspektywie ulec pewnemu zastraszeniu, ulec pewnej postawie uniku wobec takiej presji. Jest to jednak porzucanie misji Kościoła. Kościół, tak jak jego Założyciel, jest i ma być „znakiem sprzeciwu”. Kościół, który z tego bycia znakiem sprzeciwu zrezygnuje, przestaje być Kościołem.

Wypowiedzi na temat aborcji, na temat in vitro, związków jednopłciowych czy ideologii gender nie są piętnowaniem człowieka. Są piętnowaniem zła myślenia i działania, które człowieka niszczy. To są słowa próbujące ratować osobę ludzką, nawet jeśli ona nie czuje potrzeby tego ratunku. I dlatego Kościół ma też prawo i obowiązek bronić katechezy. Bo obecny stan dezorientacji moralnej i aksjologicznej świadczy o nieprzeniknięciu katechezy do świadomości obecnego pokolenia. A zatem nie możemy dać się spacyfikować, zatracić własną tożsamość.


Niektórzy wierni mówią w rozgoryczeniu, że czują się zostawieni sami sobie, padają nawet oskarżenia, że niektórzy ludzie Kościoła boją się likwidacji Funduszu Kościelnego, dlatego milczą. To słowa rozgoryczonych wierzących, ale faktem jest, że w czasach błogosławionego Prymasa Tysiąclecia Kościół w czasach trudniejszych niż dziś był opoką, jego stanowisko było bardzo słyszalne. Podobnie było w czasie pontyfikatu św. Jana Pawła II. Czy dziś ten głos jest cichszy, nie ma go, czy może jest, ale po prostu jest mniej słyszalny, przemilczany?

Naprawdę trudno jest mi ocenić powody strategii hierarchów Kościoła. Nie ośmielę się tutaj stawiać żadnej tezy, nie mając wiedzy na ten temat. Jestem natomiast w pełni świadom, że są jednoznaczne wypowiedzi księży biskupów. Są bardzo wyraziste stwierdzenia, które spotykają się niejednokrotnie z napiętnowaniem medialnym przez niektóre środowiska.

Ikonicznym przykładem może być tutaj ksiądz arcybiskup Marek Jędraszewski, który mógłby zacytować słowa Pana Jezusa z Ewangelii w stosunku do swoich krytyków i oponentów: «Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?». I jednoznacznie trzeba podkreślić, że Kościół nie zmienił swojego nauczania w żadnym istotnym elemencie, że dokumenty Kościoła jednoznacznie propagują wartość i świętość ludzkiego życia, że odrzucają aborcję, antykoncepcję, in vitro, związki jednopłciowe, rozwody, tzw. zmianę płci, odrzucają niesprawiedliwość w wymiarze społecznym i ekonomicznym, odrzucają uprzedmiotowienie człowieka i manipulowanie nim w jakiejkolwiek formie. Istotnie jednak brakuje jednoznacznych, mocnych wypowiadanych autorytetem całej Konferencji Episkopatu głosów.

Ostatni głos na temat aborcji jest głosem Komisji Bioetycznej Episkopatu-gremium ze wszech miar najbardziej kompetentnego i niewątpliwie reprezentującego cały Episkopat. Wydaje się jednak, że w takich kwestiach istotnym byłby tekst całej Konferencji Episkopatu. Problemem, na który Episkopat zwracał już uwagę, jest także to, że we współczesnej przestrzeni medialnej wielu księży, duszpasterzy, ale też osób świeckich wypowiada w sposób autorytatywny swoje prywatne poglądy, opatrując je etykietą nauczania kościelnego. A nie jest tak zawsze, nie jest tak w każdym wypadku, że te poglądy odzwierciedlają nauczanie Kościoła. To tworzy dodatkowy niepokój.

Osobiście wciąż podkreślam, że w dobie współczesnego niedosytu, ale także ośmielę się powiedzieć – deficytu nauczania na poziomie watykańskim, tym bardziej tym chętniej sięgam do nauczania św. Jana Pawła II, które nie pozostawia żadnych wątpliwości i które pozostaje wspaniałym światłem – po prostu blaskiem prawdy w mrokach ponowoczesności.

Źródło zdjęcia: Biskupi przed grobem bł. Jerzego Popiełuszki. Fot. PAP/Rafał Guz 

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj126 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (126)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo