Odrzucenie sprawozdania finansowego komitetu PiS z wyborów parlamentarnych w 2023 roku przez PKW to ogromny cios dla partii. Nie kryje tego Mariusz Błaszczak, szef klubu PiS, który wprost mówi, że nie ma pieniędzy na badania kandydatów przed wyborami prezydenckimi. – Darowizny, które otrzymujemy, musimy przeznaczać na spłatę kredytów – wyjaśnia w rozmowie z "Wirtualną Polską".
Czarne chmury nad PiS i walka o każdą złotówkę
Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła sprawozdanie finansowe komitetu PiS z wyborów parlamentarnych. Podział głosów w PKW podczas głosowania był następujący: pięć "za", trzy "przeciw", jeden wstrzymujący się. Przewodniczący Państwowy Komisji Wyborczej wstrzymał się od głosu.
Dotacja podmiotowa dla Prawa i Sprawiedliwości jest umniejszona o 10 milionów złotych i wyniesie ok. 25 mln zł, partia ma być też pozbawiona subwencji w ciągu najbliższych 3 lat. Decyzja w tej sprawie zapadnie jeszcze we wrześniu.
Formacja Jarosława Kaczyńskiego po decyzji PKW zaczęła działać, by jakkolwiek przetrwać ten ciężki okres. W internecie pojawiła się zbiórka pieniędzy, na którą mogą wpłacać wszyscy sympatycy. Polecenia dostali również parlamentarzyści PiS, którzy mają wspierać partię finansowo przez darowizny. Posłowie i senatorowie będą miesięcznie wpłacać minimum tysiąc złotych, posłowie do Parlamentu Europejskiego minimum 5 tys. zł.
Ciężko będzie coś zmienić
Na uchwałę PKW o odrzuceniu sprawozdania finansowego przysługuje skarga do Sądu Najwyższego. Może ją wnieść pełnomocnik finansowy komitetu w ciągu 14 dni od doręczenia mu postanowienia PKW. Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN rozpatruje skargę i wydaje w tej sprawie orzeczenie w terminie 60 dni. Od orzeczenia SN nie przysługuje odwołanie. Jeśli SN uzna skargę za zasadną, PKW postanawia o przyjęciu sprawozdania finansowego.
Decyzję SN oraz działania rządzących w tej sprawie przewiduje Mariusz Błaszczak, szef klubu PiS w rozmowie z WP. – My przewidujemy, że nawet jeżeli wyrok Sądu Najwyższego będzie dla nas korzystny, to rządzący go nie uznają. To będzie ciekawa rozgrywka na poziomie PKW, jak zachowa się tych pięciu członków z nadania obecnej władzy. Na pewno nie mamy, jak tamta strona, sponsorów, którzy mają duże pieniądze – ocenił polityk.
– Odwołamy się do opinii publicznej, jak to już zrobiliśmy. Im chodzi o to, żeby obniżyć szanse kandydata PIS i nieuczciwie wygrać wybory prezydenckie. Chcą domknąć system. Muszą spełnić te warunki, na jakich otrzymali wsparcie ze strony Berlina, mówiąc wprost, na przykład wepchnąć Polskę do strefy euro – dodał w rozmowie z WP.
PiS nie ma pieniędzy
Błaszczak został również zapytany o nastroje w partii przed wyborami prezydenckimi. – Co tu dużo mówić… Są złe, mamy świadomość tego, że nie zrekompensujemy darowiznami tych wydatków, które należałoby ponieść, żeby kandydat Prawa i Sprawiedliwości miał równe szanse wyborcze z kandydatem "koalicji 13 grudnia".
Podziękował również za wszystkie wpłacane pieniądze i zdradził, że "przeważają wpłaty w wysokości kilkudziesięciu czy stu złotych". – W starciu z machiną kandydatów "koalicji 13 grudnia" finansowo, nie mamy szans, ale to nie znaczy, że nie mamy szans w wyborach prezydenckich w ogóle – dodał.
Błaszczak został zapytany o innych kandydatów, którzy mogliby powalczyć w wyborach prezydenckich. W ostatnich dniach głośno mówi się o byłej premier Beacie Szydło, ale jest to daleka perspektywa, ponieważ nie po drodze jej z prezesem partii Jarosławem Kaczyńskim.
– Tak, bierzemy pod uwagę również takich kandydatów. Będziemy mieli jednak utrudnione zadanie, żeby zamówić kolejne badania, dlatego że nie mamy jak ich sfinansować. Na razie te darowizny, które otrzymujemy, musimy przeznaczać na spłatę kredytów, które zaciągnęliśmy na poprzednie wybory – odpowiedział polityk dziennikarzom WP.
MP
Na zdjęciu Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak. Fot. PAP/Szymon Pulcyn
Czytaj dalej:
Inne tematy w dziale Polityka